23 Lut 2012, Czw 12:46, PID: 292995
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Lut 2012, Czw 12:52 przez Pan Foka.)
Ja się w coś takiego bawiłem. Bodajże drugiego dnia coś uwaliłem (bo nie byłem pewny jakiejś operacji, ale bałem się zapytać - hehe. A w zasadzie to mogła być wina "profesjonalnego szkolenia" - poględzili minutę nie tłumacząc prawie niczego i radź sobie sam) i zdezorganizowałem ludziom pracę, bo dłuższy czas musieli poprawiać kupę moich złych wpisów (dopiero po jakimś czasie ktoś do mnie zajrzał i dostrzegł błąd). Nie muszę wspominać, że umierałem ze wstydu i nie mogli ze mną potem złapać kontaktu.
Boge, na myśl o każdym podjęciu zatrudnienia przypominam sobie te dwa pierwsze koszmarne dni w tej robocie i skręcam się w konwulsjach.
Bieda w tych ogłoszeniach. Ostatnio zlałem sobie nawet sprawdzanie "oficjalnej" poczty, dopiero po dobrym tygodniu odkrywając, że któryś rekrutant mi odpisał. Dostałem w odpowiedzi sam numer telefonu, więc oczywiście i tak nie przyszłoby mi na myśl z niego skorzystać.
Ech.
Boge, na myśl o każdym podjęciu zatrudnienia przypominam sobie te dwa pierwsze koszmarne dni w tej robocie i skręcam się w konwulsjach.
Bieda w tych ogłoszeniach. Ostatnio zlałem sobie nawet sprawdzanie "oficjalnej" poczty, dopiero po dobrym tygodniu odkrywając, że któryś rekrutant mi odpisał. Dostałem w odpowiedzi sam numer telefonu, więc oczywiście i tak nie przyszłoby mi na myśl z niego skorzystać.
Ech.