04 Sie 2015, Wto 12:48, PID: 458088
Hej. Postanowiłem tu napisać bo mam już dość trochę mojego życia a nie wiem jak poradzić sobie z problemem jakim jest fobia społeczna. Zawsze byłem nieśmiały, ale dopiero jakieś 4 lata temu zauważyłem że to może być coś więcej niż tylko nieśmiałość.
Generalnie w pewnym sensie 'obserwowałem' to jak się zachowuje na co dzień i doszedłem do następujących wniosków. Moim największym problemem jest lęk przed kontaktami, a w szczególności rozmową z ludźmi. Myślę ze przede wszystkim boje się oceny innych i tego że nie będę miał o czym z nimi rozmawiać. Nie potrafię podejść do obcych mi osób i zawsze w nowym towarzystwie stoję z boku. Przez to ciężko mi nawiązywać nowe kontakty, a ludzie często mają mnie za jakiegoś dziwnego/milczącego człowieka. Gdy wracam z kimś np do domu często mówię, że muszę coś załatwić jeszcze, tylko po to żeby po prostu być samemu bo boję się że nie będę miał o czym gadać z tą osobą. Idąc ulica czasem mam wrażenie że ktoś kto przechodzi obok myśli o mnie a ktoś kto się śmieje śmieje się ze mnie.
Bardzo przejmuję się opinią innych i często gdy coś mi nie wyjdzie bardzo się stresuję i potrafię cały dzień rozmyślać jak mogłem to zrobić lepiej. Zawsze gdy poznaje kogoś nowego to w pewnym sensie wmawiam sobie że mnie nie lubi i unikam kontaktu. Gdy tylko zobaczę jakikolwiek sygnał negatywny w moja stronę, albo gdy ktoś się ze mnie śmieje to natychmiast się wycofuję/blokuje na tą osobę. Sytuacje w których z kolei zrobię coś dobrze, uda mi się z kimś rozmowa niesamowicie mnie motywują i lęk praktycznie znika.
Zupełnego problemu nie stanowi dla mnie rozmowa przez telefon, załatwienie czegoś na poczcie/impreza itp. Uwielbiam chodzić wśród/do ludzi bo zawsze chciałem przezywciezyc mój lęk przed rozmową. Lubię również alkohol bo po nim jestem dużoo bardziej rozmowny/spontaniczny i nie analizuję tak każdego wypowiadanego zdania.
Podobno jestem dość przystojny i wiele razy to słyszałem, potrafię się dobrze ubrać i zachować co tez wiele razy mi uświadamiano, jestem na na prawdę prestiżowych studiach, ale wszystko niszczy mi brak umiejętności rozmowy z innymi i stres. Jestem na studiach a nigdy nie miałem jeszcze żadnej dziewczyny, nigdy nie byłem nawet na randce chociaż były ku temu okazje. Czuje po prostu że najlepsze lata mojego życia mi uciekają.
Generalnie w pewnym sensie 'obserwowałem' to jak się zachowuje na co dzień i doszedłem do następujących wniosków. Moim największym problemem jest lęk przed kontaktami, a w szczególności rozmową z ludźmi. Myślę ze przede wszystkim boje się oceny innych i tego że nie będę miał o czym z nimi rozmawiać. Nie potrafię podejść do obcych mi osób i zawsze w nowym towarzystwie stoję z boku. Przez to ciężko mi nawiązywać nowe kontakty, a ludzie często mają mnie za jakiegoś dziwnego/milczącego człowieka. Gdy wracam z kimś np do domu często mówię, że muszę coś załatwić jeszcze, tylko po to żeby po prostu być samemu bo boję się że nie będę miał o czym gadać z tą osobą. Idąc ulica czasem mam wrażenie że ktoś kto przechodzi obok myśli o mnie a ktoś kto się śmieje śmieje się ze mnie.
Bardzo przejmuję się opinią innych i często gdy coś mi nie wyjdzie bardzo się stresuję i potrafię cały dzień rozmyślać jak mogłem to zrobić lepiej. Zawsze gdy poznaje kogoś nowego to w pewnym sensie wmawiam sobie że mnie nie lubi i unikam kontaktu. Gdy tylko zobaczę jakikolwiek sygnał negatywny w moja stronę, albo gdy ktoś się ze mnie śmieje to natychmiast się wycofuję/blokuje na tą osobę. Sytuacje w których z kolei zrobię coś dobrze, uda mi się z kimś rozmowa niesamowicie mnie motywują i lęk praktycznie znika.
Zupełnego problemu nie stanowi dla mnie rozmowa przez telefon, załatwienie czegoś na poczcie/impreza itp. Uwielbiam chodzić wśród/do ludzi bo zawsze chciałem przezywciezyc mój lęk przed rozmową. Lubię również alkohol bo po nim jestem dużoo bardziej rozmowny/spontaniczny i nie analizuję tak każdego wypowiadanego zdania.
Podobno jestem dość przystojny i wiele razy to słyszałem, potrafię się dobrze ubrać i zachować co tez wiele razy mi uświadamiano, jestem na na prawdę prestiżowych studiach, ale wszystko niszczy mi brak umiejętności rozmowy z innymi i stres. Jestem na studiach a nigdy nie miałem jeszcze żadnej dziewczyny, nigdy nie byłem nawet na randce chociaż były ku temu okazje. Czuje po prostu że najlepsze lata mojego życia mi uciekają.