04 Lip 2018, Śro 11:30, PID: 753703
Nie obraź się, ale słaby art. Bardzo naiwne przemyślenia (np. sprowadzanie decyzji o posiadaniu dzieci do wyboru finansowego). Raczej taka mantra, która ma zacementować własny pogląd, albo złośliwość wymierzona w dzieciatych.
Sam nie jestem fanem dzieci, ale jeśli ktoś chciałby usłyszeć coś merytorycznego, to: najprawdopodobniej większość ludzi żałowałaby decyzji o rezygnacji z dzieci, bo wraz z wiekiem zmieniają się priorytety i ludziom coraz bardziej zależy na rodzinie. To jest naturalny proces, tak jak naturalne jest moherowacenie się na starość (tak, duża część z nas będzie zapieprzać do kościółka lub chociaż wierzyć w czakry po 70-tce). Pomysły z arta typu "dbanie o przyjaciół" mogą wypalić jeszcze w społeczeństwie, gdzie będzie duży procent samotnych staruszków. No bo jaką ma się gwarancję, że twój partner czy przyjaciele będą dostępni (czytaj: zdrowi/żywi) przez taką samą ilość czasu co ty? Najpewniej będziecie chorować/umierać w różnym czasie i wtedy grozi samotność. Jeśli w społeczeństwie jest mało wolnych staruszków "na podmiankę", to zostajesz sam.
Anyway, wierzę, że jest jakiś % osób, którym dzieci nie przyniosą szczęścia, ale jakoś tak mierzi jak ktoś obnosi się ze swoim wyborem jakby okrył tajemnicę sensu życia i jeszcze przekonuje, że wszyscy powinni zaadoptować ten pomysł (no bo skoro mi się mój pomysł podoba, to musi być uniwersalnie użyteczny?).
Sam nie jestem fanem dzieci, ale jeśli ktoś chciałby usłyszeć coś merytorycznego, to: najprawdopodobniej większość ludzi żałowałaby decyzji o rezygnacji z dzieci, bo wraz z wiekiem zmieniają się priorytety i ludziom coraz bardziej zależy na rodzinie. To jest naturalny proces, tak jak naturalne jest moherowacenie się na starość (tak, duża część z nas będzie zapieprzać do kościółka lub chociaż wierzyć w czakry po 70-tce). Pomysły z arta typu "dbanie o przyjaciół" mogą wypalić jeszcze w społeczeństwie, gdzie będzie duży procent samotnych staruszków. No bo jaką ma się gwarancję, że twój partner czy przyjaciele będą dostępni (czytaj: zdrowi/żywi) przez taką samą ilość czasu co ty? Najpewniej będziecie chorować/umierać w różnym czasie i wtedy grozi samotność. Jeśli w społeczeństwie jest mało wolnych staruszków "na podmiankę", to zostajesz sam.
Anyway, wierzę, że jest jakiś % osób, którym dzieci nie przyniosą szczęścia, ale jakoś tak mierzi jak ktoś obnosi się ze swoim wyborem jakby okrył tajemnicę sensu życia i jeszcze przekonuje, że wszyscy powinni zaadoptować ten pomysł (no bo skoro mi się mój pomysł podoba, to musi być uniwersalnie użyteczny?).