08 Gru 2015, Wto 16:48, PID: 494222
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08 Gru 2015, Wto 16:57 przez herba.)
Witajcie Kochani,
Po dość długim okresie leczenia wszelkimi specyfikami ( escitalopram, sertalina, wenlaflaksyna + stabilizator nastroju; doraźnie hydroxyzyna) nastąpił kolejny nawrót. Myślę, że chyba stres dał się we znaki i niestety wszystko się zawaliło.W jakiś sposób czuję rozczarowanie, choć wiem, że zaburzenia psychiczne są w jakis sposób stygmatem jeśli już raz się pojawia. Ja jednak łudziłam się; po wakacyjnym odpoczynku byłam naładowania energią, wrócił optymizm, lęki pojawiały się rzadziej. Nagle przyszedł czas powrotu na uczelnię, zmierzenia się z zalegajacymi egzaminami, i o dziwo było zaskakująco. Działałam jak robot, po Faxolecie miałam dużo energii i świetny nastrój. Nie poznawali mnie bliscy- skąd taka nagła zmiana... Nagle trach. Totalna depresja, brak siły, chęć spania pół dnia,autoagresja i lęk przed wyjściem z domu. Kolejna dawka leku w górę i dokladka Convulexu.. nastąpiło totalne nasilenie lęków. Strasznie mnie to obudziło, bo zrozumiałam, że Tak naprawdę jestem jeszcze na początku tej drogi walki z chorobą , i Tak naprawdę jest jeszcze za wcześnie abym mogła powiedzieć, że ja i moja nerwica znamy się już jak dwa łyse konie; tak naprawdę umysł stawia czasem karty kiedy chcę, jednak ciężko się Z tym pogodzić, kiedy tuż po dobrym czasie, mocnej poprawie, ogarnieciu studiów , poprawie w relacjach z ludźmi, nagle znów spadek. Na dziś jestem w dziwnym stanie. Siedzę na kolejnym zwolnieniu lekarskim w domu, lekarz dopisał Neurotop zamiast Convulexu i Chlorprothixen na lęki ( czuję się po nim fatalnie; mam wrażenie, że jestem naćpana i myślę o odstawieniu). Mam do Was pytanie, czy ktoś Z Was również przyjmował owy lek i czy skutki uboczne warto przetrwać w imię zazegnania lęków? Z tego co wiem, to dość stary lek, neuroleptyk... I mam trochę stracha związanego z braniem tego świństwa. Drugie moje pytanie odnosi się do tego, jak radzicie sobie z nawrotami ?
Po dość długim okresie leczenia wszelkimi specyfikami ( escitalopram, sertalina, wenlaflaksyna + stabilizator nastroju; doraźnie hydroxyzyna) nastąpił kolejny nawrót. Myślę, że chyba stres dał się we znaki i niestety wszystko się zawaliło.W jakiś sposób czuję rozczarowanie, choć wiem, że zaburzenia psychiczne są w jakis sposób stygmatem jeśli już raz się pojawia. Ja jednak łudziłam się; po wakacyjnym odpoczynku byłam naładowania energią, wrócił optymizm, lęki pojawiały się rzadziej. Nagle przyszedł czas powrotu na uczelnię, zmierzenia się z zalegajacymi egzaminami, i o dziwo było zaskakująco. Działałam jak robot, po Faxolecie miałam dużo energii i świetny nastrój. Nie poznawali mnie bliscy- skąd taka nagła zmiana... Nagle trach. Totalna depresja, brak siły, chęć spania pół dnia,autoagresja i lęk przed wyjściem z domu. Kolejna dawka leku w górę i dokladka Convulexu.. nastąpiło totalne nasilenie lęków. Strasznie mnie to obudziło, bo zrozumiałam, że Tak naprawdę jestem jeszcze na początku tej drogi walki z chorobą , i Tak naprawdę jest jeszcze za wcześnie abym mogła powiedzieć, że ja i moja nerwica znamy się już jak dwa łyse konie; tak naprawdę umysł stawia czasem karty kiedy chcę, jednak ciężko się Z tym pogodzić, kiedy tuż po dobrym czasie, mocnej poprawie, ogarnieciu studiów , poprawie w relacjach z ludźmi, nagle znów spadek. Na dziś jestem w dziwnym stanie. Siedzę na kolejnym zwolnieniu lekarskim w domu, lekarz dopisał Neurotop zamiast Convulexu i Chlorprothixen na lęki ( czuję się po nim fatalnie; mam wrażenie, że jestem naćpana i myślę o odstawieniu). Mam do Was pytanie, czy ktoś Z Was również przyjmował owy lek i czy skutki uboczne warto przetrwać w imię zazegnania lęków? Z tego co wiem, to dość stary lek, neuroleptyk... I mam trochę stracha związanego z braniem tego świństwa. Drugie moje pytanie odnosi się do tego, jak radzicie sobie z nawrotami ?