27 Lis 2014, Czw 2:53, PID: 422976
zapomnialemnicka napisał(a):Widać na co innego zwróciłem uwagę, licząc, że Wy też to zobaczycie.
Na co zwróciłeś uwagę? Z prostym plebsem rozmawiasz, łopatologicznie tłumacz.
Cytat:Nam często nie ma kto pomóc, bo zwyczajnie nikomu nie mówimy o swojej chorobie.
Masz znajomych, rodzinę? Idź się im pochwal, zobaczymy jak będzie reakcja. Jeśli wszyscy wykażą chęć zrozumienia, to możesz uważać się za szczęśliwca. Bo po świecie chodzi masa ludzi co cały czas twierdzi, że depresje, nerwice, fobie itp. to wymyślanie sobie problemów z d*py i wystarczy wziąć się w garść, dorosnąć, zmądrzeć, przestać być leniwym i tego typu rozwiązania.
Jak powiesz, że masz raka, to nikt cię śmiechem nie zbędzie. Chyba, że się mylę, nigdy nie miałem, nie sprawdzałem. Jak generalnie nie zazdroszczę chorym fizycznie, tak tego braku negowania ich problemu, już tak.
A w mediach się o tym nie mówi, bo jest to mało medialne. Gość bez kończyn, chodzący po górach, czy uprawiający sport, jest bardziej szokującym i atrakcyjnym wizualnie tematem, od kogoś, kto pokonał wieloletnie lęki i wreszcie przestał mieć problemy z wychodzeniem z domu. Widzisz te spoty reklamowe z wolnym od lęków, epickim i chwytającym za serduszko przekraczaniem progu mieszkania? Bo ja nie bardzo.
Tak swoją drogą kawałek artykułu pod filmem i ciekawe stwierdzenie z ust księdza.
Cytat:Sam przechodzi radioterapię i chemioterapię, ale "wie", że "w pewnym momencie powie stop" swojemu leczeniu, bo nie chce walczyć o życie za wszelką cenę. - Mam do tego święte prawo i nikt nie będzie mógł mnie oskarżyć o samobójstwo - tłumaczy.To w końcu ratujemy do końca, czy pozwalamy w pewnym momencie odpuścić.