22 Sty 2011, Sob 22:11, PID: 236457
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Lip 2011, Pon 0:30 przez ostnica.)
Skończyłam terapię grupową we wrocławskim Centrum Zdrowia Psychicznego, Oddział Dzienny Leczenia Nerwic, grupa otwarta, terapia prawie 3-miesięczna, dwie sesje dzienne w dni powszednie. Był niezły ludzki misz-masz, drzwi się prawie nie zamykały, przez cały czas miałam stresa. Jednak udało się otworzyć w dużym stopniu (niekiedy jakby za mocno), zbliżyć się bardzo do niektórych osób. W jakiejś części zamknięcie pozostało mi do końca (nie wróciło do poziomu z początku), jakoś przetrwałam całość, co już jest sukcesem. Pomogło mi nastawienie, że cokolwiek się wydarzy, następnego dnia na pewno się pojawię, bo gdzie indziej się wygłupić, jak nie na psychoterapii, nie takich dziwaków tam oglądan
Terapeuci są elastyczni, działał też efekt grupy powodujący hamujący lęk. Widząc moją słabość oszczędzano mnie i nie traktowano z taką zaczepnością jak innych uczestników. Praca nastawiona była głównie na rozwiązania, nie na badanie przyczyn (terapia ericksonowska), jednak mi bardziej odpowiadało grzebanie w przeszłości (dzięki czemu sporo dowiedziałam się o sobie oraz unikałam mówienia o bolesnych niepowodzeniach na co dzień ) i zostało to uszanowane, robiłam terapię swoim tempem, z przystankami na odpoczynek.
Teraz obserwuję swoje niejednokrotnie inne (lepsze!) niż dotychczas zachowania w "realnym świecie", do którego wracam z bujania w obłokach i typowej ucieczki. Momentami nie mogę wyjść ze zdziwienia, gdy zapominam się zablokować w grupie lub wygaduję się z problemów niedawno poznanej osobie. Czeka mnie jeszcze dużo pracy, nie jest różowo. To dopiero początek leczenia.
Na pewno najlepsze są terapie nastawione na FS ale z braku laku... wydaje mi się, że każda grupowa będzie wskazania.
Terapeuci są elastyczni, działał też efekt grupy powodujący hamujący lęk. Widząc moją słabość oszczędzano mnie i nie traktowano z taką zaczepnością jak innych uczestników. Praca nastawiona była głównie na rozwiązania, nie na badanie przyczyn (terapia ericksonowska), jednak mi bardziej odpowiadało grzebanie w przeszłości (dzięki czemu sporo dowiedziałam się o sobie oraz unikałam mówienia o bolesnych niepowodzeniach na co dzień ) i zostało to uszanowane, robiłam terapię swoim tempem, z przystankami na odpoczynek.
Teraz obserwuję swoje niejednokrotnie inne (lepsze!) niż dotychczas zachowania w "realnym świecie", do którego wracam z bujania w obłokach i typowej ucieczki. Momentami nie mogę wyjść ze zdziwienia, gdy zapominam się zablokować w grupie lub wygaduję się z problemów niedawno poznanej osobie. Czeka mnie jeszcze dużo pracy, nie jest różowo. To dopiero początek leczenia.
Na pewno najlepsze są terapie nastawione na FS ale z braku laku... wydaje mi się, że każda grupowa będzie wskazania.