21 Mar 2012, Śro 14:07, PID: 295501
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Mar 2012, Śro 15:02 przez stułbia.)
Witajcie
Odkryłam to forum dosłownie przed chwilą - szukałam w internecie jakichś tekstów o nieradzeniu sobie w pracy i zawędrowałam tutaj
Za wszelkie rady będę bardzo wdzięczna Na pewno jakąś ulgę też mi przyniesie zwykłe "wypisanie się".
Mam nową pracę od niedawna. To jest sam początek, a ja już sobie nie radzę - mam wrażenie, że głównie przez stres, że coś zawalę. Moi współpracownicy to oczywiście widzą i mam wrażenie, że moja osoba zaczyna ich coraz bardziej irytować - dlatego, że zdarza mi się czegoś nie wiedzieć, prosić o jakieś dodatkowe, dokładniejsze wytłumaczenie czy pokazanie jakiejś procedury w zwolnionym tempie itp. Zdarzyło mi się już od nich słyszeć zakamuflowane uwagi, że inne nowo przyjęte osoby radzą sobie lepiej. Tylko te inne osoby są ogólnie bardziej przebojowe i nie były wrzucone na tak głęboką wodę, jak ja - np. nie były pozostawiane samym sobie już pierwszego dnia albo dostały dłuższy etap wdrażania w obowiązki.
Dodatkowo - od pracy dzieli mnie spora odległość i muszę dojeżdżać środkami komunikacji, które nie zawsze jeżdżą punktualnie, więc dodatkowo boję się ewentualnych spóźnień, i tak koło się zamyka. Oczywiście jeśli utrzymam się w pracy, to na pewno się przeprowadzę, ale ciężko jest mi znaleźć jakieś w miarę sensowne miejsce do zamieszkania już na teraz.
Z większością powszechnych czynności w pracy daję sobie radę, ale mam do zapamiętania mnóstwo szczegółów i niestety gubię się w tym. Ostatnio popełniłam z własnej głupoty jeden naprawdę duży błąd (oczywiście naprawiłam go jak najszybciej) i teraz zastanawiam się, czy to będzie miało jakiś wpływ na moją "karierę" w tym miejscu. Musiałam o tym powiedzieć moim współpracownikom (którzy, swoją droga, stanowią dobrze zgraną paczkę i dość jasno okazują, że nowa osoba w ekipie jest im zbędna), co wyraźnie przyczyniło się do zwiększenia ich niechęci do mnie. Ponadto nie zdecydowali się oczywiście zachować tego dla siebie.
Jeśli chodzi o moje poprzednie prace, to były swoim charakterem zbliżone do tej aktualnej (może tylko pewne procedury były dużo mniej skomplikowane), i radziłam sobie w nich dobrze. Oczywiście, początki też były stresujące, ale na pewno nie aż tak, jak tutaj. Później natomiast wszystko się układało i nie miałam większych problemów.
Jeśli chodzi o mnie prywatnie, to jestem osobą raczej otwartą i towarzyską, mam sporo znajomych i na ogół dobrze dogaduję się z ludźmi.
Na razie jestem w pracy na kilkunastotygodniowym okresie próbnym, więc niby wolno popełniać mi błędy - ale po tym ostatnim naprawdę boję się każdego kolejnego, zwłaszcza, że wiem, że nie mam co liczyć na zrozumienie wśród współpracowników. Zastanawiam się, czy faktycznie ten okres próbny to realna ochrona nowego pracownika i pracodawcy przymykają wtedy oko na jego ewentualne wpadki? Czuję naprawdę paraliżujący stres i sama się zaczęłam po cichu zastanawiać, czy jednak po takim beznadziejnym starcie z miejsca tego nie rzucić. Ale z drugiej strony, charakter pracy i warunki finansowe, i inne, naprawdę mi odpowiadają. Moi znajomi mówią, że potrzebuję czasu i na pewno wkrótce już będzie lepiej, ale sama przestaję już powoli w to wierzyć.
