22 Lis 2017, Śro 10:09, PID: 717801
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Lis 2017, Śro 10:31 przez Ksenomorf.)
Obawiam się, że wysłanie do Afryki seksedukatorów z jakiegoś, dajmy na to, Pontonu do promowania modelu 2+1 albo „ja i moja rączka” w ramach odpowiedzi na eksplozję demograficzną to działanie od d*py strony albo gaszenie pożaru łyżką wody, innymi słowy: niezwiastujące powodzenia. Właściwie to przecież to się robi od lat – promuje antykoncepcję, często w ramach szantażu (w zamian za pomoc). I co? I nic. Bo najpierw powinien nastąpić szeroko rozumiany rozwój społeczny (i pojawić się stabilność polityczna), dobrobyt czy też jego zaczątki. W Afryce tak jest może tylko tylko w kilku państwach. Potem dopiero następuje ograniczenie dzietności (już nie dzieci instynktownie rozumiane jako inwestycja czy zabezpieczenie*), bo jest stabilizacja, dobry papa, hue, hue, w postaci państwa i socjalne wsparcie.
* Tu pojawia się najważniejszy czynnik. Otóż dlaczego w Afryce mają po kilkanaście albo kilkadziesiąt dzieci? Ano dlatego, że to zwiększa szanse, ze jedno z nich podczas gry w piłkę na jakimś pastwisku zostanie dostrzeżone przez skautów Legii Warszawa. (podeślę to chyba Karolowi z Familiady)
W czasach galopującej globalizacji niewiele jest „swoich” problemów, ten na pewno do nich nie należy, co przecież pokazują ostatnie lata i twój wątasek, w którym między innymi wklejasz zdjęcia kolorowych kiecek subsaharyjskich niewiast przechadzających się po Reichu.
* Tu pojawia się najważniejszy czynnik. Otóż dlaczego w Afryce mają po kilkanaście albo kilkadziesiąt dzieci? Ano dlatego, że to zwiększa szanse, ze jedno z nich podczas gry w piłkę na jakimś pastwisku zostanie dostrzeżone przez skautów Legii Warszawa. (podeślę to chyba Karolowi z Familiady)
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):Ja jestem ogólnie przeciwna pomocy Afryce, ponieważ uważam, że Zachód, czy też Europa, ma wystarczająco dużo swoich problemów i dopóki u nas będą potrzebujący, należy pomagać im, a dopiero gdy ostatniemu choremu w Europie zostanie zafundowana odpowiednia kuracja, można myśleć o pomocy innym kontynentom.
W czasach galopującej globalizacji niewiele jest „swoich” problemów, ten na pewno do nich nie należy, co przecież pokazują ostatnie lata i twój wątasek, w którym między innymi wklejasz zdjęcia kolorowych kiecek subsaharyjskich niewiast przechadzających się po Reichu.