31 Sty 2016, Nie 23:04, PID: 512112
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31 Sty 2016, Nie 23:17 przez Serena66.)
Czasem się zastanawiam jak komuś ufać. Ktoś mi mówi że mnie lubi ja temu komuś nie potrafię uwierzyć bo wydaje mi się, że mówi to by mnie pocieszyć.
Tak mam od dawna.
Miałam 16 lat gdy się zakochałam co prawda to była znajomość tylko internetowa. Świetnie się dogadywałam z tym chłopakiem co pisałam, przyjażniliśmy się i nawet się zakochałam w nim. Jednakże do spotkania nie doszło między nami. Między innymi dlatego bo rodzice nie chcieli bym się z nim spotkała. Ja oczywiście w nocy płakałam i kiedyś próbowałam sobie nożem naciąć jakby skórę i poczułam ból co wszystko inne zagłuszało. Poza tym kiedyś przedawkowywałam tabletki. Robiłam to dlatego bo w gimnazjum dokuczano mi z powodu wyglądu nie miałam w nikim wsparcia nawet w rodzinie. Po tych tabletkach co prawda nie miałam zapaści tylko żołądek mnie bolał i byłam agresywna. Przeszło to wszystko jak kontakt się urwał. W technikum nie potrafiłam się do kogoś odezwać i się bałam rówieśników. Wszyscy byli mili dla mnie owszem tylko przez doświadczenia z gimnazjum nie potrafiłam z nimi rozmawiać.
Ucichło na studiach. Początkowo na filologii germańskiej normalnie z tymi dziewczynami rozmawiałam jednakże kontakt się urwał bo ja zrezygnowałam ze studiów(zaczęłam studiować Ekonomię bo jestem po Technikum Ekonomicznym). Gdy parę razy spotkałam koleżanki z tych studiów zabolało mnie to jak powiedziały mi że beze mnie grupa ma inny poziom i jest inaczej. Nie odzywam się do tej pory do nich.
Potem poszłam na Ekonomię(4 letnie studia) nie zdając sobie sprawy, że to nie jest dla mnie kierunek. Początkowo było super miałam koleżankę z którą rozmawiałam na przerwach, siedzieliśmy razem na zajęciach i nie tylko z nią siedziałam, ale nawet inni byli co chcieli. Potem jednakże jak to u rówieśników tworzyły się paczki. Znalazłam sobie inną koleżankę z którą rozmawiałam na przerwach, zaczęłam wychodzić na imprezy(wcześniej mama mi nie pozwalała samej wychodzić) tylko, że ta koleżanka potem mnie oszukała(mama nawet nie chciała bym u niej spała). Po semestrze studiów zmieniła sobie kierunek nic mi nie mówiąc, a ja miałam ją za przyjaciółkę bo super się dogadywaliśmy. Chodziłam z nią nawet na kawkę. Kontakt się urwał gdy znów zmieniła studia i miasto w którym studiowała. Poczułam się oszukana.
Następnie trafiłam na kolegę z którym kiedyś chodziłam do klasy w gimnazjum. Na przerwach fajnie mi się gadało z nim tylko, że włączała mi się zazdrość jak u zakochanej dziewczyny i wieczorem cieszyło mnie to, że on ze mną rozmawiał. Kontakt się urwał bo raz ze zmienił studia na zaoczne to miał dziewczynę. Zabolało mnie to. Następnie podkochiwałam się w staroście, ale to się skończyło tylko na zauroczeniu i tymczasowym udziale w radzie studentów.
A poza tym niesłusznie mnie oskarżono o to że usuwałam mejle z poczty grupowej co spowodowało, że odsunęłam się od ludzi z roku. Przestałam cokolwiek z nimi robić i rozmawiać. Nie potrafiłam im zaufać po raz kolejny.
Na 3 roku studiów zaczęłam chodzić na spotkania koła naukowego dotyczące informatyki. Myślę sobie super nie będę sama. Początkowo sądziłam że mam przyjaciół, gdyż zwłaszcza, że interesuje mnie informatyka. Ale zostałam oszukana przez nich(namawiali mnie na wyjazd do Gdańska na konferencję do Politechniki Gdańskiej, a ja myślałam, że pojadę z nimi tylko, że pojechałam sama). Poza tym moja mama nie chciała bym sama pojechała na warsztaty z programowania dla dziewczyn do Warszawy gdy miałam taką okazję.
Ja nie mając doświadczenia w kontaktach międzyludzkich myślałam sobie nie wiem co. Oczywiście potem przestałam chodzić na spotkania bo się czułam tam źle. Rozstaliśmy się w nienawiści. Potem na facebooku trafiłam na oszusta matrymonialnego. Na szczęście kontakt z nim szybko się zakończył i do niczego nie doszło.
Nie potrafię komukolwiek ufać nawet facetom. Wydaje mi się, ze tylko by chcieli mnie wykorzystać. Mam 25 lat i faceci się mną nie interesują. Co roku muszę słuchać życzeń bym kogoś sobie znalazła, a ja tego nie chcę.
