23 Mar 2012, Pią 21:26, PID: 295825
spóźniam się lub przychodzę dużo wcześniej, okrężne drogi itd. zastanawiam się, jak będę w przyszłości unikać ewentualnych zajęć, czy w ogóle będę miała czego unikać, a jak nie tego, to jak w takim razie unikać rodziców, głupich pytań, pretensji blablabla, chętnie zwiałabym gdzieś, co całkiem prawdopodobne zresztą, ale wtedy będę unikać wszystkiego i wszystkich do końca wieczności. poza tym w tej drugiej opcji będę musiała unikać już 'obcych' ludzi (tj. 'znajomych'), a najbardziej ich zdziwionych min pytających "co sie stało z twoim życiem" czuje jakąś idiotyczną presję z każdej strony, być może ktoś inny by się cieszył bo to nawet powinna być motywująca presja (tyle komplementów usłyszałam w tym tygodniu, że aż mnie łeb rozbolał, tzn. normalnie to pewnie mało, ale dla fobika chyba dużo, albo dla kogoś z niską samooceną), ale jej też muszę unikać! im bardziej ktoś naciska i dobrze wróży, tym bardziej głupia się czuję i nieżyciowa. a z drugiej strony to miłe. chyba muszę niektórych unikać, bo bardziej we mnie wierzą, niż ja w siebie tzn. stawiane wymagania i świadomość, że ich rozczaruję. a o bliższych relacjach nie wspominam, to jak sci-fi.
ale chaotycznie...
ale chaotycznie...