Odkryłam to forum dosłownie przed chwilą - szukałam w internecie jakichś tekstów o nieradzeniu sobie w pracy i zawędrowałam tutaj
Za wszelkie rady będę bardzo wdzięczna Na pewno jakąś ulgę też mi przyniesie zwykłe "wypisanie się".
Mam nową pracę od niedawna. To jest sam początek, a ja już sobie nie radzę - mam wrażenie, że głównie przez stres, że coś zawalę. Moi współpracownicy to oczywiście widzą i mam wrażenie, że moja osoba zaczyna ich coraz bardziej irytować - dlatego, że zdarza mi się czegoś nie wiedzieć, prosić o jakieś dodatkowe, dokładniejsze wytłumaczenie czy pokazanie jakiejś procedury w zwolnionym tempie itp. Zdarzyło mi się już od nich słyszeć zakamuflowane uwagi, że inne nowo przyjęte osoby radzą sobie lepiej. Tylko te inne osoby są ogólnie bardziej przebojowe i nie były wrzucone na tak głęboką wodę, jak ja - np. nie były pozostawiane samym sobie już pierwszego dnia albo dostały dłuższy etap wdrażania w obowiązki.
Dodatkowo - od pracy dzieli mnie spora odległość i muszę dojeżdżać środkami komunikacji, które nie zawsze jeżdżą punktualnie, więc dodatkowo boję się ewentualnych spóźnień, i tak koło się zamyka. Oczywiście jeśli utrzymam się w pracy, to na pewno się przeprowadzę, ale ciężko jest mi znaleźć jakieś w miarę sensowne miejsce do zamieszkania już na teraz.
Z większością powszechnych czynności w pracy daję sobie radę, ale mam do zapamiętania mnóstwo szczegółów i niestety gubię się w tym. Ostatnio popełniłam z własnej głupoty jeden naprawdę duży błąd (oczywiście naprawiłam go jak najszybciej) i teraz zastanawiam się, czy to będzie miało jakiś wpływ na moją "karierę" w tym miejscu. Musiałam o tym powiedzieć moim współpracownikom (którzy, swoją droga, stanowią dobrze zgraną paczkę i dość jasno okazują, że nowa osoba w ekipie jest im zbędna), co wyraźnie przyczyniło się do zwiększenia ich niechęci do mnie. Ponadto nie zdecydowali się oczywiście zachować tego dla siebie.
Jeśli chodzi o moje poprzednie prace, to były swoim charakterem zbliżone do tej aktualnej (może tylko pewne procedury były dużo mniej skomplikowane), i radziłam sobie w nich dobrze. Oczywiście, początki też były stresujące, ale na pewno nie aż tak, jak tutaj. Później natomiast wszystko się układało i nie miałam większych problemów.
Jeśli chodzi o mnie prywatnie, to jestem osobą raczej otwartą i towarzyską, mam sporo znajomych i na ogół dobrze dogaduję się z ludźmi.
Na razie jestem w pracy na kilkunastotygodniowym okresie próbnym, więc niby wolno popełniać mi błędy - ale po tym ostatnim naprawdę boję się każdego kolejnego, zwłaszcza, że wiem, że nie mam co liczyć na zrozumienie wśród współpracowników. Zastanawiam się, czy faktycznie ten okres próbny to realna ochrona nowego pracownika i pracodawcy przymykają wtedy oko na jego ewentualne wpadki? Czuję naprawdę paraliżujący stres i sama się zaczęłam po cichu zastanawiać, czy jednak po takim beznadziejnym starcie z miejsca tego nie rzucić. Ale z drugiej strony, charakter pracy i warunki finansowe, i inne, naprawdę mi odpowiadają. Moi znajomi mówią, że potrzebuję czasu i na pewno wkrótce już będzie lepiej, ale sama przestaję już powoli w to wierzyć.