26 Kwi 2021, Pon 16:42, PID: 841588
(26 Kwi 2021, Pon 16:06)Wikiok napisał(a): @Ciasteczko o, rzeczywiście mamy podobną sytuację. Ja też nie rysuję portretów i pejzaży. Tacy studenci asp to by wyśmiali pewnie te moje rysuneczki. Rysuję sylwetki postaci, w takim stylu może kreskowkowo-komiksowym (ale nie manga), trochę mandale od niedawna, trochę też maluje, ale nie są to obrazy typowe, na takim poziomie jakie można znaleźć w galeriach, także nie uderzam w to nawet, żeby żyć ze sztuki. Myślałam, zeby pójść w taką grafikę użytkową, gdzie zdolność rysowania jest przydatna, ale to nie jest sztuka, np. projektowanie loga dla firmy. Może mogłabym tez moze robić proste ilustracje np. do książek dla dzieci, jeśli bym się podszkoliła w rysowaniu Digital.
Obecnie moja praca to sprzątanie w takim średniej wielkości supermarkecie. Celowałam w prace sprzątającą, myślałam o tym ze jest to w miara niezależne zajęcie, wiec z fobia sobie poradzę i 3 godziny dziennie to mało, więc dam rade. Niestety znoszę to gorzej, niż myślałam. Praca zaczyna się o 5 rano, żeby być na miejscu musze wstać o 3. Po pracy najpierw jestem zmęczona, później musze wziąć kąpiel, bo po takim zajeciu muszę, a później ciągle jestem w napięciu, ze musze iść wcześnie spać, żeby rano iść do pracy. Mam wrażenie, że jestem w tej pracy 24h. Niedokonca jest to tez takie niezależne stanowisko jak myślałam, bo personel sklepu tez pracuje w tych godzinach i jesteśmy dosyć blisko, jak w zespole. Zawsze tak mam, ze pierwsze dni w pracy mijają mi najlepiej, bo wtedy ludzie się nie znają i zawsze jest o czymś gadać, 'jak masz na imię, skąd jesteś, bla bla bla'. A później jak te tematy sie kończą, to powinno się być już częścią zespołu i ucinać sobie small talki ze współpracownikami, ziomeczkami, a ja na tym etapie sie boje, ze odsunę sie od grupy. Wszyscy zobaczą, że coś jest ze mną nie tak, ze się nie integruje, ze się nie uśmiecham. Juz zdarzało mi się słyszeć w pracach jak inni mnie obgadują, albo w momencie jak mam w sobie turbo napięcie to sobie żartują ze tego, że 'nigdy się nie śmieje'' (po tym zdarzeniu juz nigdy nie wróciłam do tamtej pracy, to było akurat jak pracowałam w pizzerii). W tej pracy jeszcze nie maja mnie za wariatkę i odludka, ale czuje ze to się zaczyna i to mnie przeraża i sprawia, że nie chce tam iść, dodatkowo to wstawanie rano. Smutno, bo tyle sie przygotowywałam do tej pracy, kupilam sobie specjalnie buty, spodnie, które się nie nadają żeby w nich chodzić gdzie indziej. Cieszyłam się, że mnie przyjęli, ze mam zniżkę na zakupy. Chwaliłam się rodzinie i znajomym, ze mam fajna nowa prace, jak było dobrze na początku. A teraz Oni tez mnie wezmą za wariatkę, jeśli z niej zrezygnuje. Ale nie dam rady żyć w takim napięciu. Dzisiaj pierwszy raz zadzwoniłam rano ze nie przyjdę. Jestem załamana, bo obiecałam sobie, że nie będę tego robić. Jutro znowu musze tam iść i dobrze by było, żebym poszła. Może chociaż do końca miesiąca...
Z tą grafiką to tez nie wierze w to 100%, ze cos z tego będzie, ale mam przynajmniej takie poczucie dążenia do celu i że mam jakieś perspektywy. Zaczelam juz rozmowy z collegem o przyjęcie, pewnie też będę potrzebowała pomocy finansowej, bo collage i studia w anglii są płatne. I oby nie był to taki słomiany zapał jak z pracą. Oczekiwania są duże, a co będzie... to będzie
Nie pomaga mi też fakt, że z moim chłopakiem wynajmujemy jeden pokój w sharehousie ze wspollokatorami, a On też jest cały czas w domu i nie mam przestrzeni, żeby pobyć samej. Boję się tez wchodzić do kuchni, kiedy jakiś wspollokator tam jest. Mecze się glodna w pokoju i czekam, aż wyjdzie. Logicznie myśląc, wiem, że to jest chore. Powinnam się leczyć może.
