15 Sie 2010, Nie 17:34, PID: 218834
Cytat:robisz jakiś wspólny interes (...) pod kościołem a twoja samoocena nie ulega zmianie ?Idealnie by było, żeby nie uległa zmianie. W praktyce zapewne odbije się to jakoś na mojej psychice, supermanem nie jestem. Ale będę dążył do tego, żeby ten wpływ był jak najmniejszy.
Na porażkach trzeba się uczyć a nie dołować się nimi.
Cytat:a nie jest tak ze obydwie możliwości i tak jak piszesz ale i od d*py strony mogą służyć przerwaniu błędnego koła ? IMO tu nie ma sztywnej przyczyny i sztywnego skutku, wszystko się nakłada, kolejność nie musi mieć kluczowego znaczenia.Ja wypróbowałem oba kierunki. Kiedyś uzależniałem samoocenę od sukcesów, dzisiaj to raczej sukcesy wynikają z samooceny. Ta druga opcja jest znacznie lepsza, zarówno emocjonalnie jak i w realnym życiu.
Bardziej konkretnie: zależało mi na tym, żeby ludzie mnie chwalili, okazywali mi sympatię i lubili mnie. Kiedy to miałem, moja samoocena rosła, kiedy nie miałem, spadała. To nie była dobra strategia, bo na ogół nikt mnie nie chwalił i czułem się źle.
Dzisiaj nie uzależniam już mojego poczucia wartości od tych rzeczy, chociaż dalej mi na nich zależy. Dzięki afirmacjom i innym rzeczom udało mi się podnieść samoocenę niezależnie od sytuacji zewnętrznej. I co się okazało? Ludzie częściej mnie chwalą i częściej okazują mi sympatię. Sukcesy życiowe też odnoszę, chociaż na nich zależało mi mniej.
Cytat:Troche za "filozoficznie". Moim zdaniem wpływ na samoocenę mają emocjePrzede wszystkim do samooceny nie należy przykładać miary logiki. To jest rzecz absolutnie nielogiczna, czysto emocjonalna, chociaż ludzie lubią to racjonalizować.