03 Gru 2015, Czw 23:24, PID: 492932
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Gru 2015, Czw 23:24 przez rockout7.)
Cześć wszystkim.
Mam pewien dylemat. Od dłuższego czasu chodzę na terapię do Pani psycholog. Malutkimi kroczkami robimy postępy, jednak ten progres nie jest adekwatny do ilości spotkań terapeutycznych. Dzisiaj Pani psycholog powiedziała coś co mnie na prawdę przybiło. Mianowicie powiedziała, że nasze postępy są znikome, martwi się o mnie i chciałaby żebym udała się do zaprzyjaznionego psychiatry, bo sama taka terapia nie wystarcza. Stwierdziła że mam silną fobię społeczną, lęki i stany depresyjne. Nie wiem co mam o tym myśleć. Na samo słowo "psychiatra" przechodzą mnie ciarki i boję się. Czy powinnam zaryzykować i mimo to pójść do specjalisty? I czy jeśli już psychiatra zdiagnozuje dokładniej chorobę, przepisze coś, to będzie się to za mną ciągnęło przez całe życie? W sensie, czy będzie gdzieś, że tak powiem "w moich papierach" zapiska że miałam poważniejsze problemy?
Mam pewien dylemat. Od dłuższego czasu chodzę na terapię do Pani psycholog. Malutkimi kroczkami robimy postępy, jednak ten progres nie jest adekwatny do ilości spotkań terapeutycznych. Dzisiaj Pani psycholog powiedziała coś co mnie na prawdę przybiło. Mianowicie powiedziała, że nasze postępy są znikome, martwi się o mnie i chciałaby żebym udała się do zaprzyjaznionego psychiatry, bo sama taka terapia nie wystarcza. Stwierdziła że mam silną fobię społeczną, lęki i stany depresyjne. Nie wiem co mam o tym myśleć. Na samo słowo "psychiatra" przechodzą mnie ciarki i boję się. Czy powinnam zaryzykować i mimo to pójść do specjalisty? I czy jeśli już psychiatra zdiagnozuje dokładniej chorobę, przepisze coś, to będzie się to za mną ciągnęło przez całe życie? W sensie, czy będzie gdzieś, że tak powiem "w moich papierach" zapiska że miałam poważniejsze problemy?