24 Paź 2015, Sob 0:16, PID: 482260
Nie doszukałem się jeszcze dyskusji na ten temat- czy tylko ja odczuwam problem udawania, grania ról, nie bycia sobą?
Przykładowa sytuacja- w pracy jest nowa osoba, która przyjechała na kilka dni, by się wyszkolić. Jest bardzo pewna siebie, szybko nawiązuje dobre kontakty z całą ekipą, ciekawie się wypowiada. Ja myślę sobie, że też chciałbym tak łatwo poznawać ludzi, być tak pewnym siebie. I wtedy zaczynam przejmować niektóre zachowania tej osoby. To znaczy, że zaczynam nieświadomie mówić podobnym tonem, w podobnym tempie wyrzucam z siebie słowa. Oczywiście nie trzeba chyba mówić, że u mnie nie wychodzi to tak naturalnie i na nikim nie wywołuje dobrego wrażenia.
Nasiąkam czasami sposobem zachowania się ludzi, którym zazdroszczę umiejętności społecznych. Z drugiej strony mogę mieć w ten sposób problem z własnym ja, ze swoją tożsamością. Bo kim jestem ja sam, skoro sporą część czasu spędzam wśród ludzi, których nieświadomie na każdym kroku naśladuje?
Czy to jest kwestia psychiki, która nie jest wystarczająco silna, by wytworzyć własną, niepodatną na wpływy innych ludzi osobowość?
Czy może ktoś zmaga się z podobnym problemem? Oczywiście nie jest tak, że codziennie jestem inną osobą, ale w prawie każdej rozmowie dostosowuje się do rozmówcy- gdy mówi wolno, z kilkudziesięcioprocentowym prawdopodobieństwem ja też będę mówi wolno, a jeśli szybko- analogicznie.
Przykładowa sytuacja- w pracy jest nowa osoba, która przyjechała na kilka dni, by się wyszkolić. Jest bardzo pewna siebie, szybko nawiązuje dobre kontakty z całą ekipą, ciekawie się wypowiada. Ja myślę sobie, że też chciałbym tak łatwo poznawać ludzi, być tak pewnym siebie. I wtedy zaczynam przejmować niektóre zachowania tej osoby. To znaczy, że zaczynam nieświadomie mówić podobnym tonem, w podobnym tempie wyrzucam z siebie słowa. Oczywiście nie trzeba chyba mówić, że u mnie nie wychodzi to tak naturalnie i na nikim nie wywołuje dobrego wrażenia.
Nasiąkam czasami sposobem zachowania się ludzi, którym zazdroszczę umiejętności społecznych. Z drugiej strony mogę mieć w ten sposób problem z własnym ja, ze swoją tożsamością. Bo kim jestem ja sam, skoro sporą część czasu spędzam wśród ludzi, których nieświadomie na każdym kroku naśladuje?
Czy to jest kwestia psychiki, która nie jest wystarczająco silna, by wytworzyć własną, niepodatną na wpływy innych ludzi osobowość?
Czy może ktoś zmaga się z podobnym problemem? Oczywiście nie jest tak, że codziennie jestem inną osobą, ale w prawie każdej rozmowie dostosowuje się do rozmówcy- gdy mówi wolno, z kilkudziesięcioprocentowym prawdopodobieństwem ja też będę mówi wolno, a jeśli szybko- analogicznie.