soulja napisał(a):Może powiedzieć wprost 'Jest problem , nie mam z kimś przyjść'...
Tak chyba zrobię Tym bardziej, że całe towarzystwo, które wybiera się na wesele bierze aktualnie lekcje tańca ... więc już kompletnie nie widzę miejsca dla siebie, bo nie tańczę (za wyjątkiem treningów karate ) i nigdy tańca się nie uczyłem.
pałker napisał(a):Tak chyba zrobię Tym bardziej, że całe towarzystwo, które wybiera się na wesele bierze aktualnie lekcje tańca ... więc już kompletnie nie widzę miejsca dla siebie, bo nie tańczę (za wyjątkiem treningów karate ) i nigdy tańca się nie uczyłem.
A nie możesz podejść do tego z humorem i spytać czy będą tam jakieś dziewczyny bez osób towarzyszących? Niby niewiele, ale może to coś pomoże.
magmie napisał(a):A nie możesz podejść do tego z humorem i spytać czy będą tam jakieś dziewczyny bez osób towarzyszących? Niby niewiele, ale może to coś pomoże.
Oczywiście ... banał ... i pewnie dlatego nie mam z kim iść bo jestem duszą towarzystwa i takie samotne panie łatwo wpadają w moje sidła :] ? No proszę cię... Zakładając wersję optymistyczną, że rzeczywiście będą tam kobiety bez osoby towarzyszącej. Co to zmieni w moim przypadku ? Są tak samo obce jak każda inna spotkana osoba. Na takie osoby reaguję nietety zawsze tak samo ... tzn. NO GO Nieprzyjemne doznania należy jeszcze przemnożyć przez potencjalną ilość gości i TADAM! Mamy sytuację mocno kryzysową...
Jednakże mówiąc całkowicie poważnie. Samemu umrę na tej imprezie ze stresu. Ostatnio świadkowałem najlepszemu (i jedynemu) przyjacielowi. Imprezka była bardzo kameralna. Tylko rodzina i świadkowie. Żadnych tańców itp. Niestety to już wystarczyło żebym miał stresa. Udało mi się go opanować, ale mimo wszystko nie lubię takich sytuacji. Moje uczucia związane z nadchodzącą imprezą to mieszanka strachu i żalu. Co ja poradzę, że jestem tak popieprzony ?
pałker
Oczywiście :) ... banał ;) ... i pewnie dlatego nie mam z kim iść bo jestem duszą towarzystwa i takie samotne panie łatwo wpadają w moje sidła : napisał(a):? No proszę cię... Zakładając wersję optymistyczną, że rzeczywiście będą tam kobiety bez osoby towarzyszącej. Co to zmieni w moim przypadku ? Są tak samo obce jak każda inna spotkana osoba. Na takie osoby reaguję nietety zawsze tak samo ... tzn. NO GO Nieprzyjemne doznania należy jeszcze przemnożyć przez potencjalną ilość gości i TADAM! Mamy sytuację mocno kryzysową...
Jednakże mówiąc całkowicie poważnie. Samemu umrę na tej imprezie ze stresu. Ostatnio świadkowałem najlepszemu (i jedynemu) przyjacielowi. Imprezka była bardzo kameralna. Tylko rodzina i świadkowie. Żadnych tańców itp. Niestety to już wystarczyło żebym miał stresa. Udało mi się go opanować, ale mimo wszystko nie lubię takich sytuacji. Moje uczucia związane z nadchodzącą imprezą to mieszanka strachu i żalu. Co ja poradzę, że jestem tak popieprzony ?
Pozdrówka!
Chodziło mi o to,że nie tylko Ty będziesz sam, będzie więcej takich osób. Takie osoby nie siedzą samotnie,tylko starają się trzymać w grupce,bo tak raźniej. Myślę,że będzie to udane wesele. Tak czuję,a powiem Ci ,że intuicja mnie nie myli w takich sprawach (poza tym czasem śni mi się jakiś kawałek przyszłości i to rzeczywiście się dzieje,ale to już inna bajka). Również pozdrawiam.
ja chlopaka rozumiem doskonale i takie rady magmie faktycznie mozna dac innej osobie ale nie fobikowi.
dla mnie takie sytuacje to prawdziwa udreka i robie co moge zeby ich unikac. skoro wiesz ze bedziesz sie czul zle i nie masz najmniejszej ochoty tam isc to ja na Twoim miejscu pałker znalazlbym jakikolwiek powod zeby sie wykrecic.
ja zawsze wymyslam co tylko mi przyjdzie do glowy ale zeby nikt sie nie domyslil ze sciemniam. w ostatecznosci mowie po prostu ze nie "bo nie", "bo nie lubie", "bo nie mam ochoty", "bo nie jestem w nastroju" itd.
i nie ide nawet kosztem tego ze ktos sie na mnie obrazi... no ale ja taki juz jestem, nie kazdy tak umie.
hej ale nikt Ci magmie nie zarzuca zlych intencji, wlasciwie to dobrze radzisz bo tak sie powinno robic jak mowisz. mi chodzilo raczej o to ze jako fobik sam wiem jak to jest w takiej sytuacji i i jak ktos mi tak radzi to ja to od razu odrzucam bo wole isc na latwizne.
magmie napisał(a):miałam dobre intencje,źle ujęłam to co chciałam powiedzieć. Przepraszam, już więcej nie będę "doradzać".
Nic się nie stało przecież. Myślałem, że żartobliwy ton mojej wypowiedzi wyraźnie to podkreślił Niestety jest jak napisali chłopaki. Niezła bryndża i tyle ...
W następnym tygodniu mam urlop, a potwierdzić miałem do 31 maja ... więc jest szansa, że sprawa się przemilczy. Może sobie nie przypomną sobie ?
Ale czy to tak dobrze uciekać przed światem? Ja byłam tylko na kilku weselach (dokładniej na 2 chyba) i to mając kilka lat. Myślisz,że gdybyś Ty kogoś zaprosił i ten ktoś "zapomniał" Ci dać odpowiedź czy na pewno będzie byłoby w porządku?
Ja w ramach poznawania życia mam jutro prezentację. Coś koło 30 osób będzie. Już teraz brakuje mi słów, nie wiem od czego mam zacząć, nie wiem w ogóle jak to ma wyglądać itp.
magmie napisał(a):Ale czy to tak dobrze uciekać przed światem? Ja byłam tylko na kilku weselach (dokładniej na 2 chyba) i to mając kilka lat. Myślisz,że gdybyś Ty kogoś zaprosił i ten ktoś "zapomniał" Ci dać odpowiedź czy na pewno będzie byłoby w porządku?
Ja w ramach poznawania życia mam jutro prezentację. Coś koło 30 osób będzie. Już teraz brakuje mi słów, nie wiem od czego mam zacząć, nie wiem w ogóle jak to ma wyglądać itp.
Wiesz co impreza ma być 2-dniowa ... nie wiem jak miałby to przeżyć. Z moich znajomych będą 3 osoby nie licząc państwa młodych. Hardkor. Nie chce w żaden sposób umniejszać zadaniu, które jutro cię czeka, ale wolę już 100x taką prezentację niż wesele. Jutro swoją drogą też mam rozmowę z naszymi managerami (po angielsku ).
To może się zamienimy?>
W sumie to angielsku chyba mówiłabym lepiej niż po polsku. W sumie to zawsze możesz powiedzieć,że przyjdziesz i dostać grypy jelitowej albo rzeczywiście zapomnieć o potwierdzeniu. Ja jednak obstawałabym przy ruszeniu ku lepszemu jutrze.
Nie wiem, jak można nie potwierdzić zaproszenia. Przecież to nic nie kosztuje. A państwo młodzi nie będą wydawać zbędnej kasy i liczyć więcej osób, przecież za każdy talerzyk się płaci.
Ja bym poszła, jeśli byłaby tam choć jedna osoba samotna, którą znam. Jak nie miałabym takiej osoby, a także nikogo do towarzystwa to bym nie szła. Ale powiadomić to podstawa.
anikk napisał(a):Nie wiem, jak można nie potwierdzić zaproszenia. Przecież to nic nie kosztuje. A państwo młodzi nie będą wydawać zbędnej kasy i liczyć więcej osób, przecież za każdy talerzyk się płaci.
Ja bym poszła, jeśli byłaby tam choć jedna osoba samotna, którą znam. Jak nie miałabym takiej osoby, a także nikogo do towarzystwa to bym nie szła. Ale powiadomić to podstawa.
Okej, okej ... bo poczułem się jak prostak trochę. Na moją obronę powiem tylko tyle, że potwierdzić trzeba prawie miesiąć przed, więc za pusty talerzyk nie trzeba płacić ... ale dobrze powiadomię, że nie biorę udziału w imprezie.
Co do znajomych wszyscy idą w parach ... Reszty towarzystywa na oczy nie widziałem, a na zaproszeniach wyraźnie zaznaczono, że z osobą towarzyszącą.
Ale ja nie chciałam Cię traktować jak prostaka Tylko zwracam uwagę, że lepiej poinformować.
Po to się potwierdza, żeby było wiadomo, czy rezerwować. Dla mnie przynajmniej brak odpowiedzi, to nie znaczy, że "nie", tylko "zapomniałem, mam cię gdzieś" ewentualnie "pewnie zapomniał, zaraz się sami dowiemy". Mnie by było trudno to z siebie wydusić, ale jakoś bym to raczej zrobiła, tak jest grzeczniej
Myślę, że nic się nie stanie jak nie pójdziesz (może na sam ślub tylko?). Podczytywałam ostatnio forum weselne. Zapis, że z osobą towarzyszącą jest formalnością, żeby każdy miał okazję kogoś wziąć i nie czuć się źle w towarzystwie, gdzie są pary i ze sobą rozmawiają i tańczą. Większość tamtych osób (zupełnie normalnych) nie poszłaby bez osoby towarzyszącej, gdzie są pary, a nikogo się nie zna.
Przyznaj szczerze, że nie masz z kim iść i źle się bedziesz czuł, podziękuj grzecznie i po sprawie. No chyba że tak naprawdę chcesz tam być, tylko nie masz z kim...
Mi rodzina chce kogoś na siłę zaprosić. Nie wiem już co gorsze, siedzieć samej (ale wtedy przynajmniej można się zwinąć w każdej chwili i wyjść gdzieś na dwór) czy z jakąś totalnie obcą osobą, która się ze mną wymęczy Jak tylko myślę o weselu mam taką minę
Luno, obie opcje nie są najgorsze Jak z rodziną to zawsze jakoś łatwiej wytrzymać nawet samej, z kimś obcym - można się poznać, porozmawiać, potańczyć (ja z tej opcji bym zrezygnowała ).
Tylko trochę nie rozumiem, czemu rodzina kogoś Ci szuka, iść samej to żaden wstyd.
anikk napisał(a):Ale ja nie chciałam Cię traktować jak prostaka (...)
Przyznaj szczerze, że nie masz z kim iść i źle się bedziesz czuł, podziękuj grzecznie i po sprawie. No chyba że tak naprawdę chcesz tam być, tylko nie masz z kim...
Wybaczam
Co do rezygancji z imprezy ... Lipa ... powiedziałem, jak na spowiedzi, że nie mam z kim iśc i raczej się nie pojawię blablabla ... i kolega zaczął mnie naciskać w związku z cxzym na razie się poddałem i mam czas do piątku Dammit ...
