03 Mar 2008, Pon 8:08, PID: 14185
mintchocolate napisał(a):wiecie co, macie rację, że się boicie...
ja jestem po kilku wstępnych rozmowach w agencjach rekrutacyjnych i mam dosyć
oni są jak jakieś cyborgi, jak jakieś zaprogramowane na odpowiedni program maszyny
łażą na te niewiadomo poco i komu potrzebne kursy, gdzie robią im sieczkę z mózgu
i taki potem robokop, z przyklejonym do gęby uśmiechem (sztucznym w conajmniej 90%), z wyuczonymi gadkami i silnym i jakże PEWNYM uściskiem dłoni, wita Cię w swojej agencji rekrutacyjnej i Ci mówi, że musisz umieć się SPRZEDAć, BO JESTEś PRODUKTEM NA RYNKU,
nie wystarczy, że jesteś miły (tak sami twierdzą, ale to pewnie też nie jest prawdą, tylko to jedna z ich idiotycznych, wyuczonych odzywek), że masz wykształcenie, że jesteś inteligentny, że chcesz pracować, że chcesz się uczyć w danym kierunku, że jesteś (lub będziesz) w danej pracy dobry, bo masz do tego predyspozycje (odpowiednie cechy charakteru, odpowiednie zdolności)
musisz się PROFESJONALNIE ZACHOWYWAć, czyli identycznie jak wszyscy inni, nie możesz być po prostu sobą, musisz być jak **** maszyna, która jest zawsze wyjątkowo szczęśliwa, wyjątkowo rozmowna, wyjątkowo tryskająca energią
przeczytałam nawet gdzieś, że teraz to nawet inteligencja nie jest ważna i zdolności, tylko umiejętność znalezienia się wśród ludzi i umiejętność zjednywania sobie ich (inaczej to ujmując: umiejętność wchodzenia i lizania dup*y innym), to jest najważniejsze
a jak jesteś osobą, która nie mówi zbyt dużo, która lubi spokój, nie lubi głośnych (i jednocześnie bardzo często pustych) ludzi, to nie masz szans
tacy, co więcej myślą niż mówią, uważani są za dziwnych, nienormalnych, zwłaszcza w miejscu, gdzie teraz jestem, czyli poza granicami naszego 'zacofanego' kraju
u nas w Polsce za dużo się ludzi uczy, za dużo się im do głów wbija (wciąż jeszcze), za granicą ludzie to w większości nie potrafiące myśleć samodzielnie istoty
i chyba najlepiej sprawdzają się tu osoby typu 'jo men', czyli takie co niewiele rozumieją, niewiele czują i niewiele się wszystkim przejmują
jestem sfrustrowana i mam wszystkiego dosyć, a jedyne co bym chciała, to mieć w życiu jako taki spokój, ta tu gów****, za przeproszeniem
oj, niezle sie usmialam...ale to tylko dlatego,ze PODPISUJE SIE REKAMI I JESZCZE NOGA (tylko jedna na drugiej trzymam komputer-patrz:jedyne zrodlo, ktore daje mi mozliwosc SWOBODNEJ komunikacji) POD TYM CO NAPISALAS!!!
Tez przebywam na ''emigracji'', miesiac temu rzucialam prace, gdyz psych juz nie wyrabialam, moj wieczny rumien prawie nie znikal z mojej twarzy, az w koncu zaczela mnie bolecgdyby jeszcze powody byly jakies sensowne, konkretne...szkoda gadac...jakies pol-glowki, ktore nie wiedza, gdzie lezy Polska i nie moga zrozumiec dlaczego pijemy rowniez herbate z cytryna lub tez po prostu herbate...i tak czesto pijamy ja bez mleka!!!!!!!!!ratunku...dalam sie takim pokonac, zlamac...a nie wiem jak to nazwac w ogole!!!ale kazdy dzien w pracy, byl dla mnie koszmarem, po prostu modlilam sie zeby nikt do mnie nic nie mowil...co bylo rowne z niemozliwym w miejscu, w ktorym pracowalam!i tez na poczatku walczylam, ze gowno dam rade, ze sie otwieram na ludzi itp...wmawialam sobie do tego tepego lba..i nic...schemat jak zwykle, na poczatku masko-poza, ze ja-taka twarda, silna, zdeterminowana, a jednoczesnie staralam sie jakos tych debili. przepraszam, ale to nie ma innego okreslenia na tumana (l.mn-bylo wiecej i plci odmiennej-rowniez) ktory zmienia tel kom tylko wylacznie bo kolega ma lepszy model...no litosci...ach, przykladow mozna mnozyc!!!ale to nie o tym...
Obecnie tez poszukuje pracy, z marnym skutkiem, jakos po prostu tego sobie nie moge wyobrazic! znow jakies ''chore'' miejsce, ''chorzy'' ludzie, z ktorymi nie mam o czym rozmawiac...a nie mam ochotyjuz k###a udawac i wysilac sie na jakies rozmowy!!!z reszta i tak zawsze jest tak samo...na poczatku (poki mam jeszcze sile) ''gwalce'' sie tymi ''ambitnymi'' rozmowami, a pozniej, po jakims czasie-chce uciekac, i zeby nikt do mnie nie mowil!!!
no nic...nie mam juz sil nawet pisac dzisiaj, bo oprocz wstretu do ludzi to mi sie jakas bezsennosc wlaczyla juz drugi dzien cala noc spedzam w wirtualnym swiecie...a za pare godzin kolejna ''walka'' by wyjsc z domu, bez tego cholernego leku, przed niewiadomo kim luc czym?!
no i oczywiscie znalezc prace!
pozdrawiam,o.
No, no!!