24 Cze 2016, Pią 0:13, PID: 553993
Witajcie.
Szukam odpowiedzi na pytanie "jak przestać przejmować się opinią innych?". To jest mój główny problem. Łatwo mnie zranić, choć emocje duszę w sobie. Przybrałem maskę i ludzie myślą, że jestem osobą twardo stąpającą po ziemi... Co prawda, mam dystans do siebie i potrafię z siebie żartować, ale często za bardzo biorę do siebie to co ludzie gadają, rozkładam na czynniki pierwsze, myślę "co by było". Układam w głowie scenariusze, co powiedziałem źle, co powiem następnym razem, jak się będę bronił, itd.
Czasem, gdy myślę o jakiejś smutnej sytuacji, moje oczy robią się mokre... Mam zdeptane ego i niskie poczucie własnej wartości. Potwornie znoszę stres, co jest przyczyną wielu niepowiedzeń w moim życiu i choroby skóry, która przez stres się ujawniła. Kiedy się stresuję, czuję mocne bicie serca, uczucie ciała obcego w gardle, które utrudnia mi przełykanie. Często też pojawia się u mnie ból w klatce piersiowej po lewej stronie. To jest najgorsze. Stres mnie wykańcza, nie potrafię podejść do problemów bezemocjonalnie. Nawet z byle błahostki zrobię duży problem.
Dążę do perfekcji. W pracy zawsze daję się z siebie 100% dzięki czemu przełożeni zawsze mnie doceniali, niemniej popełniane błędy demotywują mnie i potrafią wytrącić z równowagi, nawet kiedy ktoś mi mówi "przecież nic się nie stało".
Kiedy pojawia się stresująca sytuacja, ma gonitwę myśli. Nie potrafię ich pozbierać. Kiedy czytam książkę, nie mogę skupić się na tym, co czytam. Mam problemy z koncentracją - nie potrafię się skupić na jednej rzeczy, a kiedy coś idzie nie tak zaczyna się katastrofizacja. Jeden problem i stres przez niego wywołany nakręca kolejne myśli i problemy.
Bardzo przejmuję się opinią innych ludzi. Kiedy wiem, że ludzie czegoś ode mnie oczekują, a nie jestem w stanie temu sprostać. Kiedy dochodzi do jakichś potyczek słownych, albo konfliktów, wówczas dążę do tego by je załagodzić, ale nie potrafię przestać o tym myśleć nawet przez kilka dni. Bardzo boli mnie opinia innych ludzi na mój temat. Chciałbym żyć z każdym w zgodzie. Unikam pyskówek.
Mam kilku przyjaciół, ale nasze drogi rozeszły się. Ciężko jest mi znaleźć takich prawdziwych od serca. Nigdy nie miałem dziewczyny, bo niestety kompleksy, niskie poczucie wartości nie pozwalają mi jej mieć. Każda kobieta wydaje mi się niedostępna, bo co ona sobie pomyśli o takim zaburzonym facecie?
Kiedy rozmawiam ze znajomymi przez telefon lub twarzą w twarz, często ucinam rozmowę bo wydaje mi się, że rozmówca jest mną znudzony. Zastanawiam się, co powiedziałem, jak powiedziałem i co on sobie o mnie teraz pomyśli i jak to odebrał? Czy zrobiłem z siebie idiotę? Najdziwniejsze jest to, że ludzie mnie lubią bo przybrałem maskę osoby pozytywnie nastawionej do świata i zadowolonej z życia, z poczuciem humoru. Czasami żałuję, że nie poszedłem na aktorstwo.
Zawsze bardziej troszczę się o innych niż o siebie. Problemy najbliższych są dla mnie zawsze na pierwszym miejscu i staram się robić wszystko, żeby im pomóc.
Czy da się to jeszcze naprawić? Chciałbym zacząć pracować nad sobą. Może jakaś autoterapia? Nie mieszkam w PL, a zatem psycholog nie wchodzi w grę. Kiedyś chodziłem do psychiatry, ale lekarka jedyne co robiła, to faszerowała mnie lekami. Czy są jakieś wartościowe książki, które dadzą mi wskazówki, jak żyć pełnią życia, pracować nad własną samooceną i przestać się przejmować zdaniem obcych dla mnie ludzi?
Trochę się rozpisałem, ciekawe co sobie teraz o mnie pomyślicie. ops:
Szukam odpowiedzi na pytanie "jak przestać przejmować się opinią innych?". To jest mój główny problem. Łatwo mnie zranić, choć emocje duszę w sobie. Przybrałem maskę i ludzie myślą, że jestem osobą twardo stąpającą po ziemi... Co prawda, mam dystans do siebie i potrafię z siebie żartować, ale często za bardzo biorę do siebie to co ludzie gadają, rozkładam na czynniki pierwsze, myślę "co by było". Układam w głowie scenariusze, co powiedziałem źle, co powiem następnym razem, jak się będę bronił, itd.
Czasem, gdy myślę o jakiejś smutnej sytuacji, moje oczy robią się mokre... Mam zdeptane ego i niskie poczucie własnej wartości. Potwornie znoszę stres, co jest przyczyną wielu niepowiedzeń w moim życiu i choroby skóry, która przez stres się ujawniła. Kiedy się stresuję, czuję mocne bicie serca, uczucie ciała obcego w gardle, które utrudnia mi przełykanie. Często też pojawia się u mnie ból w klatce piersiowej po lewej stronie. To jest najgorsze. Stres mnie wykańcza, nie potrafię podejść do problemów bezemocjonalnie. Nawet z byle błahostki zrobię duży problem.
Dążę do perfekcji. W pracy zawsze daję się z siebie 100% dzięki czemu przełożeni zawsze mnie doceniali, niemniej popełniane błędy demotywują mnie i potrafią wytrącić z równowagi, nawet kiedy ktoś mi mówi "przecież nic się nie stało".
Kiedy pojawia się stresująca sytuacja, ma gonitwę myśli. Nie potrafię ich pozbierać. Kiedy czytam książkę, nie mogę skupić się na tym, co czytam. Mam problemy z koncentracją - nie potrafię się skupić na jednej rzeczy, a kiedy coś idzie nie tak zaczyna się katastrofizacja. Jeden problem i stres przez niego wywołany nakręca kolejne myśli i problemy.
Bardzo przejmuję się opinią innych ludzi. Kiedy wiem, że ludzie czegoś ode mnie oczekują, a nie jestem w stanie temu sprostać. Kiedy dochodzi do jakichś potyczek słownych, albo konfliktów, wówczas dążę do tego by je załagodzić, ale nie potrafię przestać o tym myśleć nawet przez kilka dni. Bardzo boli mnie opinia innych ludzi na mój temat. Chciałbym żyć z każdym w zgodzie. Unikam pyskówek.
Mam kilku przyjaciół, ale nasze drogi rozeszły się. Ciężko jest mi znaleźć takich prawdziwych od serca. Nigdy nie miałem dziewczyny, bo niestety kompleksy, niskie poczucie wartości nie pozwalają mi jej mieć. Każda kobieta wydaje mi się niedostępna, bo co ona sobie pomyśli o takim zaburzonym facecie?
Kiedy rozmawiam ze znajomymi przez telefon lub twarzą w twarz, często ucinam rozmowę bo wydaje mi się, że rozmówca jest mną znudzony. Zastanawiam się, co powiedziałem, jak powiedziałem i co on sobie o mnie teraz pomyśli i jak to odebrał? Czy zrobiłem z siebie idiotę? Najdziwniejsze jest to, że ludzie mnie lubią bo przybrałem maskę osoby pozytywnie nastawionej do świata i zadowolonej z życia, z poczuciem humoru. Czasami żałuję, że nie poszedłem na aktorstwo.
Zawsze bardziej troszczę się o innych niż o siebie. Problemy najbliższych są dla mnie zawsze na pierwszym miejscu i staram się robić wszystko, żeby im pomóc.
Czy da się to jeszcze naprawić? Chciałbym zacząć pracować nad sobą. Może jakaś autoterapia? Nie mieszkam w PL, a zatem psycholog nie wchodzi w grę. Kiedyś chodziłem do psychiatry, ale lekarka jedyne co robiła, to faszerowała mnie lekami. Czy są jakieś wartościowe książki, które dadzą mi wskazówki, jak żyć pełnią życia, pracować nad własną samooceną i przestać się przejmować zdaniem obcych dla mnie ludzi?
Trochę się rozpisałem, ciekawe co sobie teraz o mnie pomyślicie. ops: