14 Sty 2016, Czw 14:48, PID: 506744
14 Sty 2016, Czw 15:57, PID: 506768
Dzieciora to chciałbym mieć w przyszłości, pewnie bliższej niż dalszej, żebym mu nie kitnął przed osiemnastką przynajmniej, oczywiście płci męskiej, ale jakby się trafiła dziewczynka, to starałbym się nie okazywać jej, że budzi moje przerażenie. Cóż, krzyż, który trzeba by było nieść przez resztę życia – anieli po śmierci pewnie by mnie bez sądu prosto do nieba zanieśli. Zresztą tak czy siak byłoby trzeba nieść krzyż, bo do dzieciora potrzebny jest drugi element układanki, na którego wspomnienie włosy na głowie, rękach i stopach stają mi dęba. Tak, mowa o kobiecie. I nie chodzi nawet trudności związane godową procedurą, czyli samym wejściem w spółkę z tym okrutnym stworzeniem, ale o te wszystkie lata przez które musiałbym przebywać z nią pod jednym dachem...
14 Sty 2016, Czw 17:16, PID: 506780
dokładnie na odwrót mam, tzn. tak samo w zasadzie- mogłabym mieć dziećko ale z pominięciem "fazy związku"; ale to samolubne.
14 Sty 2016, Czw 18:34, PID: 506796
ale to nie tylko domena fobików, wiele kobiet tak ma. W rodzinie mam przypadek gdzie kobieta po 30 chciała mieć dziecko to sobie je zrobiła i facet nie był już do niczego więcej potrzebny więc go wyp.... i teraz płaci alimenty. Sama jest dobrze wykształcona, niezależna, przemądrzała wręcz agresywna jak ją tylko poznałem odrazu wiedziałem, że to się tak skończy, żal tylko faceta (rodzina) no ale jak się myśli nie tym narządem co trzeba to tak później wychodzi.
14 Sty 2016, Czw 18:47, PID: 506806
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Sty 2016, Czw 18:48 przez Aina.)
Nie no, brzmi to pięknie: "Nieśmiertelność w genach", "najlepsza przygoda życia"... Serio, ale dla ludzi, którzy faktycznie tego potrzebują. Nie kuszą mnie takie rzeczy, bo być może skutecznie wybiłam sobie z głowy myśl o ewentualnym potomstwie. Po prostu uważam, że ludzie tacy, jak ja, nie powinni mieć dzieci. Wydaje mi się, że bycie złą matką mam wpisane w geny, bo problemy się u mnie ciągną od pokoleń podobno. Niech inni się cieszą rodzicielstwem. Ktoś w końcu musi.
Co do wolności, to w moim przypadku potomek siłą rzeczy zmuszałby do naprawdę ciężkiej pracy. I to nie tylko fizycznej ale i umysłowej. Nie ma miejsca na błędy, bo każdy błąd może pozostawić ślad w dziecku na resztę jego życia. Ale może w tej kwestii po prostu zbyt pragnę być perfekcjonistką i to pewnie kolejny powód, dlaczego nie powinnam się rozmnażać. Oczywiście inna sprawa to brak czasu. Tak jak teraz mam tylko kilka godzin czasu dla siebie w ciągu dnia, tak z dzieckiem mam wrażenie, ten czas by się skurczył do zera. Musiałabym znaleźć lepszą pracę, bo z tym co mam teraz raczej nie dałabym rady zapewnić dziecku dobrych warunków, ale wtedy z kolei nie mogłabym spędzać czasu z tym dzieckiem. Jak ludzie sobie z tym w ogóle radzą??? W moim przypadku nie chodzi o wycieczki na Dominikanę, zapewniam. Z jednej strony to bardzo imponujące, szczególnie jak ostatecznie udaje się wychować przyzwoitego człowieka, z drugiej wiem, że to nie dla mnie. Więc lepiej unikać jak ognia. Co do kobiet, to mam wrażenie, że czasem całkowicie pochopnie, decydują się na dziecko ze zwykłej desperacji. Dzieje się to właśnie około 30-tki. A to dlatego, że wydaje im się iż, nie będąc w stanie osiągnąć w życiu niczego specjalnego, spełnić swoich marzeń, czy celów, oraz stojąc w obliczu odchodzącej młodości, decydują się na ten krok, zagwarantowany im biologicznie, by chociaż spełnić swoją rolę. Wtedy nawet nie jest dla nich ważne, czy dziecko będzie ze swoim biologicznym ojcem, czy nie. Łapią faceta na dziecko, albo szukają faceta tylko w jednym celu a potem porzucają. To jest działalność często czysto podświadoma. |
|