Co prawda teraz pochłonęła mnie motoryzacja i informatyka przez co nie ciągnie mnie do związków. Boje się bliskości. Nie chcę współżyć i jak sobie pomyślę, że bym musiała to robić nawet mimo tego, że mi się śni, że mam znajomych, przyjaciół, faceta, jeżdżę samochodem.
Tak mam od dawna.
Miałam 16 lat gdy się zakochałam co prawda to była znajomość tylko internetowa. Świetnie się dogadywałam z tym chłopakiem co pisałam, przyjażniliśmy się i nawet się zakochałam w nim. Jednakże do spotkania nie doszło między nami. Między innymi dlatego bo rodzice nie chcieli bym się z nim spotkała. Ja oczywiście w nocy płakałam i kiedyś próbowałam sobie nożem naciąć jakby skórę i poczułam ból co wszystko inne zagłuszało. Poza tym kiedyś przedawkowywałam tabletki. Robiłam to dlatego bo w gimnazjum dokuczano mi z powodu wyglądu nie miałam w nikim wsparcia nawet w rodzinie. Po tych tabletkach co prawda nie miałam zapaści tylko żołądek mnie bolał i byłam agresywna. Przeszło to wszystko jak kontakt się urwał. W technikum nie potrafiłam się do kogoś odezwać i się bałam rówieśników. Wszyscy byli mili dla mnie owszem tylko przez doświadczenia z gimnazjum nie potrafiłam z nimi rozmawiać.
Ucichło na studiach. Początkowo na filologii germańskiej normalnie z tymi dziewczynami rozmawiałam jednakże kontakt się urwał bo ja zrezygnowałam ze studiów(zaczęłam studiować Ekonomię bo jestem po Technikum Ekonomicznym). Gdy parę razy spotkałam koleżanki z tych studiów zabolało mnie to jak powiedziały mi że beze mnie grupa ma inny poziom i jest inaczej. Nie odzywam się do tej pory do nich.
Potem poszłam na Ekonomię(4 letnie studia) nie zdając sobie sprawy, że to nie jest dla mnie kierunek. Początkowo było super miałam koleżankę z którą rozmawiałam na przerwach, siedzieliśmy razem na zajęciach i nie tylko z nią siedziałam, ale nawet inni byli co chcieli. Potem jednakże jak to u rówieśników tworzyły się paczki. Znalazłam sobie inną koleżankę z którą rozmawiałam na przerwach, zaczęłam wychodzić na imprezy(wcześniej mama mi nie pozwalała samej wychodzić) tylko, że ta koleżanka potem mnie oszukała(mama nawet nie chciała bym u niej spała). Po semestrze studiów zmieniła sobie kierunek nic mi nie mówiąc, a ja miałam ją za przyjaciółkę bo super się dogadywaliśmy. Chodziłam z nią nawet na kawkę. Kontakt się urwał gdy znów zmieniła studia i miasto w którym studiowała. Poczułam się oszukana.
Następnie trafiłam na kolegę z którym kiedyś chodziłam do klasy w gimnazjum. Na przerwach fajnie mi się gadało z nim tylko, że włączała mi się zazdrość jak u zakochanej dziewczyny i wieczorem cieszyło mnie to, że on ze mną rozmawiał. Kontakt się urwał bo raz ze zmienił studia na zaoczne to miał dziewczynę. Zabolało mnie to. Następnie podkochiwałam się w staroście, ale to się skończyło tylko na zauroczeniu i tymczasowym udziale w radzie studentów.
A poza tym niesłusznie mnie oskarżono o to że usuwałam mejle z poczty grupowej co spowodowało, że odsunęłam się od ludzi z roku. Przestałam cokolwiek z nimi robić i rozmawiać. Nie potrafiłam im zaufać po raz kolejny.
Na 3 roku studiów zaczęłam chodzić na spotkania koła naukowego dotyczące informatyki. Myślę sobie super nie będę sama. Początkowo sądziłam że mam przyjaciół, gdyż zwłaszcza, że interesuje mnie informatyka. Ale zostałam oszukana przez nich(namawiali mnie na wyjazd do Gdańska na konferencję do Politechniki Gdańskiej, a ja myślałam, że pojadę z nimi tylko, że pojechałam sama). Poza tym moja mama nie chciała bym sama pojechała na warsztaty z programowania dla dziewczyn do Warszawy gdy miałam taką okazję.
Ja nie mając doświadczenia w kontaktach międzyludzkich myślałam sobie nie wiem co. Oczywiście potem przestałam chodzić na spotkania bo się czułam tam źle. Rozstaliśmy się w nienawiści. Potem na facebooku trafiłam na oszusta matrymonialnego. Na szczęście kontakt z nim szybko się zakończył i do niczego nie doszło.
Nie potrafię komukolwiek ufać nawet facetom. Wydaje mi się, ze tylko by chcieli mnie wykorzystać. Mam 25 lat i faceci się mną nie interesują. Co roku muszę słuchać życzeń bym kogoś sobie znalazła, a ja tego nie chcę.
Co prawda teraz pochłonęła mnie motoryzacja i informatyka przez co nie ciągnie mnie do związków. Boje się bliskości. Nie chcę współżyć i jak sobie pomyślę, że bym musiała to robić nawet mimo tego, że mi się śni, że mam znajomych, przyjaciół, faceta, jeżdżę samochodem.