02 Sty 2018, Wto 19:18, PID: 723556
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02 Sty 2018, Wto 23:53 przez Mżawka.)
(02 Sty 2018, Wto 16:57)Ksenomorf napisał(a): Połowa... no dobra, jedna trzecia twoich postów tłumaczy przecież konieczność posiadania dużej liczby dzieci
Przez chwilę myślałam, że to przytyk do moich postów i chciałam się bronić, że przecież smęcenie o samotności wchodzi w zakres tematyczny tego forum, ale już dojrzałam poprzedni post.
(02 Sty 2018, Wto 16:49)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): Jakiś powód do aż tak dużej (jak na obecne czasy) liczby?
Na pewno jakieś się znajdą. Może powiem na początku, co na pewno NIE jest przesłanką - sympatia do małych dzieci (jako fobik się ich boję, raz w życiu trzymałam jedno na rękach i mi wypadło) oraz pieniądze z socjalu (mam nadzieję, że za x lat nikt nie będzie liczył moich dzieci na mieście i rachował ile dostaję od państwa).
Moje powody...hmm, pomyślmy:
1. A czemu nie?
2. Prawie nikt nie chce mieć dzieci, to trzeba nadrabiać statystykę.
3. Instynkt? Ciekawość jak to jest, że nowa osoba z własnym wyglądem i osobowością powstaje tak z niczego? Wizja, że za 300 lat będą żyli moi potomkowie? A tak na poważnie, to kierują mną identyczne powody jak ludźmi, którzy chcą mieć tylko dwójkę.
4. Obecne czasy są bardziej sprzyjające do posiadania większej liczby dzieci niż poprzednie stulecia.
5. Fajnie by było, jakby każde z dzieci miało zarówno brata jak i siostrę.
6. Korzyści, oczywiście tylko jak wychowanie pójdzie bardzo dobrze i będą mnie jeszcze lubić na starość - przy dobrych relacjach dzieci to również przyjaciele, poza tym łatwiej sobie poradzić z rodzicem jak ciężko zachoruje, podzielić się odwiedzinami czy zorganizować pogrzeb.
7. Sama utrzymuję kontakt wyłącznie z najbliższą rodziną (4 osoby, wkrótce pewnie 3), nie mam innych bliskich osób. Ta samotność chyba wpływa też jakoś na to, że chciałabym mieć większą familię.
8. Znam dosyć sporo rodzin wielodzietnych, trzy w najbliższym sąsiedztwie i klasie licealnej byłam jedną z dwóch lub trzech osób, która miała mniej niż 2 rodzeństwa. Tak się trafiło, że żadna z tych rodzin nie jest patologiczna, a rodzeństwo nie musi niańczyć siebie nawzajem - obserwuję je z boku (w dzieciństwie miałam okazję spędzać razem wakacje) i odkąd pamiętam zazdrościłam im życia. Rodzice mądrzy, w niektórych przypadkach dobrze zorganizowana edukacja domowa, wspólne podróże po świecie, gry, jedzenie własnej produkcji (pieczywo, samodzielnie wędzone wędliny) - to oczywiście efekt dużych nakładów pracy (i finansowego szczęścia), ale nie miałabym nic przeciwko takiemu życiu. Moi rodzice też zawsze chcieli mieć więcej niż dwójkę, ale nie mogli - tata spędzał godziny na budowaniu szałasów, igloo, fortec i zamków śnieżnych, grach i wycieczkach - taki sentyment z dzieciństwa. Sama mam całą gamę podobnych pomysłów
I ciekawostka - z internetów znam (jednostronna znajomość, żeby była jasność) jedną rodzinę z 14 dzieci - oni też nie żałują a radzą sobie przednio.
Snuć wyobrażenia mogę bez końca, a prawdopodobnie i tak zostanę starą panną z kotami.