Nie przejmuj się - moze beda jednak jakies singielki i to one ciebie zagadaja Wiesz takie czasy- teraz kobiety poluja na facetow A jak nie wykrecisz sie, powiesz, ze jestes chory, jakas grypa zoladkowa i zostaniesz tylko do tortu. Moze sie nawet pokusisz by zlapac muche pana mlodego Pomysl, ze kobiety, ktore ida same i chca to tylko jakos przezyc maja o wiele gorzej, bo nie moga ciagle odmawiac tanca:-/ Ja na weselach bez przerwy udaje, ze cos jem. Kroje mikroskopijne kawaleczki, byle by trwalo dluzej i nie oderwano mnie od stolu Nie lubie weselnego nastroju, kapel spiewajacych o kolorowychh motylach i oczepinowych zabaw ( ktore zreszta jakos mnie nie bawia) Moze jednak w twoim wypadku nie bedzie tak zle. Pozdrawiam
kasiunia91 napisał(a):Nie przejmuj się - moze beda jednak jakies singielki i to one ciebie zagadaja Wiesz takie czasy- teraz kobiety poluja na facetow
To mnie pocieszyłaś ... jeszcze tego mi brakuje, żebym panikować zaczął
Dzisiaj miałem dyżur w pracy do 22 i przez to nie mogłem przyjśc na pokaz fotek zrobionych przez moją koleżankę. Rano do mnie zadzwoniła (próbowałem dodzwonić się do niej wczoraj) i mimo, że dziewczynę bardzo lubię to dawno się tak nie denerwowałem rozmawiając przez telefon. Po to żeby nie bełkotać staram się przez telefon mówić powoli i do paru miesięcy mi się udaje. Jednak dzisiaj bary razy zabulgotałem Nie wiem naprawdę jakbym zareagował na ATAK samotnej singielki, ale nie kojarzy mi się to z niczym dobrym
Ten dzien juz dzisiaj, ale ja wierze, ze sobie poradzisz;-) Kilka godzin samo zleci nim sie nie obejrzysz. Zatanczysz z panna mloda, porozmawiasz ze znajomymi, zjesz cos. A potem powrot do domu i upragniona samotnosc pozdrawiam
Ja byłem raz na weselu kuzyna. Bez partnerki. Tańczyć umiem dobrze,tanga i te inne, choć generalnie nie rozumiem osób, które mówią, że nie umieją tańczyć.
Prawda jest taka, że na wesele, sylwestra itp. nie trzeba ani znać kroków ani nic. Przecież jak się patrzy na te tańce, to żal dupę ściska-buju buju, obrót, buju buju, obrót za dwie ręce, w drugą stronę- i właściwie 90% gości tańczy tak każdy taniec. A jak są nachlani, to i muzyka im w tańcu nie przeszkadza. Właściwie jedyne, co może trochę, podkreślam, trochę zdyskredytować, to duże spinanie się, bo to widać. Można ruszać jedną nogą i będzie dobrze- trzeba tylko robić to w miarę możliwości na luzie. Bardzo dużo ludzi nie potrafi tańczyć, ale ponieważ ruszają się naturalnie, to inni tego nie zauważają.
No więc byłem na tym weselu. Nawiasem mówiąc, wszyscy w rodzinie szykowali się, jakby to oni mieli się żenić. Ogólnie oczekiwałem z ciekawością i pozytywnymi uczuciami jak będzie. Nie było źle. Piłem mało, bo byłem na tabsach. Siedziałem z najbliższymi, więc miałem zaplecze. Co bardzo ważne, hotel i nasze pokoje były w tym samym miejscu, co wesele, więc co jakiś czas mogłem się zmyć odpocząć.
Najciekawsze było to, że kiedy doszło do oczepin, świadomie wiedziałem, że powinienem się zmyć, ale coś wewnątrz mnie powstrzymało (zazwyczaj w takich sytuacjach jest odwrotnie). Uważam to za bardzo pozytywne. Choć cóż, musiałem zatańczyć z innymi kawalerami wokół sali- co wam będę mówił, możecie sobie wyobrazić, że nie było to przyjemne. Ale dobre było to, że się nie zmyłem, mimo, że mogłem, ale wręcz chciałem się sprawdzić w tej sytuacji.
Ogólnie lubię jak coś się dzieje, więc dobrze, że byłem na tym weselu, bo monotonia mnie zabija powoli. Wiadomo, było stresująco, ale gdybym robił tylko to, co nie jest dla mnie stresujące, to w ogóle bym nic nie robił.
Ja wczoraj przeżyłem wesele swojej siostry. Najgożej było w kościele bo rodzina kazała mi robić zdjęcia podczas przysięgi. Stres był bardzo ogromny ale jakoś wyszedłem na środek kościoła i stanołem na przeciwko wszystkich gości, chciaż nie było ich dużo to i tak cały się trząsłem. Strzeliłem pare fotek i szybko uciekłem spowrotem do ławki.
Impreza weselna była w naszym domu na 20 gości więc nie było tak strasznie. Zjadłem co miałem zjeść i poszedłem do swojego pokoju. Ale ciesze sie że to już minęło.
canon29 - no to gratulacje
Ja bym nie wyszła robić zdjęć za nic w świecie, z drugiej strony nie wyszłabym też na środek kościoła, żeby mówić przysięgę 8)