10 Lis 2015, Wto 20:59, PID: 486944
Będąc dzieckiem, lubiłam bawić się sama. Miałam tylko kilka koleżanek. W szkole podstawowej rówieśnicy brutalnie się ze mną obchodzili, pewnie dlatego, że byłam spokojna, skromna i zwykle nie oponowałam. W gimnazjum byłam w miarę otwarta, miałam koleżanki, ale po zakończeniu gimnazjum kontakt się urwał. Podobnie było z moimi znajomymi z liceum. Nie byli to prawdziwi przyjaciele. Pod koniec liceum uświadomiłam sobie, że odczuwam lęk w relacjach społecznych. Wcześniej była to tylko mniej lub bardziej nasilona nieśmiałość, ale pod koniec liceum to przybrało taką, a nie inną postać. Praktycznie od zawsze moje życie wyglądało tak: szkoła - dom, teraz są to studia - dom... Kiedyś mi samej nie chciało się nigdzie wychodzić po szkole, ale jak długo można funkcjonować w ten sposób? Moja rodzina też utrwaliła we mnie te lęki - wciąż widzą we mnie nieporadne dziecko. Sami odizolowali się od innych ludzi - nikt nas nie odwiedza ani my nikogo nie odwiedzamy. Oglądają tylko telewizję i niczego już nie oczekują od życia. Nawet gdybym chciała zmienić coś w moim życiu, nie wiem jak, bo nie znam innego lajfu niż właśnie po najniższej linii oporu - każdego dnia to samo. Jeśli tak dalej pójdzie, nigdy nie poczuję się samodzielna, mam w sobie mnóstwo barier. Kompletnie nic dobrego nie dzieje się w moim życiu. Wątpię, żebym jeszcze poczuła się dobrze.