24 Wrz 2012, Pon 15:51, PID: 317730
Rozwijając temat akceptacji (trochę tez powtórze co masterblaster). Dokładnie o to chodzi. Nie tylko akceptacja siebie ale akceptacja świata, jego mechanizmów. Przecież źródłem wszelkiego cierpienia jest brak akceptacji. Nie akceptuję bólu to ból mną zaczyna rządzić. Nie akceptuję ludzi to stresuję się już na samą myśl, że ich spotkam. Stresuję się wystąpieniami przed ludźmi bo przecież mogę wypaść głupio a ja chcę być perfekcjonistą, nie akceptuje żadnych niepowodzeń.
Jeżeli przyjrzycie się temu co mówią ludzie, którzy w życiu sporo osiągnęli to łączy ich jedna cecha. Oni kompletnie akceptują możliwość porażki. „Jeżeli coś mi się stanie to nic wielkiego”. Dzięki temu każda myśl o porażce jest dla nich błaha mogą się w pełni skoncentrować na tym co jest teraz dla nich ważne i nie uciekać od eksponowania się na sytuacje gdzie istnieje ryzyko porażki. W różnych religiach pojawia się też stwierdzenie „pokochaj swoich wrogów” albo „pokochaj swoje problemy to przestaniesz je mieć”.
Akceptacja samego siebie jest bardzo ważna bo przerywa błędne koło – nie akceptuje się to czuję się bardziej źle a gdy czuję się bardziej źle to coraz bardziej siebie nie akceptuję.
Z drugiej jednak strony, weźmy na przykład nieśmiałość może się ona brać się z braku akceptacji czegoś głębiej zakorzenionego. Po to jest terapia czy praca nad sobą. By znaleźć co tak naprawdę nieświadomie nas blokuje zaakceptować to i „let it go”.
Mógłbym się bardziej na ten temat rozpisać ale raczej nie powiem nic nowego co pojawia się w książkach o tematach związanych ze wstydem, nieśmiałością i lękami społecznymi.
Pozdrawiam,
k.
Jeżeli przyjrzycie się temu co mówią ludzie, którzy w życiu sporo osiągnęli to łączy ich jedna cecha. Oni kompletnie akceptują możliwość porażki. „Jeżeli coś mi się stanie to nic wielkiego”. Dzięki temu każda myśl o porażce jest dla nich błaha mogą się w pełni skoncentrować na tym co jest teraz dla nich ważne i nie uciekać od eksponowania się na sytuacje gdzie istnieje ryzyko porażki. W różnych religiach pojawia się też stwierdzenie „pokochaj swoich wrogów” albo „pokochaj swoje problemy to przestaniesz je mieć”.
Akceptacja samego siebie jest bardzo ważna bo przerywa błędne koło – nie akceptuje się to czuję się bardziej źle a gdy czuję się bardziej źle to coraz bardziej siebie nie akceptuję.
Z drugiej jednak strony, weźmy na przykład nieśmiałość może się ona brać się z braku akceptacji czegoś głębiej zakorzenionego. Po to jest terapia czy praca nad sobą. By znaleźć co tak naprawdę nieświadomie nas blokuje zaakceptować to i „let it go”.
Mógłbym się bardziej na ten temat rozpisać ale raczej nie powiem nic nowego co pojawia się w książkach o tematach związanych ze wstydem, nieśmiałością i lękami społecznymi.
Pozdrawiam,
k.