08 Cze 2013, Sob 14:17, PID: 353698
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08 Cze 2013, Sob 14:23 przez Sugar.)
"Normalni" mężczyźni również wymagają od kobiet zaradności, chcą mieć partnerkę, a nie kulę u nogi. Zapytajcie sami siebie, mężczyźni fobicy czy mimo schorzenia, jakie macie chciałoby Wam się "niańczyć" czy wyręczać jakąś kobitkę. Ona musi swojemu partnerowi pomóc i to naturalne, że on będzie tego od niej żądał. Moim zdaniem nawet jeśli mężczyźnie z początku spodoba się pewna niezdarność kobiety, to po jakimś czasie będzie miał już tego dość, musząc większość rzeczy robić sam. Szczególnie w małżeństwach, gdzie są dzieci, to jest nierealne, żeby kobieta nie włączyła się w ich wychowanie, co się wiąże często niestety z wychodzeniem z domu, do lekarza, sklepu. Wtedy zwraca się na siebie uwagę, idąc z wózkiem, co może być nawet gorsze dla fobiczki niż samotny spacer. Jest fizyczną niemożliwością, by mężczyzna (albo kobieta) sam wszystko ogarnął, nie wyobrażam sobie tego. Można się zamieniać w rolach ale pewne rzeczy muszą być zrobione. Jeśli partnerzy się nie uzupełniają, to nie ma mowy o żadnym partnertwie i wg mnie długo to nie przetrwa. Podobnie jak kobieta sama nie ogarnie, potrzebuje pomocy, to działa w obie strony, ale nie jest tak, że kobieta leży i pachnie. Moim zdaniem nawet nieporadność kobiety może być często gęsto przyczyną rozwodów. Mężczyźni to zdobywcy, a kiedy okaże się, że taka partnerka pod otoczką tajemniczości nie ma dla niego zbyt wiele do zaoferowania, wtedy jest rozczarowanie. Byłam kiedyś świadkiem sytuacji, kiedy nieśmiała koleżanka została skrytykowana przez inne koleżanki, że "trzeba ją wszędzie za rękę prowadzać". Moim zdaniem mitem jest nawet to, że uroda pomaga w życiu. Być może w pierwszej chwili, ale ogólnie nie ma się żadnej taryfy ulgowej z tego względu. Dopiero jak jest się wyjątkowo brzydkim to często ktoś spotyka się z ostrą dyskryminacją, ale jest to bez porównania z byciem ładnym. Przynajmniej ja tego nie doświadczyłam w żaden sposób ani od mężczyzn, ani od kobiet, a podobno jestem nawet ładna. Nie przypominam sobie sytuacji, żeby ktoś mnie gdzieś przepuścił "na ładne oczy". Moim zdaniem sama atrakcyjność o niczym nie świadczy. Dopiero to, co kto o sobie myśli. Wtedy w oczach innych także zyskuje na wartości.