09 Kwi 2014, Śro 11:52, PID: 388404
Witam wszystkich to mój pierwszy post. Mam nadzieję, że nie wybrałem złej kategorii.
Nie wiem gdzie indziej mógłbym trafić i się komuś zwierzyć bo.. tak naprawdę nie mam nikogo, oprócz jednej osoby, z którą mam teraz poważny problem.
Jestem biseksualny, mam partnera od 2 lat i tylko z nim utrzymuję kontakt. Wycofałem się z życia w wieku 8 lat. On także jest aspołeczny, mieszkamy razem i wszystko układało się bardzo dobrze aż do momentu kiedy parę dni temu wszedłem na jego e-mail (znamy swoje hasła nawet do kont bankowych, wszystkiego) aby wziąć adres do wysyłki jakiejś rzeczy którą sprzedawał na allegro, żeby mu ją wysłać. Zobaczyłem e-mail od obcej osoby o bardzo dziwnym tytule i okazało się, że uprawiał sex chat z kamerką z jakąś dziewczyną.
Podejrzewam, że nie miałbym nic przeciwko gdyby się mnie o to zapytał i powiedział wcześniej, że chce tylko spróbować to zrobić bo go to, nie wiem, ciekawi, jara, cokolwiek.
Problem w tym, że kłamał, że do żadnej rozmowy nie doszło. Tłumaczył mi cały dzień, że nie było rozmowy na skype, w końcu zaproponował że może mi nawet pokazać tego skype'a. Zgodziłem się, on zalogował się na konto po czym odwrócił ode mnie laptop tłumacząc, że się stresuje, że na niego naciskam. Coś poklikał po czym pokazał pustą historię rozmowy. Oburzył się i obraził że moja chęć sprawdzenia tego była obrzydliwa. Powiedziałem mu, że w tej chwili nie mogę mu wierzyć w cokolwiek co powie i potrzebuję dowodu, zdecydowałem się napisać do tej dziewczyny i wtedy przyznał się, że robił to, a ona pisała jakieś świństwa. Okazało się nawet, że to już 3 dziewczyna. Laska do której napisałem go kryła mówiła że do niczego nie doszło, ale w rozmowie w e-mailu było wyraźnie napisane co robili.
Dałem mu drugą szansę pod warunkiem, że przestanie mnie okłamywać, a robił to notorycznie od zawsze. Tyle, że tym razem nie była to jakaś błaha sprawa, a sex (co prawda internetowy) z inną osobą, flirtowanie i emocjonalne zaangażowanie.
Zgodził się na to, żebym go sprawdzał. I tak zamierzałem, aby mieć dowód, że to się nie powtórzy i nie będzie przeistaczać się to w coś gorszego. Cała kłótnia działa się dzisiaj w środku nocy.
Dzisiaj rano chciałem sprawdzić jego pocztę, żeby zobaczyć czy dziewczyna która go kryła coś mu napisała. Zmienił hasło. Obudziłem go i spytałem o to nieszczęsne hasło, powiedział, że hasło jest takie samo jak jego login na sexkamerkach i żebym 'się ł'. Hasło nie działa, być może brakuje jakichś znaków, cyfr, jak się obudzi to pewnie mi to hasło poda. Ale to co mnie gnębi to to, że powiedział, że zmienił hasło przed tym jak się pogodziliśmy. Pozwolił mi sprawdzać wszystko, żebym miał dowód na to że już mnie nie okłamie, tak? Więc sprawdziłem jego historię przeglądarki i hasło zmienił PO tym jak już się pogodziliśmy. PO TYM JAK JUŻ ZDECYDOWAŁ SIĘ MNIE NIE OKŁAMYWAĆ I POZWOLIŁ SIĘ SPRAWDZAĆ.
Jak w nocy mówiłem mu że odejdę to ubrał się i groził że wychodzi się zabić bo tylko ja go trzymam przy życiu. Obiecał nie kłamać, ale nadal to robi i wiem, że ciężko mu będzie przestać.
Nie chcę mieć go na sumieniu, gdybym nawet chciał odejść to groziłby samobójstwem, poza tym jest jedyną osobą jaką mam i nie wyobrażam sobie jak mógłbym żyć znowu całkiem sam.
Mieszkamy razem, mamy wspólne rachunki i wydatki, wspólne rzeczy, wspólne wszystko. Nie chcę od niego odchodzić, ale zaraz po pogodzeniu się jego 'wyrzuty sumienia' zniknęły i rano mówił, że przecież już wszystko rozwiązane i już nie ma żadnego problemu.
Czy ktoś z Was miał kiedyś kogoś kto notorycznie kłamał? Jak mam postępować z nim, żeby go od tego oduczyć. Nie ma szans, żeby poszedł do psychologa, a nawet jeśli to już wiele razy kłamał że był u jakiegoś lekarza i potrafił nawet wymyślić cały przebieg rozmowy.
Mam zaburzenia nerwicowe i pamiętam każdy mały szczegół każdego wydarzenia i elementu, więc zapamiętuje co mówi i stąd zawsze wiem, że jego wersje wydarzeń zdarzają się być diametralnie różne. Mimo, że mu mówię, że znowu mnie okłamał on nic sobie z tego nie robi.
Jak trzeba postępować z takim człowiekiem, żeby odczuł, że może mnie stracić jeśli nie przestanie tego robić, żeby wiedział i czuł że źle postąpił za każdym razem gdy nie mówi prawdy?
