13 Paź 2007, Sob 19:09, PID: 4408
tak...ostatnio czesto zdarza mi sie tak wlasnie myslec....
nienawidze siebie-to slowo ostatnio towarzyszy mi przy jedzeniu, spacerze,przed snem...naokraglo...
czesto mysle jakby to bylo, gdyby mnie juz nie bylo...
czy niektorzy poczuli by sie winni za slowa, ktore we mnie rzucili....
stalam sie baaaardzo wrazliwym czlowiekiem...mozna mnie latwo zranic....
kiedys bylo inaczej..nie obcho0dzili mnie ludzie...zylam w wirze mojej pozytywnej energi...kochalam nowe znajomosci-to bylo jedno z moich zainteresowan...a teraz/????
boje sie ludzi...po co maja gadac z kims takim jaka ja..
czuje sie pusta z kazdym dniem..z kazdym dniem coraz glupsza....
nie mam powli wlasnych wartosci....
zawsze musi byc ktos madrzejszy, co poiwwe ze wlasnie ja robie zle, jestem glupia...
moze przez to ze mieszkam w wiosce czuje ze tak malo wiem od innych..
czuje sie taka zacofana ..... i teraz kiedy przyszlo mi miec doxzynienia z ludzmi z calej polski czuje sie naprawde pusta, glupia..
czesto slysze ze jestem glupia..
ja biore to baaardzo do siebie...
mzoe oni o tym nie wiedza ale tak jest...
teraz kiedy chce podjac jakies dzialanie mysle, zeby nie popelnic gafy.....zeby znow sie nie smiali...nie wyzwali....
ciezko jest zyc pod kontrola....
moze to dla innych byloby takie NIC, jednak dla mnie to bolesne slowa,potrafia ukluc w samo dno serca......
treaz jestem takim poszarzalym czlowiekiem...
nie mam ochoty na smianie...
zapomnialam jak to wyglada....
ciagle tkwie w czarnych myslach...nie potrafie powiedziec:jutro bedzie dobrze....
jestem cvholrnym sceptykiem...ktory stacza sie...
spada na dno...nikt nie poda reki....i nikt go nie rozumie....
w sumie nie dziwni mnie to, bo ja sama siebie nie rozumiem...
jestem dziwakiem, ktory sam nie wei czego chce.....
moja przyszlsc oceniam negatywnie....wydaje mi sie ze nic sie nie uda....
ze umre jako kompletne zero...ze nie zostanie po mnie nic...
mam calkowita apatie.....zycie mnie przestaje interesowac, mam nieustane wrazenie ze go i tak nie pojme...ze to za zbyt skomplikowane jak dla mnie....
nie weim jak zyc pozytywnie....czuje sie samotna z kazdym dniem coraz bardziej.... nawet gdy obok sa ludzie-nie czuje ich szczerosci... nie czuje ze sa w porzadku....
gubie sie we wlasnym ja....
w zagubionej przestrzeni trwam i nie wiem gdzie znalezdz ten magiczny klucz, ktory pozwoli mi otworzyc drzwi na swiat...........ten lepszy swiat...
nienawidze siebie-to slowo ostatnio towarzyszy mi przy jedzeniu, spacerze,przed snem...naokraglo...
czesto mysle jakby to bylo, gdyby mnie juz nie bylo...
czy niektorzy poczuli by sie winni za slowa, ktore we mnie rzucili....
stalam sie baaaardzo wrazliwym czlowiekiem...mozna mnie latwo zranic....
kiedys bylo inaczej..nie obcho0dzili mnie ludzie...zylam w wirze mojej pozytywnej energi...kochalam nowe znajomosci-to bylo jedno z moich zainteresowan...a teraz/????
boje sie ludzi...po co maja gadac z kims takim jaka ja..
czuje sie pusta z kazdym dniem..z kazdym dniem coraz glupsza....
nie mam powli wlasnych wartosci....
zawsze musi byc ktos madrzejszy, co poiwwe ze wlasnie ja robie zle, jestem glupia...
moze przez to ze mieszkam w wiosce czuje ze tak malo wiem od innych..
czuje sie taka zacofana ..... i teraz kiedy przyszlo mi miec doxzynienia z ludzmi z calej polski czuje sie naprawde pusta, glupia..
czesto slysze ze jestem glupia..
ja biore to baaardzo do siebie...
mzoe oni o tym nie wiedza ale tak jest...
teraz kiedy chce podjac jakies dzialanie mysle, zeby nie popelnic gafy.....zeby znow sie nie smiali...nie wyzwali....
ciezko jest zyc pod kontrola....
moze to dla innych byloby takie NIC, jednak dla mnie to bolesne slowa,potrafia ukluc w samo dno serca......
treaz jestem takim poszarzalym czlowiekiem...
nie mam ochoty na smianie...
zapomnialam jak to wyglada....
ciagle tkwie w czarnych myslach...nie potrafie powiedziec:jutro bedzie dobrze....
jestem cvholrnym sceptykiem...ktory stacza sie...
spada na dno...nikt nie poda reki....i nikt go nie rozumie....
w sumie nie dziwni mnie to, bo ja sama siebie nie rozumiem...
jestem dziwakiem, ktory sam nie wei czego chce.....
moja przyszlsc oceniam negatywnie....wydaje mi sie ze nic sie nie uda....
ze umre jako kompletne zero...ze nie zostanie po mnie nic...
mam calkowita apatie.....zycie mnie przestaje interesowac, mam nieustane wrazenie ze go i tak nie pojme...ze to za zbyt skomplikowane jak dla mnie....
nie weim jak zyc pozytywnie....czuje sie samotna z kazdym dniem coraz bardziej.... nawet gdy obok sa ludzie-nie czuje ich szczerosci... nie czuje ze sa w porzadku....
gubie sie we wlasnym ja....
w zagubionej przestrzeni trwam i nie wiem gdzie znalezdz ten magiczny klucz, ktory pozwoli mi otworzyc drzwi na swiat...........ten lepszy swiat...