18 Gru 2012, Wto 22:23, PID: 330844
Tak tak, można, nie ma znaczenia, czy brałaś udział wcześniej czy nie : )
18 Gru 2012, Wto 22:23, PID: 330844
Tak tak, można, nie ma znaczenia, czy brałaś udział wcześniej czy nie : )
19 Gru 2012, Śro 1:33, PID: 330862
Aha dzięks
może się skusze tylko muszę poczytać bo nie wiem czy mm potrzebne programy na kompie...i czy dam rade sleczec nad zadaniamikurde nie lubie czytac na kompie.
19 Gru 2012, Śro 18:33, PID: 330934
No racja, tego ślęczenia przy kompie jest jednak dosyć sporo. Ja właśnie dlatego rezygnuję, 1 edycja musi mi wystarczyć.
Programy możesz pościągać w trakcie kursu, jak jest jakiś potrzebny, to dokładnie piszą, skąd go ściągnąć. Do mnie od paru dni dobija się jakiś nieznany numer Jutro muszę wziąć się w garść i oddzwonić. Mam b. silne przeczucie, że to ta baba z up, doradca zawodowy i chce mnie zaprosić na kolejne spotkanie. Kurczę, ale mi się nie chce do niej iść : /
19 Gru 2012, Śro 20:42, PID: 330962
Dla mnie pójście do pracy na chwilę obecną to naprawdę jakaś abstrakcja
19 Gru 2012, Śro 22:47, PID: 330984
Ja też z tego kursu rezygnuję, kręgosłup i oczy nie domagają, a później i tak wydaje mi się, że nic nie umiem
Idę się zapisać do UP... w wigilię
20 Gru 2012, Czw 2:47, PID: 331043
Cześć Jednak to doradztwo nie było takie straszne. Przyszła miła babka, poopowiadała trochę, puściła nam slajdy i po godzinie wyszliśmyZapisałam się też na szkolenia (ciekawe czy mnie w ogóle skierują).
Zbliża się nieuchronnie Nowy Rok. Postanowiłam sobie, że w styczniu będę aktywnie poszukiwać stażu lub pracy, chodzić, pytać, roznosić CV, itp. Ale im bliżej ku temu, tym bardziej się boję. Sama myśl, że musiałabym tam wejść i zapytać o staż mnie przeraża. W ogóle nie wiem jak sobie poradzę z samym stażem/pracą. Jak zobaczą, że mam 2 lewe ręce i zero wiadomości wyniesionych ze studiów, języki też kuleją, to wywalą mnie na zbity pysk po paru dniach Mam żal do siebie i losu, że taka niedorajda ze mnie, która wszystkiego się boi. Znajomi robią kariery, rozwijają się... Jedna robi doktorat i wykłada na uczelni, kolega gra w znanym zespole, jeździ po kraju, zarabia, spełnia się w życiu, jeszcze inna zpracuje w dużej korporacji, banku, firmie projektowej... A ja co? 26 lat na karku i nic. Zero doświadczenia, żadnej pracy, żadnego talentu, umiejętności. Kompletne nic.
20 Gru 2012, Czw 12:34, PID: 331058
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Gru 2012, Czw 12:37 przez Luna.)
Lejdi, czuję dokładnie to samo.
Czasem mam myśli, że mogłabym iść na trochę do McDonalda czy innej spożywki, a potem przypominam sobie kilka moich rówieśniczek i zaczynam się dołować. Jedna ledwo przechodziła z klasy do klasy w liceum, potem poszła na te same studia co ja, potem dostała fajny staż w kancelarii, a teraz prowadzi własną firmę. Inna znajoma ze studiów robi doktorat i pracuje na uczelni. A jak jeszcze czasem czytam artykuł o kimś w zbliżonym wieku, kto mnóstwo podróżuje, prowadzi ciekawe badania naukowe, to już całkiem czuję się głupio Zawsze mnóstwo czasu poświęcałam nauce, byłam jedną z najlepszych uczennic, więc teraz niełatwo mi się pogodzić z tym, że nie radzę sobie z pracą i dorosłym życiem. I nie wiem, co teraz robić. Szukać pracy gdziekolwiek, żeby tylko zarobić pieniądze? Czy szukać czegoś bardziej "prestiżowego" czyli jakiegoś stażu? A co lepsze, na tym "prestiżu" mi aż tak nie zależy, w końcu sama nie wiem, gdzie właściwie chciałabym pracować. I sama nie mam odwagi, żeby chodzić i pytać o staż, muszę liczyć tylko na oferty z up, i co będzie, gdy znów mnie nigdzie nie wybiorą? Kolejny rok w domu? Masakra, nie wiem, co zrobić.
