04 Cze 2010, Pią 19:09, PID: 209109
Nie powiem, żeby nie chciało mi się żyć. Aż tak źle nie jest. A życie jest w sumie całkiem ciekawe.
Ja jednak mam taki problem, że nic mnie nie cieszy. Robię różne rzeczy, nie siedzę w domu cały czas. Ale to wszystko się zrobiło jakieś takie płytkie, bezbarwne. Chciałbym, by mnie coś pochłonęło bez reszty, żebym miał satysfakcję, radość. Z czegokolwiek, nawet jakiejś jednej jedynej drobnostki. Nie mam problemów z motywacją raczej. Ale wszystko co robię jest nieautentyczne, takie mam wrażenie.
Czasem łapię się na tym, że moje reakcje są sztuczne. Np. jestem ze znajomymi, niby jestem uśmiechnięty, szczęśliwy. Ale jak się zastanowię to to jakaś taka maska. W środu wciąż jest pustka, choć ktoś patrząc na mnie, myśli że wszystko jest ok.
Ja jednak mam taki problem, że nic mnie nie cieszy. Robię różne rzeczy, nie siedzę w domu cały czas. Ale to wszystko się zrobiło jakieś takie płytkie, bezbarwne. Chciałbym, by mnie coś pochłonęło bez reszty, żebym miał satysfakcję, radość. Z czegokolwiek, nawet jakiejś jednej jedynej drobnostki. Nie mam problemów z motywacją raczej. Ale wszystko co robię jest nieautentyczne, takie mam wrażenie.
Czasem łapię się na tym, że moje reakcje są sztuczne. Np. jestem ze znajomymi, niby jestem uśmiechnięty, szczęśliwy. Ale jak się zastanowię to to jakaś taka maska. W środu wciąż jest pustka, choć ktoś patrząc na mnie, myśli że wszystko jest ok.