Przepraszam za spam i ze nie na temat. Ale nawarstwiło mi się tych problemów teraz. Za kilka miesięcy tez musimy się wyprowadzić, bo wlasciciel sprzedaje dom. I to jest stresujące, szukanie miejsca, w którym zamieszkamy. Mając mało pieniądze, nie będzie tam luksusow. To wszystko takie dołujące.
Przepraszam za negatywna energię, nie lubię innym narzekać, mam gorszy okres teraz.
Przepraszam, że spytam, ale ty jesteś jakimś moim klonem czy co? XDD
Ja też rysuję postaci kreskówkowe, w stylu a'la disneyowskim o ile tak to mogę nazwać. W dodatku rysuję tylko zwierzęta, coś podobne do furry, postaci ze Zwierzogrodu, najczęściej takie antropomorficzne. Tyle, że w moim przypadku to kwestia wyboru, ja nigdy nie brałam się za portery, pejzaże, czy coś bardzej przyziemnego, bo za dziecka bardzo cciałam zostać rysownikiem Disneya. Marzenie się nie spełniło, ale hobby zostało. Aktualnie jestem w trakcie rysowania komiksu, na razie tworzę postacie do niego.
Generalnie taki prosty styl paradoksalnie może się bardzo dobrze sprzedawać, trzeba tylko umieć się wypromowac. Ja na deviantarcie obserwuję profile osób, które rysują w podobnym stylu i część z nich na tym zarabia, bo się wypromowały. Jest taka laska, nick ma Skailla, ktora rysuje kreskówkowe psy na Dzikim Zachodzie, a wcześniej tworzyła komiksy o wilczkach. Jej arty są bardzo dobrze zrobione i ona z tego co się orientuję to na tym teraz zarabia (ma patronów swoich, komiksy chyba też wydaje). A jako rysownik książeczek dla dzieci to ciężko się dostać, próbowałam. Nawet w Niemczech szukałam ogłoszeń, ale taki zawód jest na tyle niszowy, że więcej widziałam ogłoszeń, gdzie ludzie sami pisali, że szukają takiej pracy, niż tych wystawianych przez pracodawców.
Rysujesz tradycyjnie czy w digitalu? Ja już teraz tylko digital, ołówek mnie męczy, ostatnio jak robiłam projkety postaci najpierw ołowkiem, to koślawo mi wychodziły, jak upośledzone jakieś, dopiero jak zeskanowałam te szkice i poprawiłam w photoshopie to zaczęło to normalnie wyglądać XD
Ty masz nawet taą samą pracę jak ja XD Ja tez sprzątam w supermarkecie, 2 godziny dziennie i mam tez na 5 rano. Tyle, że ja mam o tyle dobrze, ze praca jest w moim małym miasteczku, więc na pieszo jakieś niecałe 10 minut drogi mam. Mi się podoba, jest to pierwsze zatrudnienie, które toleruję, bo nikt komplenie się tam do mnie nie odzywa,a praca jest w 100% indywidualna. Chciałam sobie dorobić dodatkowo, dzisiaj znalazłam nawet kolejny mały etat, ale praca też pzy sprzątaniu i nie wiem czy mi wolno, bo zakaz konkurencji jest w prawie, nie wiem co robić teraz
Wiesz, ja nie wiem jak jest w kwestii kontaktów międzyludzkich w Anglii, nie wiem eż na ile Twój język jest dobry, ja znam niemiecki słabo, ludzie tutaj nawet nie próbują się integrować , tylko witają się ze mną i tyle. Nikt nie zagdauje, ja tez nie mam ochoty na to, po ostatniej pracy, gdzie baby miały wręcz pretnsje do mnie, że się nie odzywam, to ja już nie chcę z nikim gdac i cieszę się, że jest jak jest.
Generalnie trudno o pracę 100% niezależną, chyba, ze jakaś wyspecjalizowana albo w ochronie.
Nie myśleliście nad tym, żeby samemu coś wynająć? Jakie ceby są w Anglii? Gdzie Twoj partner pracuje?
Ja mam podobną sytuację do Ciebie mam wrażenie, tyle, że my mieszkamy na wschodzie Niemiec i tutaj stać nas na wynajem mieszkania, a mój facet nie zarabia wcale tak dużo, właściwie prawie minimalną. Ja to wgl nie wyobrażam sobie powrotu do Polski, nam się też żyje biednie, ale w Polsce nie mogłabym sobie 2 godziny dziennie pracować, musiałabym siedzieć na całym etacie pewnie w g*wnorobocie, a i tak na nic by nam nie starczyło. Do tego w Polsce jest bardzo niefajny stosunek do osób pracujących fizycznie.