27 Lis 2014, Czw 20:29, PID: 423042
Moja rodzina nie wie i się nie dowie.
Nikomu zresztą nie powiedziałem o swojej chorobie i nie mam takiego zamiaru.
Jeśli wyzdrowieję (mocno w to wierzę), to będę zawdzięczać to pracą nad sobą, sam się wpakowałem w te kłopoty, to sam się z nich wyplącze.
Nie polecam takiego (swojego) podejścia, jak ktoś ma tyle odwagi by powiedzieć innym, albo czuje, że samemu nie da rady, to niech to zrobi i skorzysta z fachowej pomocy specjalistów.
Fajnie, że powiedziałaś swoim bliskim, możesz zrobić kolejny krok i powiedzieć o swoim problemie specjaliście ( do psychiatry nie trzeba mieć skierowania, natomiast do psychologa jest ono wymagane - źródło: http://www.prawapacjenta.eu/?pId=2661).
UnikamSiebie mam nadzieję, że z tym plebsem to tylko ironia.
Tak naprawdę, każda odpowiedź i wyciągnięte wnioski są właściwe, bo są to odczucia własne, subiektywne, ktoś widzi to tak a jeszcze ktoś inaczej i to jest w porządku.
Nie wiem, czy moja interpretacja (odczucia) komuś pomoże (wątpię), ale ok, skoro napisałem A, napiszę B.
Po obejrzeniu tego filmu, wytworzyło się we mnie bardzo silne uczucie ZDYSTANSOWANIA do fobii, którą do tego momentu (nie wiedzieć czemu) traktowałem "śmiertelnie poważnie" (urosło do rangi tragedii życiowej). Zbladło to uczucie w obliczu uświadomienia sobie, że to nie jest choroba, na którą mogę umrzeć, chyba, że sam tak zdecyduję popełniając samobójstwo. Nadal mam wybór. Natomiast Ci ludzie, chorzy na śmiertelną chorobę, nie mają takiego wyboru. Jak zauważyłeś jedynym ich wyborem jest wybór metody leczenia lub decyzja o jego przerwaniu. Ich czas dobiega końca, to mnie uderzyło jak obuchem w głowę. Śmierć dla mnie jest tematem bardzo refleksyjnym, zatrzymuje "mnie", skłania do głębszych rozważań. Co dziwne, daje mi też poczucie spokoju, nie umiem tego wytłumaczyć, czemu mnie to wycisza. W sumie nie jest to ważne czemu, liczy się, że skutek w jaki rezonuje/oddziałuje.
Jeśli nadal mnie nie rozumiesz, to ok.
Sam często siebie nie rozumiem, więc nie ma potrzeby by inni mnie rozumieli.
Nikomu zresztą nie powiedziałem o swojej chorobie i nie mam takiego zamiaru.
Jeśli wyzdrowieję (mocno w to wierzę), to będę zawdzięczać to pracą nad sobą, sam się wpakowałem w te kłopoty, to sam się z nich wyplącze.
Nie polecam takiego (swojego) podejścia, jak ktoś ma tyle odwagi by powiedzieć innym, albo czuje, że samemu nie da rady, to niech to zrobi i skorzysta z fachowej pomocy specjalistów.
Fajnie, że powiedziałaś swoim bliskim, możesz zrobić kolejny krok i powiedzieć o swoim problemie specjaliście ( do psychiatry nie trzeba mieć skierowania, natomiast do psychologa jest ono wymagane - źródło: http://www.prawapacjenta.eu/?pId=2661).
UnikamSiebie mam nadzieję, że z tym plebsem to tylko ironia.
Tak naprawdę, każda odpowiedź i wyciągnięte wnioski są właściwe, bo są to odczucia własne, subiektywne, ktoś widzi to tak a jeszcze ktoś inaczej i to jest w porządku.
Nie wiem, czy moja interpretacja (odczucia) komuś pomoże (wątpię), ale ok, skoro napisałem A, napiszę B.
Po obejrzeniu tego filmu, wytworzyło się we mnie bardzo silne uczucie ZDYSTANSOWANIA do fobii, którą do tego momentu (nie wiedzieć czemu) traktowałem "śmiertelnie poważnie" (urosło do rangi tragedii życiowej). Zbladło to uczucie w obliczu uświadomienia sobie, że to nie jest choroba, na którą mogę umrzeć, chyba, że sam tak zdecyduję popełniając samobójstwo. Nadal mam wybór. Natomiast Ci ludzie, chorzy na śmiertelną chorobę, nie mają takiego wyboru. Jak zauważyłeś jedynym ich wyborem jest wybór metody leczenia lub decyzja o jego przerwaniu. Ich czas dobiega końca, to mnie uderzyło jak obuchem w głowę. Śmierć dla mnie jest tematem bardzo refleksyjnym, zatrzymuje "mnie", skłania do głębszych rozważań. Co dziwne, daje mi też poczucie spokoju, nie umiem tego wytłumaczyć, czemu mnie to wycisza. W sumie nie jest to ważne czemu, liczy się, że skutek w jaki rezonuje/oddziałuje.
Jeśli nadal mnie nie rozumiesz, to ok.
Sam często siebie nie rozumiem, więc nie ma potrzeby by inni mnie rozumieli.