20 Gru 2012, Czw 14:14, PID: 331067
No właśnie, ja też byłam jedną z najlepszych uczennic w LO, na studiach też dobrze mi szło...Przez całe studia snułam ambitne plany gdzie to ja nie będę pracować...A gdy przyszło co do czego, to chowam głowę w piasek bo nie mam odwagi podjąć żadnej pracy.
Ja powiem szczerze, że szukam czegoś bardziej "prestiżowego", chociaż strasznie boję się, że sobie nie poradzę, bo nic nie umiem Na kasę, na magazyniera czy na sprzątaczkę nie pójdę, bo będzie mi po prostu wstyd przed wszystkimi. Znajomi robią coś, co ich satysfakcjonuje, spełnia, dobrze zarabiają... Chciałabym i ja złapać jakąś stałą pracę, z której będę zadowolona i która będzie przynosiła jakieś w miarę dobre dochody. Co do ofert z UP, to ja się modlę, żeby do mnie nie zadzwonili, bo nie podejmę pewnych prac. Luna, ja chyba czytałam, że od Nowego Roku też masz plany coś zacząć działać?
20 Gru 2012, Czw 14:26, PID: 331072
A ja czuję dokładnie to samo. co ty, Luna...
20 Gru 2012, Czw 15:44, PID: 331081
Zas napisał(a):A ja czuję dokładnie to samo. co ty, Luna... [Obrazek: cmok2.gif] Mi przed rodzicami trochę głupio. Zdanie innych mnie już nie obchodzi Właśnie jestem w trakcie obmyślania planu na przyszły rok. Właściwie staram się obmyślić kilka planów i liczę, że któryś uda się zrealizować. Muszę jeszcze porządnie się zastanowić... Ale poszukiwania satysfakcjonującej mnie pracy prawdopodobnie odłożę na później. I tak nie mam w tej chwili serca do niczego konkretnego, a co najważniejsze, w tej chwili jedyne, co naprawdę mnie interesuje, to podróże. Mam nadzieję, że uda mi się wyjechać i zwiedzić ciekawe miejsca... 26 lat w tym samym miejscu to już za dużo.
20 Gru 2012, Czw 18:08, PID: 331115
Też kocham podróżować. Sama się wybierasz? Nie boisz się?
Co do pracy, to dla mnie teraz ona jest priorytetem. Trzeba zacząć robić coś ze swoim życiem, bo wstyd przed najbliższymi i znajomymi. Ja na dzień dzisiejszy jestem nastawiona tak, że choćby mieliby mnie wyrzucić po 2 dniach pracy, to i tak spróbuję.
20 Gru 2012, Czw 19:08, PID: 331119
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Gru 2012, Czw 19:11 przez Zasió.)
A mi najbardziej głupio jest właśnie przed tymi kilkoma znajomymi, których mam... Zdaniem matki sie nie przejmuję...
Trochę głupio mi też przed samym sobą... Ale tak naprawdę, gdyby nie konieczność zarabiania na siebie (co dawałoby np. nadzieje na wyprowadzkę, albo chociaż remont pokoju )... o pracy pewnie bym nie myślał... Nie wiem tylko, czy będę miał siłę, by cokolwiek w nowym roku zmienić.. to już za dwa tygodnie... poki co przeciez niczego nie zmieniłem w kwestii fobii... terpia z NFZu raz na dwa tygodnie - jaki to ma sens. W ogóle, jaki sens ma taka terapia gdy w zyciu nie dzieje się niemal nic o czym warto opowiadać... tu praca byłaby jednak jakimś wybawieniem. Ale musiałaby być chociaż za te 1000 zł netto, by moc bez żalu wydać potem kasę na prywatną terapię - ta z NFZ-u nie odbywa się wszak wieczorami... Ale czy ja cokolwiek potrafię... I koniec świata też sie nie udał, jak widać...
20 Gru 2012, Czw 20:06, PID: 331156
Jak ja dobrze Was rozumiem... Jak sobie wyobrażam wszystkich znajomych, to mi źle: nawet ci bez matury mają normalną pracę. Ci co się dobrze uczyli mają bardzo dobrą pracę. Jako że ja się uczyłam najlepiej w klasie i bardzo dobrze na studiach, to jakoś ciężko mi podjąć decyzję, żeby iść do sklepu, czyli do gorszej pracy niż te najgorsze osoby. Z jednej strony myślę, że nie mogę iść gdziekolwiek, byle tylko zarabiać, bo umiem coś więcej, z drugiej strony boję się, że sobie nie poradzę w lepszej pracy i że jestem jednak za słaba.
Mi nie jest wstyd przed innymi (już się najadłam wstydu, bo nie pracuję od dwóch lat, znaczy od zawsze, ale wtedy skończyłam studia), mi jest wstyd przed sobą, bo miałam plany, przekonywałam, że moje studia mają sens, bo ja już mam wizję, co będę robić... i boję się. Jednak takiej słabej pracy też się boję, więc jak już przełamuję lęk, to może warto postarać się bardziej i wskoczyć od razu kilka poziomów wyżej. Jestem kupką sprzeczności, wiem, że sobie poradzę w każdej pracy, ale wiem też, że jestem za słaba. Może nie chcę po prostu przeżyć ani jednej porażki Też bym chciała podróżować, ale dla mnie praca ma pierwszeństwo, nie umiem się cieszyć z niczego, bo czuję, że nie zasługuję, ciężko mnie nawet na dwudniowy wyjazd namówić.
21 Gru 2012, Pią 9:11, PID: 331248
Zas napisał(a):A mi najbardziej głupio jest właśnie przed tymi kilkoma znajomymi, których mam... Ja na szczęscie w nieszczęściu nie mam żadnych znajomych , nie licząc dwóch osób z którymi pracuje przy kolportażu gazet a z którymi spotykam się tylko raz w tygodniu i paru wirtualnych .Jest to jakiś plus tego że jest się typem samotnika.
21 Gru 2012, Pią 17:55, PID: 331297
No, jeśli przyciśnie bieda, to wiadomo, że nie będzie się wybrzydzać i pójdzie się do każdej pracy np. do sprzątania.
Praca kasjerki odpowiadałaby mi jak najbardziej, na pewien czas. Taka praca wydaje się i prosta i niespecjalnie stresująca. Ale kiedy pojawiają się oferty, to trzeba mieć książeczkę sanepidu... Wyrobię tę książeczkę w styczniu Prawdę mówiąc, dostałam w tym roku pracę kasjerki, ale bałam się iść do pracy... Lejdi napisał(a):kocham podróżować. Sama się wybierasz? Nie boisz sięTak, sama. Wiadomo, że się boję, ale pragnienie podróży jest silniejsze. Tylko że wcześniej musiałabym popracować przez kilka miesięcy, żeby zarobić... anikk napisał(a):Jestem kupką sprzeczności, wiem, że sobie poradzę w każdej pracy, ale wiem też, że jestem za słaba. Może nie chcę po prostu przeżyć ani jednej porażkiDokładnie. Też źle znoszę porażki... Cytat:Też bym chciała podróżować, ale dla mnie praca ma pierwszeństwo, nie umiem się cieszyć z niczego, bo czuję, że nie zasługuję, ciężko mnie nawet na dwudniowy wyjazd namówić.No tak. I dlatego (pomijając już kwestie finansowe) chciałabym teraz iść do pracy, jakiejkolwiek, żeby udowodnić samej sobie, że jednak umiem pracować. Anikk, przecież Ty pisałaś, że od czasu do czasu robisz jakieś zlecenia, więc nie jest tak, że zupełnie nie pracujesz i nie zarabiasz
21 Gru 2012, Pią 19:21, PID: 331320
Cytat:Ja na szczęscie w nieszczęściu nie mam żadnych znajomychBrak jakichkolwiek znajomych jest straszny :-( Ja mam już też niewielu, z którymi mogłabym się spotkać i pogadać, ale nawet CI, z którymi jakoś kontaktu nie mam, to będą wiedzieć gdzie i czy pracuję. Takie czasy. Wiadomości się szybko rozprzestrzeniają. Cytat:Jestem kupką sprzeczności, wiem, że sobie poradzę w każdej pracy, ale wiem też, że jestem za słaba.To już duży plus, że wiesz że sobie poradzisz Za słaba? Dlaczego? Cytat:Też bym chciała podróżować, ale dla mnie praca ma pierwszeństwo, nie umiem się cieszyć z niczego, bo czuję, że nie zasługuję,Dokładnie czuję to samo. Sama sobie wymierzam karę za to, że nie pracuję.. Cytat:Ale czy ja cokolwiek potrafię...I to jest dobre pytanie. Cytat:No, jeśli przyciśnie bieda, to wiadomo, że nie będzie się wybrzydzać i pójdzie się do każdej pracy np. do sprzątania.A jeśli nie przyciśnie? Masz rodziców, nie wiem może męża..W każdym razie najbliżsi będą Ci pomagać mimo wszystko i możesz nawet nie odczuć tego, że musisz iść do pracy. Ja też właśnie chcę udowodnić samej sobie i wszystkim, że coś potrafię, że potrafię i chcę pracować. Szczególnie mojemu Lubemu... Czuję, że jeśli nie zacznę coś robić, to go stracę. Nikt nie chce być przecież z leniem i niedojdą :-(
22 Gru 2012, Sob 15:00, PID: 331398
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Cze 2014, Pon 9:02 przez krist.)
mam podobnie...tyle że w szkole praktycznie bez wysiłku bez uczenia no chyba że mnie "przycisnęlo" w sumie jak taki odwieczny leń...nigdy nie siedzialam "w książkach" szkolnych bo takich innych to i owszem :-)
A co do pracy ja nadal nie wiem co bym chciala i co bym mogła robić....z jednej strony czasem już nie czuje kompletnie strachu jestem zla ze nie ma ofert nawet do sklepu taka mała desperacja że mi wszystko jedno byle tylko móc pracować...ale z drugiej strony żeby przejść się np. po sklepach osobiście ot tak nie dam rady boję sie. Takie błędne koło gdyby była oferta pracy w takim miejscu które by mi odpowiadało mysle że nie balabym ale że takich ofert nie ma to klops. To samo gdybym dostala prace w fajnym miejscu nie odpusciłabym ale ze takiej pracy nie ma to też klops. U mnie tyle dobrego że większość przyjaciół znajomych pracuje zazwyczaj fizycznie albo siedza za granica niewielu jest na tzw"dobrych stanowiskach" no chyba ze "rodzina pokoleniowa". Nie wiem nie chce siedzieć za kasą szczegolnie w swoim miescie gdzie co chwila mozna spotkac kogos znajomego ale z drugiej strony gdybym zaczela cos robic moze z czasem udalo by sie zalapac gdzie indziej...zawsze to kasa zawsze to mozliwosc spelnienia swoich marzen.
24 Gru 2012, Pon 0:29, PID: 331560
Luna napisał(a):Anikk, przecież Ty pisałaś, że od czasu do czasu robisz jakieś zlecenia, więc nie jest tak, że zupełnie nie pracujesz i nie zarabiaszNo tak, ale takich zleceń było z 10, zarabiałam też inaczej, np. czytałam jakieś zdania potrzebne do badań (koszmarne to było, a zapisała mnie mama chłopaka, więc nie było odwrotu) i robiłam podobne niezobowiązujące rzeczy. Także pieniądze jakieś mam, ale rodzice nie dają mi na nic, a bilety czy kot kosztują. Nie mogę realizować swoich marzeń bez stałego dochodu. Najbardziej chodzi o to, o czym pisze Lejdi - wymierzam sobie karę za brak normalnej pracy. Żadnego z tych zajęć nie nazwę pracą. Nic nie było na stałe, pieniądze niewielkie i brak kontaktu z ludźmi. Do zwykłej zobowiązującej pracy jakoś boję się iść, nawet jeśli miałabym sprzątać. