23 Lut 2016, Wto 1:15, PID: 517398
Znowu mam problemy. Okropnie boję się przyszłości. Jestem obecnie w klasie maturalnej, więc powinnam wybrać już swój wymarzony kierunek studiów. Ostatnio myślałam, że najlepiej będzie nie robić sobie roku przerwy i od razu zacząć naukę w szkole wyższej. Myślałam o kierunku: turystyka i rekreacja, bo w przyszłości chciałabym wiele podróżować. Geografia i języki obce nie powinny sprawiać mi problemów, których nie da się przejść. Tak naprawdę to ja zupełnie na luzie podchodziłam do spraw związanych ze studiami. Znalazłam sobie kierunek na uczelni. Myślę, że wszystko jest w porządku, że fajne miasto, niedrogi akademik, jakoś się do tej szkoły dostanę, ale napisała do mnie dzisiaj ciocia, która mieszka w większym mieście, ale nie takim jak Gdańsk, Bydgoszcz, czy Wrocław i pytała się mnie o plany na najbliższy rok. Odpisałam jej, że chciałabym pójść na studia. Napisałam jaki kierunek mnie interesuje. Ciocia zaczęła mnie uświadamiać, że bez geografii na maturze raczej na pewno nie uda mi się dostać na te studia i chcę od razu zaznaczyć, że chciałabym uczyć się w szkole publicznej. Ja wtedy przejrzałam na oczy i zrozumiałam, że chyba naprawdę się na ten kierunek nigdzie nie dostanę. Tym bardziej, że nie jestem jakimś orłem. Staram się, uczę, ale i tak nie jestem w stanie osiągnąć dużo lepszego poziomu. Jestem całkiem dobra z polskiego, angielskiego, ale nie na tyle dobra żeby pójść na przykład na filologie angielską lub polską. Potrafię spojrzeć na siebie krytycznym okiem. Nawet w tej wypowiedzi na pewno pojawiło się wiele błędów językowych, logicznych itd. Ciocia mieszka w mieście, w którym jest uczelnia na której jest kilka kierunków humanistycznych, ale ja chyba nie chcę się tam uczyć. Krewna proponuje mi dziennikarstwo. Ciocia dokładnie wie jaka jestem: wycofana, nieśmiała, niezbyt atrakcyjna. Sama starałam się dać jej do zrozumienia, że nie mam predyspozycji do pełnienia zawodu dziennikarza. Oglądam różne filmy, czytam książki, ale nie potrafiłabym się o nich w odpowiedni sposób wypowiedzieć. Nie nadaję się na ten kierunek. Wiem, że ciocia ma dobre chęci, ale chyba nie potrafi sobie wyobrazić mojego punktu widzenia. Tylko ludzie na tym forum są tacy wyrozumiali, empatyczni. Człowiek nie wiedzący co to znaczy lęk przed życiem w społeczeństwie, nieśmiałość itd. nie zrozumie osoby takiej jak ja. Ciocia mówi mi, że mam uwierzyć w siebie itd. Ja jestem smutna, bo wiem , że ocenia mnie zbyt dobrze. Myśli, że świetnie zdam ten swój polski i angielski rozszerzony, ale tak nie będzie. Z polskiego wszystko zależy od tematu. Mogę dostać takie teksty i temat, że w najgorszym wypadku dostanę nawet zero procent. Jeszcze raz podkreślę, że ja się uczę, ale swojej głupoty, ograniczeń czasami nie można przezwyciężyć. Jedyną rzeczą, która chyba sprawia mi największą przyjemność w życiu jest śpiewanie. Zazdroszczę osobom pokazującym się chociaż na jakichś lokalnych scenach. Ja nie jestem w stanie tego zrobić. Nie dość, że na pewno po występie uważałabym, że się skompromitowałam, albo po prostu będzie grupa ludzi, która zacznie mnie krytykować , to mam pewne problemy z uzębieniem. Niestety, zaczęłam dbać o zęby zbyt późno. Rodzice nie dbali o to żeby ich dziecko myło zęby w podstawówce i ze szkodami, które wtedy powstały musze zmagać się do dnia dzisiejszego. Wiem, że wygląd uzębienia można poprawić, ale do tego potrzebne są pieniądze, które przecież trzeba jakoś zarobić. Kurczę, a ja tak naprawdę to sama nie mogę stwierdzić czy potrafię śpiewać. Żeby to sprawdzić trzeba wyjść do ludzi i się przekonać, a ja przecież nie mogę tego zrobić. Myślałam o roku przerwy w nauce i podjęciu pracy za granicą ale uważałam też, że będę z tego powodu traktowana jak ktoś gorszy. Na przykład wujek z ciocią byliby zawiedzeni. Od dłuższego czasu starają się jakoś nam pomóc. Chcą, by moje rodzeństwo studiowało. Mój brat nie skorzystał z ich pomocy. Nie poszedł na studia, wiec teraz liczą chyba na to, że ja będę chciała się kształcić i oni mnie wesprą np. zapewnieniem mieszkania. Muszę dodać, że ci krewni są dosyć bogaci. Mają dwie utalentowane, dorosłe córki. Jedna z nich mieszka nawet na Tajwanie. Obie ukończyły oczywiści studia. Mają za sobą szkołę muzyczną, do której chodziły już na pewno od podstawówki. Są bardzo mądrzy, wpływowi. Wujek ma nawet stopień profesora. Ludzie z wyżyn często nie rozumieją zwykłych ludzi. Może myślą trochę, że muszą wykonać jakąś pracę u podstaw. Doceniam ich chęci, ale… Nie wiem co robić ze swoim życiem.