16 Gru 2015, Śro 20:31, PID: 496640
Ludzi, a tak naprawdę kobiet. Facetów po prostu ignoruję, lub traktuję neutralnie. Ale dlaczego miałoby to być nienormalne i wymagające leczenia, jeśli nikomu nie szkodzę?
Jeśli ktoś ma same pozytywne doświadczenia, to nikt mu z tego powodu problemów nie robi.
A jak do tego doszło? Od dziecka byłem nękany przez rodziców (brak okazywanej miłości i twarde, wiejskie wychowanie, potem przez rówieśników. Ludzie w jakiś dziwny sposób traktują moją osobę jako ujście swojej agresji i frustracji. Zdarzało się to także pedagogom. Może przez młodzieńczy wygląd?
Moje życie zawodowe średnio się układa, nie potrafiłem współpracować z innymi osobami- nie znosiłem tej sztuczności, obłudy i fałszu w tzw. zespołach, a i tak nawiasem pisząc wygryzła mnie z roboty inna kobieta. Niemniej pracuję, ale za granicą, jacyś lepsi ludzie tam są, nie Polacy.
Nie uprawiam seksu, nie wychodzę na żadne imprezy. Poza paroma osobami nie mam żadnych znajomych- mam to po rodzicach, z tego co widzę.
Kocham za to zwierzęta, lubię się nimi otaczać. One potrafią kochać bezinteresownie i nie czynią mi krzywdy. Czy to źle, że uciekam od ludzi do zwierząt?
Gdyby istniał guzik, po przyciśnięciu którego nagle przestałbym istnieć, wcisnąłbym go. Wcześniej jednak zrobiłbym wszystko to, co chciałbym w życiu zrobić, odwiedzić zaplanowane miejsca. A potem się unicestwić. Świat jest brutalny, ludzie są generalnie samolubni i za każdym ich działaniem stoi egoizm. Budują, ale wszystko opiera się i tak o zniszczenie.
Generalnie od jakiegoś już czasu niektórzy ludzie dziwnie na mnie patrzą. Może moja mimika już zdradza, co siedzi w głowie? Są chwile, że po prostu żałuję, że się urodziłem na takim parszywym świecie, i nie chciałbym mieć dzieci, aby i one musiały mieć z nim styczność.
Jeśli ktoś ma same pozytywne doświadczenia, to nikt mu z tego powodu problemów nie robi.
A jak do tego doszło? Od dziecka byłem nękany przez rodziców (brak okazywanej miłości i twarde, wiejskie wychowanie, potem przez rówieśników. Ludzie w jakiś dziwny sposób traktują moją osobę jako ujście swojej agresji i frustracji. Zdarzało się to także pedagogom. Może przez młodzieńczy wygląd?
Moje życie zawodowe średnio się układa, nie potrafiłem współpracować z innymi osobami- nie znosiłem tej sztuczności, obłudy i fałszu w tzw. zespołach, a i tak nawiasem pisząc wygryzła mnie z roboty inna kobieta. Niemniej pracuję, ale za granicą, jacyś lepsi ludzie tam są, nie Polacy.
Nie uprawiam seksu, nie wychodzę na żadne imprezy. Poza paroma osobami nie mam żadnych znajomych- mam to po rodzicach, z tego co widzę.
Kocham za to zwierzęta, lubię się nimi otaczać. One potrafią kochać bezinteresownie i nie czynią mi krzywdy. Czy to źle, że uciekam od ludzi do zwierząt?
Gdyby istniał guzik, po przyciśnięciu którego nagle przestałbym istnieć, wcisnąłbym go. Wcześniej jednak zrobiłbym wszystko to, co chciałbym w życiu zrobić, odwiedzić zaplanowane miejsca. A potem się unicestwić. Świat jest brutalny, ludzie są generalnie samolubni i za każdym ich działaniem stoi egoizm. Budują, ale wszystko opiera się i tak o zniszczenie.
Generalnie od jakiegoś już czasu niektórzy ludzie dziwnie na mnie patrzą. Może moja mimika już zdradza, co siedzi w głowie? Są chwile, że po prostu żałuję, że się urodziłem na takim parszywym świecie, i nie chciałbym mieć dzieci, aby i one musiały mieć z nim styczność.