24 Lut 2009, Wto 2:57, PID: 126973
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Lut 2009, Wto 2:59 przez jestem sobie.)
Kurczę, krys840, wogóle nie wiem o czym ty mówisz?
Moje życie i moje sprawy są moje, jednostkowe i bardzo konkretne. Denerwuje mnie takie uogólnianie, jakie stosujesz. Ja nie jestem my i nie lubię rozmawiać w takich kategoriach. Napisałam jaki mam problem i jest to konkretny problem. Potrafię zasłabnąć na ulicy wśród ludzi. Boję się zasłabnąć, boję sie wychodzić sama z domu. Intuicyjnie wyczuwam, że problem może leżeć w lęku przed czymś innym i szukam tych powiązań. Możliwe, że FS ma tu coś do rzeczy. I przyszłam tu po to , żeby rozwiązywać konkretne problemy. Takie uogólnianie i filozofowanie nie służy mi. Ono do niczego nie prowadzi w kwestii mojego zdrowienia. Uczono mnie, że do zdrowia dochodzi się rozwiązując realne problemy i mówiąc konkretne rzeczy o konkretnych wydarzeniach. Dla mnie konkretem jest to co czułam, co zrobiłam lub nie zrobiłam, jak zachowałam się wobec realnej osoby z krwi i kości lub w konkretnej sytuacji, a nie formułowanie quasinaukowych definicji.
Przyszłam jako konkretna osoba z konkretnym problemem i nie podoba mi się mówienie "my coś tam coś tam". Nie po to uczyłam się przez wiele lat mówienia o sobie i w swoim imieniu, żeby teraz ktoś mówił do mnie "my" wypowiadając jakieś swoje życiowe przemyślenia. Wybacz, ale twoje wywody denerwują mnie.
Moje życie i moje sprawy są moje, jednostkowe i bardzo konkretne. Denerwuje mnie takie uogólnianie, jakie stosujesz. Ja nie jestem my i nie lubię rozmawiać w takich kategoriach. Napisałam jaki mam problem i jest to konkretny problem. Potrafię zasłabnąć na ulicy wśród ludzi. Boję się zasłabnąć, boję sie wychodzić sama z domu. Intuicyjnie wyczuwam, że problem może leżeć w lęku przed czymś innym i szukam tych powiązań. Możliwe, że FS ma tu coś do rzeczy. I przyszłam tu po to , żeby rozwiązywać konkretne problemy. Takie uogólnianie i filozofowanie nie służy mi. Ono do niczego nie prowadzi w kwestii mojego zdrowienia. Uczono mnie, że do zdrowia dochodzi się rozwiązując realne problemy i mówiąc konkretne rzeczy o konkretnych wydarzeniach. Dla mnie konkretem jest to co czułam, co zrobiłam lub nie zrobiłam, jak zachowałam się wobec realnej osoby z krwi i kości lub w konkretnej sytuacji, a nie formułowanie quasinaukowych definicji.
Przyszłam jako konkretna osoba z konkretnym problemem i nie podoba mi się mówienie "my coś tam coś tam". Nie po to uczyłam się przez wiele lat mówienia o sobie i w swoim imieniu, żeby teraz ktoś mówił do mnie "my" wypowiadając jakieś swoje życiowe przemyślenia. Wybacz, ale twoje wywody denerwują mnie.