02 Wrz 2012, Nie 18:44, PID: 314725
W czasie kolacji wywiązała się rozmowa nt. pracy. I jak zwykle jestem wyprowadzona z równowagi.
Rodzice uważają, że skoro mam tego magistra, to mogę nie wiadomo co, a tak naprawdę studia humanistyczne nic nie dają, a jak wspomnę że chcę poszukać pracy w markecie/sklepie, to mówią, że mam się do tego nie zniżać, przecież studiowałam. Że co powiedzą moi znajomi, jak mnie tam zobaczą. Już chciałam, odpowiedzieć, jacy znajomi...
Równocześnie wymyślają jakieś niestworzone rzeczy, gdzie to nie miałabym iść i pytać o pracę. Denerwuję mnie to, że nie rozumieją, że to są dla mnie za wysokie progi. Mam tylko studia, dwie praktyki i staż, żadnej normalnej pracy i to jest raczej oczywiste, że w dzisiejszych czasach nikt mnie na poważne stanowisko bez znajomości nie przyjmie. Wszystko pogarsza fakt, że kuzynka skończyła studia w tym roku i znalazła pracę. I się zaczęło, że ona ma tylko licencjat, mieszka na wsi/małym mieście i jakoś mogła znaleźć pracę w zawodzie, a ja chce iść do marketu.
Rodzice uważają, że skoro mam tego magistra, to mogę nie wiadomo co, a tak naprawdę studia humanistyczne nic nie dają, a jak wspomnę że chcę poszukać pracy w markecie/sklepie, to mówią, że mam się do tego nie zniżać, przecież studiowałam. Że co powiedzą moi znajomi, jak mnie tam zobaczą. Już chciałam, odpowiedzieć, jacy znajomi...
Równocześnie wymyślają jakieś niestworzone rzeczy, gdzie to nie miałabym iść i pytać o pracę. Denerwuję mnie to, że nie rozumieją, że to są dla mnie za wysokie progi. Mam tylko studia, dwie praktyki i staż, żadnej normalnej pracy i to jest raczej oczywiste, że w dzisiejszych czasach nikt mnie na poważne stanowisko bez znajomości nie przyjmie. Wszystko pogarsza fakt, że kuzynka skończyła studia w tym roku i znalazła pracę. I się zaczęło, że ona ma tylko licencjat, mieszka na wsi/małym mieście i jakoś mogła znaleźć pracę w zawodzie, a ja chce iść do marketu.