17 Maj 2014, Sob 19:11, PID: 393136
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Maj 2014, Sob 19:12 przez mininini.)
Nie wiem, czy to nieśmiałość, ale tak mi wmawiali od dziecka, dlatego bezmyślnie kliknęłam w ten dział. W każdym razie mam problem, i to duży (dla mnie). Jakoś nie umiem za bardzo nawiązać kontaktu z ludzmi, zwlaszcza takiego głębszego. Nie wiem, o czym rozmawiać, zawsze boję się, że to co powiem jest głupie. Czuję się tym gorzej wsród ludzi na których mi zalezy, podswiadomie dzielę ich na tych wyżej ode mnie i tych niżej. Przy tych drugich czuję się w porządku, ale po pierwsze jest ich niewielu, a po drugie, bardziej zależy mi na relacji z tymi pierwszymi. Mieszkam w akademiku, można powiedzieć że miałąm mnóstwo okazji do zintegrowania się z ludźmi, tymczasem z większością jestem tylko na cześć, pogadać mogę z nielicznymi w trakcie przypadkowego spotkania. Nie umiem po prostu przełamać tej bariery... Jak ktoś sam do mnie nie wyjdzie, to ja nie potrafię, a takich ludzi, którzy sami jakoś próbują ten kontakt nawiązać jest niewielu, i są to ludzie którzy "znają się ze wszystkimi" i i tak będę dla nich jedną z tych wielu osób. Dzisiaj czuję się okropnie, mam dość już tego. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Ostatnio więcej o tym myślę, doszłam do wniosku że po prostu boję się, że ludzie nie będą mnie chcieli, że gdy do kogoś podejdę to ten ktoś będzie się męczył musząc ze mną rozmawiać. Zawsze mi się wydaje, że się będę wtrącać, narzucać. I mam wrażenie, że nie umiem żyć, nie wiem, w jakiej sytuacji coś będzie odpowiednie, a w jakiej to będzie nie na miejscu...
Jeszcze jeśli chodzi o rozmowę w cztery oczy, to jest jako tako, ale strasznie mnie krępuje kiedy ktoś patrzy jak z kimś rozmawiam, czuję że będzie mnie oceniał. Gdy jestem w grupie boję się odezwać, zwłaszcza jeśli są obecne takie właśnie osoby "wyżej ode mnie" o jakich wspomniałam... Mogłabym je wypisać na kartce, gdy jedna z nich się pojawi automatycznie moja pewność siebie spada do 0. I jeszcze boję się jakiejkolwiek zmiany siebie, że jak zacznę nagle się inaczej zachowywać to wszyscy będą się dziwili, cała uwaga skupiona na mnie...
Nie wiem, czy moglibyście mi jakoś pomóc, nie wiem już sama co mam robić. Czuję się taka beznadziejna.
Jeszcze jeśli chodzi o rozmowę w cztery oczy, to jest jako tako, ale strasznie mnie krępuje kiedy ktoś patrzy jak z kimś rozmawiam, czuję że będzie mnie oceniał. Gdy jestem w grupie boję się odezwać, zwłaszcza jeśli są obecne takie właśnie osoby "wyżej ode mnie" o jakich wspomniałam... Mogłabym je wypisać na kartce, gdy jedna z nich się pojawi automatycznie moja pewność siebie spada do 0. I jeszcze boję się jakiejkolwiek zmiany siebie, że jak zacznę nagle się inaczej zachowywać to wszyscy będą się dziwili, cała uwaga skupiona na mnie...
Nie wiem, czy moglibyście mi jakoś pomóc, nie wiem już sama co mam robić. Czuję się taka beznadziejna.