31 Sty 2016, Nie 23:30, PID: 512172
Duchu Liczymy na potezna relacje z detalami.
31 Sty 2016, Nie 23:30, PID: 512172
Duchu Liczymy na potezna relacje z detalami.
31 Sty 2016, Nie 23:31, PID: 512176
Ja na swojej studniówce nie byłem i w sumie nie żałuje, rodzice na początku trochę się dziwili ale nie naciskali. Gdyby miał iść z kim to kto wie jak by się to potoczyło.
01 Lut 2016, Pon 15:09, PID: 512350
Aż nie wierzę w to co czytam. Chyba chodzę do dziwnej szkoły, gdyż na bez mała 30 osobową klasę, kogoś do pary brały cztery osoby. Też nie chciałam iść na studniówkę, wiadomo z jakiego powodu. Ale poszłam i zdecydowanie nie żałuję, bawiłam się genialnie. I zaczęłam rozmawiać z ludźmi z klasy, z którymi wcześniej nawet słowa nie zamieniłam.
W każdym razie mam nadzieję, że bawiłeś się dobrze. Także czekam na Twoje spostrzeżenia
01 Lut 2016, Pon 16:06, PID: 512364
no ale jest pewna różnica kiedy jestes jedyną osobą na sali bez pary... Swoją drogą faktycznie ciekawa szkoła, że tylko kilka osób było w parze. Zresztą dziwne jest, że na taką impreze klasową zaprasza się obce osoby...
01 Lut 2016, Pon 17:19, PID: 512390
A więc przeżyłem, i wbrew pozorom było bardzo dobrze
Tańczyłem dość dużo, rozmawiałem z takim Hubertem... no i najważniejsze - tańczyłem z dziewczyną, którą mam na oku, i to najwięcej Co do alkoholu, to wypiłem jedynie kieliszek szampana i dwa kieliszki wódki Wiem, mało, ale i tak świetnie było Mimo tego czuję, że dyskoteki to nie moje klimaty. Zaraz mi się zaczyna na nich nudzić, no i te głośne BUMC BUMC oraz oczojebne światełka + sztuczny dym... Wolę jeździć na rowerze
03 Lut 2016, Śro 2:08, PID: 513022
Byłem na studniówce w tę sobotę. I powiem tak: było wspaniale!
Ale od początku. Szukałem towarzyszki już od grudnia. Nie chciałem jakiejś przypadkowej dziewczyny z autobusu, więc zacząłem szperać w Internecie. Efekt był taki, że poznałem pewne dziewczę i po ponad miesiącu wartkich rozmów się spotkaliśmy. Było miło, wspólne tematy, i tak dalej. Przetrwałem jeszcze jakiś czas, ale czułem, że relacja słabnie. Pytanie o studniówkę tę relację dobiło. Bywa. Trzeba jednak kogoś znaleźć. Zwróciłem się do siostry kolegi. Bo bardziej zaufana, ale jednak czułbym się niekomfortowo (młodsza i introwersyjna). Brak u niej czasu. Dobra, jest jeszcze jedna osoba. Koleżanka z gimnazjum. To z nią rozmawiałem na spotkaniu integracyjnym na początku i z nią tańczyłem poloneza na koniec. Okazało się, że będę z nią również na studniówce - głupio było pytać po czasie nieodzywania się i tylko dla tego, że coś chcę, ale zgodziła się. Sama studniówka przebiegła pomyślnie. Najpierw jadło, potem się wszystko rozkręciło. I przyszedł moment na tańce. Byłem niechętny, ale ostatecznie wyszedłem na parkiet. Przecież nie będę siedział całą noc przy stole, a i jej przykrości nie chciałem robić. Przeżyję czy umrę ze wstydu? Z początku umierałem, czułem jak wszystkie oczy są skierowane na mnie i tylko czekają na moje potknięcie. Po dłuższej chwili moich nieskładnych wygibańców, nie wiem czy przez brak negatywnych uwag, pewność siebie towarzyszki czy wpływ alkoholu, zaczęło mi się to nawet podobać, zwłaszcza, że to ona pokazywała mi co i jak. Paradoksalnie, byliśmy częściej w tańcu niż inni. W ogólnym rozrachunku koleżanka stworzyła bardzo miłą iluzję. Nie wiem czy przez chęć pomocy czy po prostu przez bycie miłą osobą. Po powrocie do domu się rozpłakałem. Tak. Zabawa się skończyła, to koniec. Szlochałem jeszcze ze dwie noce. Nie wiem już właściwie dlaczego. Wiem tylko, że nigdy się tak dobrze nie bawiłem. Mam nadzieję, że się z nią zaprzyjaźnię, o ile nie uzna mnie za irytującego gościa albo adoratora. Morał z tego taki, że warto znaleźć kogoś empatycznego, bo może dodać kolorów. Ktoś tu kiedyś pisał, że "osoba ratująca" powinna być co najmniej dobra w te klocki, bo inaczej skończy się to źle dla osoby ratowanej i tego ratującego "średniaka". Życzę Wam właśnie takich pozytywnych sytuacji, choć wiem, że każdy zareagowałby inaczej i wynik byłby inny.
