14 Sie 2009, Pią 22:40, PID: 170190
Ja też często fantazjuję, szczególnie zdarza mi się to po obudzeniu nad ranem, gdy nie muszę wstać jeszcze z łózka.
Ostatnim razem myślalem sobie, że jestem pilotem dużego, pasażerskiego samolotu. Podczas lotu na pokładzie ujawnił się terrorysta, który kazał zmienić kurs samolotu do Bejrutu. Zastraszył wszystkich pasażerów łacznie z obsługą i posługując się pistoletem maszynowym wydawał mi i drugiemu pilotowi rozkazy. Tak się złożyło, że wlecieliśmy w bardzo silną burzę i nastąpiły gwałtowne turbulencje. W czasie jednej z nich tak gwałtownie rzuciło samolotem, że terrorysta stracił rónowagę i upadł na ziemię. Niezwłocznie wykorzystałem ten moment i rzuciłem się na niego wyrywając mu broń i przygniatając całym ciałem do ziemi. Jedną ręką silnie przygniotłem mu krtań a drugą próbowałem go obezwładnić. Pomógl mi drugi pilot, ktory trzymał napastnika za nogi. Po chwili terrorysta osłabł i poddał się. Pasażerowie widzieli nasze zmagania lecz obezwładniający strach przykuł ich do foteli. Gdy unieszkodliwiliśmy napastnika na pokladzie samolotu rozległy się brawa i głośne okrzyki radości. Z poszarpaną koszulą i rozciętym kącikiem ust odbierałem gratulację od rozradowanych pasażerów. Na koniec podeszła do mnie przystojna stewadessa, ktora z uśmiechem zaprosiła mnie na kolację
Ostatnim razem myślalem sobie, że jestem pilotem dużego, pasażerskiego samolotu. Podczas lotu na pokładzie ujawnił się terrorysta, który kazał zmienić kurs samolotu do Bejrutu. Zastraszył wszystkich pasażerów łacznie z obsługą i posługując się pistoletem maszynowym wydawał mi i drugiemu pilotowi rozkazy. Tak się złożyło, że wlecieliśmy w bardzo silną burzę i nastąpiły gwałtowne turbulencje. W czasie jednej z nich tak gwałtownie rzuciło samolotem, że terrorysta stracił rónowagę i upadł na ziemię. Niezwłocznie wykorzystałem ten moment i rzuciłem się na niego wyrywając mu broń i przygniatając całym ciałem do ziemi. Jedną ręką silnie przygniotłem mu krtań a drugą próbowałem go obezwładnić. Pomógl mi drugi pilot, ktory trzymał napastnika za nogi. Po chwili terrorysta osłabł i poddał się. Pasażerowie widzieli nasze zmagania lecz obezwładniający strach przykuł ich do foteli. Gdy unieszkodliwiliśmy napastnika na pokladzie samolotu rozległy się brawa i głośne okrzyki radości. Z poszarpaną koszulą i rozciętym kącikiem ust odbierałem gratulację od rozradowanych pasażerów. Na koniec podeszła do mnie przystojna stewadessa, ktora z uśmiechem zaprosiła mnie na kolację