16 Cze 2014, Pon 10:38, PID: 395942
Zazdroszczę osobom, które w ogóle biorą pod uwagę zakładanie własnej firmy. Ja nawet o tym nie marzę - zero zaradności, kreatywności, czegokolwiek.
Po raz kolejny porozsyłałam CV gdzie się da - głównie call center bo tylko tam nie trzeba przeklętego doświadczenia. Zostałam zaproszona na rozmowę i...nie poszłam. Nienawidzę siebie za to, ale jak zobaczyłam przykładowe pytania (niby z tych prostszych) to nie miałabym zielonego pojęcia co powiedzieć. Nie jestem w stanie odpowiedzieć nawet nic o sobie - na tym ile mam lat i co studiuje moja wypowiedz by sie skonczyła. Nie mam planow zyciowych ani zainteresowań. Wpadłam w panikę. Niby miałam dzień na przygotowanie, jak tylko dostalam telefon obiecałam sobie, że cos sobie ładnego ułożę, ale im było później, tym większa pusutka w głowie. Na żywioł nigdy bym nie poszła. Strasznie mi wstyd, rekruter dzwonił do mnie jeszcze nast dnia poł godziny po umówionym spotkaniu, ale nie odebrałam, bo niby co miałam powiedzieć? Nie miałam odwagi nawet odwołać rozmowy, jak każdy normalny, przyzwoity człowiek. Jestem żałosna.
Na dodatek dzisiaj dostałam zaproszenie od koleżanek z liceum na "spotkanie po latach". Jeszcze bardziej mnie to zdołowało - jedna pracuje w TVN (przeprowadzala m.in. wywiad z Anją Rubik, widziałam zdjęcia na fb), druga jedzie teraz na staż do Brukseli, trzecia spędziła poł roku w Indiach na wolontariacie, czwarta w Norwegii, piąta pracuje w Warszawie. Wszystkie spelnione i niezależne, rozwijają się. A to niby ja najlepiej się uczyłam w liceum, najlepiej poszła mi matura i ogólnie najlepiej się zapowiadałam. Jak widać nie stopnie świadczą o sukcesie, lecz predyspozycje i osobowość. Najgorsze jest to, że strasznie lubiłam te dziewczyny i chętnie bym się z nimi zobaczyłą, ale nie dam rady-to spotkanie zdołowałoby mnie doszcżętnie, poza tym nie potrafiłabym chyba ukryć zazdrości i wstydu swoją niedołężnością
Po raz kolejny porozsyłałam CV gdzie się da - głównie call center bo tylko tam nie trzeba przeklętego doświadczenia. Zostałam zaproszona na rozmowę i...nie poszłam. Nienawidzę siebie za to, ale jak zobaczyłam przykładowe pytania (niby z tych prostszych) to nie miałabym zielonego pojęcia co powiedzieć. Nie jestem w stanie odpowiedzieć nawet nic o sobie - na tym ile mam lat i co studiuje moja wypowiedz by sie skonczyła. Nie mam planow zyciowych ani zainteresowań. Wpadłam w panikę. Niby miałam dzień na przygotowanie, jak tylko dostalam telefon obiecałam sobie, że cos sobie ładnego ułożę, ale im było później, tym większa pusutka w głowie. Na żywioł nigdy bym nie poszła. Strasznie mi wstyd, rekruter dzwonił do mnie jeszcze nast dnia poł godziny po umówionym spotkaniu, ale nie odebrałam, bo niby co miałam powiedzieć? Nie miałam odwagi nawet odwołać rozmowy, jak każdy normalny, przyzwoity człowiek. Jestem żałosna.
Na dodatek dzisiaj dostałam zaproszenie od koleżanek z liceum na "spotkanie po latach". Jeszcze bardziej mnie to zdołowało - jedna pracuje w TVN (przeprowadzala m.in. wywiad z Anją Rubik, widziałam zdjęcia na fb), druga jedzie teraz na staż do Brukseli, trzecia spędziła poł roku w Indiach na wolontariacie, czwarta w Norwegii, piąta pracuje w Warszawie. Wszystkie spelnione i niezależne, rozwijają się. A to niby ja najlepiej się uczyłam w liceum, najlepiej poszła mi matura i ogólnie najlepiej się zapowiadałam. Jak widać nie stopnie świadczą o sukcesie, lecz predyspozycje i osobowość. Najgorsze jest to, że strasznie lubiłam te dziewczyny i chętnie bym się z nimi zobaczyłą, ale nie dam rady-to spotkanie zdołowałoby mnie doszcżętnie, poza tym nie potrafiłabym chyba ukryć zazdrości i wstydu swoją niedołężnością