03 Lut 2016, Śro 10:23, PID: 513074
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Lut 2016, Śro 11:05 przez grego.)
Ależ oczywiście, że taka osoba, która będzie nas "ratować", napędzać, wyciągać, uczyć to istny skarb dzięki, któremu rozłożymy skrzydła i być może wyjdziemy na ludzi po dłuższym czasie, nam sie takie osoby szczególnie podobają. Problem w tym, że ich też interesują osoby takie jak one same, a nie zamknięci w sobie zakompleksieni goście czy nawet normalne, spokojne, ale niezbyt wygadane i stroniące od imprez osoby. Jeśli nawet się nami zauroczą co się zdarza (choćby na zasadzie przeciwieństwa, uzupełnienia się) to taka relacja na dłuższą metę jest poprostu dla nich męcząca i dołująca choć dla nas wprost przeciwnie. Szanse na jakąś relacje są więc nikłe, bo dziewczyny raczej sie tak emocjonalnie nie przywiązują jak my aby to ciągnąć, dostosować się i idą do innego rozrywkowego gością i tyle. Ja też mogłem iśc z jakąś koleżanką od siostry ale poprsotu nie chciałem robić jaj przykrości bo na parkiet bym nie wyszedł bo to dla mnie żenada. Choć kiedyś w podstawóce tańczyłem z dwoma dziewczynami ale to one mnie wyciągały (nawet do domu po mnie przychodziły..) i widać było, że nie chodziło tylko o wyszalenie się i zabawę wtedy też było miło i też pokazywały co i jak ale tylko i wyłącznie wolne kawałki
03 Lut 2016, Śro 15:39, PID: 513128
No niestety, poza tymi krótkimi wycinkami życia mało kiedy znajdą czas dla nas. Mają tylu znajomych, że jest się dla nich niezauważalnym, zwłaszcza pośród tych przebojowych rozrywkowiczów. Długo sądziłem, że to z introwersyjnymi/zamkniętymi osóbkami będzie mi łatwiej, ale takie relacje tylko mnie dołowały, bo to ja "miałem" być tym prowadzącym.
Na szczęście studniówkę zapamiętam pozytywnie.
03 Lut 2016, Śro 16:41, PID: 513142
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Lut 2016, Śro 17:05 przez grego.)
No tu masz rację, ostatnio z nudów zagaduje na jakiś tam portalach, do takich "normalnych" nie ma co nawet pisać jak nie masz zdjęcia w jakimś wypasionym wozie, czy zdjęcia z wakacji w Australii nie mówiąc już, że trzeba wyglądać niczym Adonis. No to zagaduje do tych skromniejszych, nieśmiałych (bardzo mało takich jest) nawet kilka dziewczyn same mnie zaczepiło ale strasznie ciężko się prowadzi rozmowę. Przez neta jestem bardzo gadatliwy, otwarty bezpośredni, staram sie prowadzić rozmowę, ale jak na moje pytania otrzymuje ze dwa wyrazy odpowiedzi i tak w koło to szybko idzie się zirytować. Pozatym praktycznie żadnego zainteresowania czy pytań z drugiej strony choć staram się tak pisać aby narzucić pytanie to faktycznie ciężka sprawa i szybko sie zniechęcam. Takie osoby są też płochliwe na bezpośredniość, sarkazm, dowcipy nie mówiąc już o jakieś próbie flirtu i jak tu zagadywać czy prowadzić rozmowę...
