18 Sty 2011, Wto 0:35, PID: 235908
Z lżejszymi objawami radziłem sobie w taki sposób jak każdy. Starałem się o tym nie myśleć skupiać na innych rzeczach. Wiem, że jestem często nerwowy z racji wady wymowy i niszczenia psychicznego przez ojca i wmawiania że jestem najgorszy gdy coś mi nie wyszło. Starałem się uciekać w naukę, skupiać się na niej i nie zwracać uwagi na moje ,,chore" czasami emocje objawiające silnymi lękami, dużymi wahaniami nastroju. Najpierw zauważyłem to że moje relacje z ludźmi zaczęły maleć. Z powodu coraz gorszego radzenia sobie ze sobą zacząłem się trochę izolować aby nie rzucało się to w oczy innym. Jednak po pewnym czasie sprawiało to, że czułem się jeszcze gorzej. Więc starałem na siłę walczyć aby nie tracić kontaktu z ludźmi jednak było to już żałosne bo tylko robiłem z siebie idiotę gdy pytałem o jakieś błahe sprawy albo na siłę do kogoś zagadywałem, jakbym błagał o jakieś zainteresowanie. Jednak złapałem do tego dystans i stwierdziłem że relacje z ludźmi się zmieniają i nie muszę się kolegować z ludźmi i odpuściłem. Postanowiłem po prostu przynajmniej po prostu chodzić do szkoły i spokojnie jakoś przez nią przebrnąć . W międzyczasie nasiliła mi się depresja chociaż starałem się jak mogłem aby odrzucają od siebie. Później zacząłem mieć coraz większe problemy z nauką, które się stopniowo powiększały. Zaczęło się zmieniać moje zachowanie. Zacząłem się czuć nie swojo ze sobą, świat stał mi się strasznie obcy. Czasami jak siędzę sam słyszę jakieś dźwięki i nie wiem czy są rzeczywiste czy tylko mi się coś wydawało. Mam trudności z przypomnieniem sobie co robiłem, albo odpowiedzieć na pytania na tematy w , których normalnie świetnie się orientuję. Czuję się trochę jak przyćpany. jakby świat leciał gdzieś obok mnie a moje ego, charakter gdzieś zanikł, wszystko przyjmuję bez żadnej reakcji. Jedynie gdy w jakiś stresowy sposób stykam się z ludźmi wraca mi poczucie rzeczywistości. Mylą mi się autobusy do, których mam wsiąść, musze kilka minut się zastawiać co właściwie mam robić i co się wokół mnie dzieje, mylę drogę do sklepu albo zdarzało mi się też, że zaczepiłem kogoś obcego bo mi się wydawało, że to mój kolega ,a potem się okazało, żę to zupełnie obca osoba a ja robię z siebie idiotę. W ogóle nie poznaję siebie. Z czasem mi się to wszystko pogarsza. Lepiej jest tylko gdy jestem w domu i nie muszę robić nic wymagającego większego zaangażowania mózgu. Mam zapisanego psychologa, ale niestety dopiero na połowę lutego a ja czuję że już ledwo się trzymam, psychiatrę na koniec lutego, ale nie wiem czy leki na depresję przywrócą mi sprawność taką jaką miałem wcześniej, bo je wcześniej brałem i tylko poprawiały nastrój i zamulały