Nie wiem gdzie indziej mógłbym trafić i się komuś zwierzyć bo.. tak naprawdę nie mam nikogo, oprócz jednej osoby, z którą mam teraz poważny problem.
Jestem biseksualny, mam partnera od 2 lat i tylko z nim utrzymuję kontakt. Wycofałem się z życia w wieku 8 lat. On także jest aspołeczny, mieszkamy razem i wszystko układało się bardzo dobrze aż do momentu kiedy parę dni temu wszedłem na jego e-mail (znamy swoje hasła nawet do kont bankowych, wszystkiego) aby wziąć adres do wysyłki jakiejś rzeczy którą sprzedawał na allegro, żeby mu ją wysłać. Zobaczyłem e-mail od obcej osoby o bardzo dziwnym tytule i okazało się, że uprawiał sex chat z kamerką z jakąś dziewczyną.
Podejrzewam, że nie miałbym nic przeciwko gdyby się mnie o to zapytał i powiedział wcześniej, że chce tylko spróbować to zrobić bo go to, nie wiem, ciekawi, jara, cokolwiek.
Problem w tym, że kłamał, że do żadnej rozmowy nie doszło. Tłumaczył mi cały dzień, że nie było rozmowy na skype, w końcu zaproponował że może mi nawet pokazać tego skype'a. Zgodziłem się, on zalogował się na konto po czym odwrócił ode mnie laptop tłumacząc, że się stresuje, że na niego naciskam. Coś poklikał po czym pokazał pustą historię rozmowy. Oburzył się i obraził że moja chęć sprawdzenia tego była obrzydliwa. Powiedziałem mu, że w tej chwili nie mogę mu wierzyć w cokolwiek co powie i potrzebuję dowodu, zdecydowałem się napisać do tej dziewczyny i wtedy przyznał się, że robił to, a ona pisała jakieś świństwa. Okazało się nawet, że to już 3 dziewczyna. Laska do której napisałem go kryła mówiła że do niczego nie doszło, ale w rozmowie w e-mailu było wyraźnie napisane co robili.
Dałem mu drugą szansę pod warunkiem, że przestanie mnie okłamywać, a robił to notorycznie od zawsze. Tyle, że tym razem nie była to jakaś błaha sprawa, a sex (co prawda internetowy) z inną osobą, flirtowanie i emocjonalne zaangażowanie.
Zgodził się na to, żebym go sprawdzał. I tak zamierzałem, aby mieć dowód, że to się nie powtórzy i nie będzie przeistaczać się to w coś gorszego. Cała kłótnia działa się dzisiaj w środku nocy.
Dzisiaj rano chciałem sprawdzić jego pocztę, żeby zobaczyć czy dziewczyna która go kryła coś mu napisała. Zmienił hasło. Obudziłem go i spytałem o to nieszczęsne hasło, powiedział, że hasło jest takie samo jak jego login na sexkamerkach i żebym 'się ł'. Hasło nie działa, być może brakuje jakichś znaków, cyfr, jak się obudzi to pewnie mi to hasło poda. Ale to co mnie gnębi to to, że powiedział, że zmienił hasło przed tym jak się pogodziliśmy. Pozwolił mi sprawdzać wszystko, żebym miał dowód na to że już mnie nie okłamie, tak? Więc sprawdziłem jego historię przeglądarki i hasło zmienił PO tym jak już się pogodziliśmy. PO TYM JAK JUŻ ZDECYDOWAŁ SIĘ MNIE NIE OKŁAMYWAĆ I POZWOLIŁ SIĘ SPRAWDZAĆ.
Jak w nocy mówiłem mu że odejdę to ubrał się i groził że wychodzi się zabić bo tylko ja go trzymam przy życiu. Obiecał nie kłamać, ale nadal to robi i wiem, że ciężko mu będzie przestać.
Nie chcę mieć go na sumieniu, gdybym nawet chciał odejść to groziłby samobójstwem, poza tym jest jedyną osobą jaką mam i nie wyobrażam sobie jak mógłbym żyć znowu całkiem sam.
Mieszkamy razem, mamy wspólne rachunki i wydatki, wspólne rzeczy, wspólne wszystko. Nie chcę od niego odchodzić, ale zaraz po pogodzeniu się jego 'wyrzuty sumienia' zniknęły i rano mówił, że przecież już wszystko rozwiązane i już nie ma żadnego problemu.
Czy ktoś z Was miał kiedyś kogoś kto notorycznie kłamał? Jak mam postępować z nim, żeby go od tego oduczyć. Nie ma szans, żeby poszedł do psychologa, a nawet jeśli to już wiele razy kłamał że był u jakiegoś lekarza i potrafił nawet wymyślić cały przebieg rozmowy.
Mam zaburzenia nerwicowe i pamiętam każdy mały szczegół każdego wydarzenia i elementu, więc zapamiętuje co mówi i stąd zawsze wiem, że jego wersje wydarzeń zdarzają się być diametralnie różne. Mimo, że mu mówię, że znowu mnie okłamał on nic sobie z tego nie robi.
Jak trzeba postępować z takim człowiekiem, żeby odczuł, że może mnie stracić jeśli nie przestanie tego robić, żeby wiedział i czuł że źle postąpił za każdym razem gdy nie mówi prawdy?