03 Lut 2016, Śro 23:19, PID: 513244
"Po powrocie do domu się rozpłakałem. Tak. Zabawa się skończyła, to koniec. Szlochałem jeszcze ze dwie noce. Nie wiem już właściwie dlaczego."
Heh, ja może nie płakałem ale zazwyczaj po bardzo udanym dniu łapie mnie taka nostalgia że to już koniec, minęło i znając życie na następny raz trzeba będzie czekać baardzo długo... Po najlepszej mojej imprezie życia nie mogłem za cholerę zasnąć, wróciłem do domu o 1:30, zasnąłem chyba po 5. Przez cały ten czas byłem taki jakby załamany, taka nostalgia mnie złapała.
04 Lut 2016, Czw 22:16, PID: 513404
grego: Też przez to przechodziłem. Ale czego się można było spodziewać, przecież każda chce swojego Adonisa. Zależy jak bardzo chcą; wtedy rozmowa idzie łatwiej lub trudniej, choć sam jestem rozmowny i otwarty w takich miejscach. Różni ludzie się trafiają, niektórzy szukają przygody (najczęściej), inni małżonka (tak), jeszcze inni sami nie wiedzą czego chcą. Tu nie ma miejsca na ideały, jakkolwiek ładnie by nie brzmiały i jakichkolwiek byś się nie spodziewał po ludziach. Miałem twarde lądowanie, gdy dowiadywałem się co znajomi wyprawiają, przyjaciele (chyba tak to się nazywa) też. Wiadomo, sam nie jestem ideałem, ale tak bardzo chciałbym, żeby to wszystko wyglądało inaczej. Dlatego już nie szukam aktywnie partnerki.
RedIsABeautiful: Ja mam taką nostalgię po dniu typu This was a good day. Ta moja reakcja pewnie podobnie jak u Ciebie, że na następny raz trzeba będzie długo poczekać. Przy następnych raczej będzie spokojniej, może w końcu załapię pozytywne fale ciesz się życiem. Wiem, że to niemożliwe, bo mam swoje ponure cele w życiu, ale żeby chociaż uprzyjemnić te codzienne zmagania.
04 Lut 2016, Czw 22:57, PID: 513422
deynel napisał(a):Miałem twarde lądowanie, gdy dowiadywałem się co znajomi wyprawiają, przyjaciele (chyba tak to się nazywa) też. Wiadomo, sam nie jestem ideałem, ale tak bardzo chciałbym, żeby to wszystko wyglądało inaczej. Dlatego już nie szukam aktywnie partnerki. Ale co z tymi znajomymi, przyjaciółmi jakieś kawały Ci robili czy co? Z tymi przygodami specjalnie się też jakoś nie spotkałem no ale to z racji wieku bo kobiety w okolicach 30ki raczej przygód już nie szukają, młodsze pewnie tak bo tych z cyckami na wierzchu nie brakuje.
05 Lut 2016, Pią 14:44, PID: 513526
Te z cyckami na wierzchu i dziubkami w lustrach to odpadają od razu. A kiedy 24-latka ochoczo proponuje spotkanie mizernie udając przy tym zainteresowanie moją osobą to coś jest jednak nie tak. Jakoś mnie takie przygody nie kręcą.
Nie, kawałów nie robili. Za to są w pogoni za dorosłością albo egoistyczną potrzebą szczęścia czy akceptacji. Palenie papierosów, brak oporów przed sytuacjami jak wyżej, kłamstwa, obgadywanie za plecami, próby wykorzystania. Niby "ludzkie" zachowanie, ale nie mogę pojąć, że to dotyczy osób, które znam i wyselekcjonowałem. Przypomina mi się pewna scena - wyrzucić relację do kosza, kiedy już nie jest potrzebna. I tego się obawiam, że w pewnym momencie znajomi się znudzą i uciekną. |
|