30 Maj 2010, Nie 9:52, PID: 208246
Cytat:Klocku, a czy mogę spytać, na czym polega derealizacja w Twoim wypadku?Chyba na tym samym, co u wszystkich.
Myślę, że nie miałem nigdy z tym problemu.
Wydaje mi się, że świat jest nierealny, jakby był filmem albo snem. Nie widzę większej różnicy między rzeczywistością a moimi wyobrażeniami. Załóżmy, że wczoraj coś się stało oraz że coś sobie wyobrażałem i o czymś marzyłem. Po jakimś czasie te dwie rzeczy będą wywoływać u mnie taką samą reakcję emocjonalną, a powino być tak, że rzeczywistość wywołuje większą.
Mam wrażenie ograniczenia pola widzenia, jakby obraz świata odsunął się od moich oczu i wszystko widzę jak na ekranie z pewnej odległości. Dlatego nie lubię czapek, daszków, okularów, grzywki i w ogóle niczego, co minimalnie zasłania brzegi mojego pola widzenia.
Wszystkie kolory widzę jakby przytłumione, szarobure. Widziałeś kiedyś zdjęcie obrazu mocno oświetlonego słońcem, ale zrobione bardzo małą przesłoną? Świat właśnie tak dla mnie wygląda. Najgorzej jest właśnie w bardzo silnym słońcu, wtedy świat jest dosłownie szarobrązowy, w kolorze sepii.
Dźwięki są dla mnie przytłumione, jakbym miał zatkane uszy. Nurkowałeś kiedyś pod wodą? Po wyjściu z wody jakiś czas masz zatkane uszy. Po chwili uszy odtykają się i słyszysz wyraźnie. Ja się czuję tak, jakby moje uszy się nigdy nie odetkały.
Nie mam kompletnie poczucia czasu. Nie wiem, czy coś zdarzyło się wczoraj, przedwczoraj, czy tydzień temu. Mam też pewne kłopoty z określaniem, co było wcześniej a co później. Nie mam pamięci do rzeczy powtarzających się. Dla przykładu: co tydzień chodzę do kościoła. Załóżmy, że jednego dnia nie poszedłem. W poniedziałek pytam się sam siebie: czy ja byłem wczoraj w kościele? Nie potrafię na to odpowiedzieć.
Nie docierają do mnie wrażenia dotykowe: ciepło, mokro itp. Mogę iść w deszczu i nie czuć żadnego dyskomfortu. Jest tylko jedno wrażenie, które czuję a mianowicie chłód. Dlatego tak go lubię, bo przypomina mi o realnym świecie.
Często źle mi się akomodują oczy. Normalnie wzrok skupia się na przedmiocie, który widzisz. Natomiast kiedy nie jestem skoncentrowany, to oczy rozjeżdżają mi się, jakbym miał zeza. Po prostu dla mojego mózgu nie ma w tym miejscu żadnego przedmiotu, więc nie ma się na czym skupić. Nie mam fizycznego zeza ani wady wzroku, to efekt psychiczny.
Mam od paru lat ochotę przejść się po parku w lecie. I łaziłem już dziesiątki razy, a wciąż za tym tęsknię. Bo mój mózg traktuje to, jakby nigdy się to nie zdarzyło. Przejdę przez park i po chwili znów myślę, kiedy ja właściwie znajdę czas, żeby w końcu przejść przez park.
Ktoś to kiedyś określił słowami: czuję się, jakbym był w Matrixie.
Oprócz tego wszystkiego mam depersonalizację, częstą towarzyszkę derealizacji. Czasem podczas rozmowy "rozszczepiam się" i jedna wersja mnie o czymś gada z rozmówcą, a druga może myśleć o czymś innym. Po skończonej rozmowie muszę przypominać sobie, co ja właściwie powiedziałem. Słucham sam siebie jak kogoś zewnętrznego i często jestem zaskoczony swoimi wypowiedziami.
Tak BTW: kiedy piszę na forum albo przez komunikator, to jestem prawdziwym sobą. To rozszczepienie występuje tylko w rozmowie bezpośredniej, zapewne z powodu podświadomego lęku przed rozmówcą.
Najgorsze objawy miałem na samym początku, przez pierwsze 2 lata. Prawie nic wtedy nie mówiłem a moi rodzice powiedzieli, że zamknąłem się w sobie.
Dzisiaj potrafię przestrzegając pewnych reguł osłabić moją derealizację. Poza tym osłabła sama z siebie, ale nie wróciła do poziomu zerowego. Czekam na jakiegoś flashbacka, już od bardzo dawna go nie miałem.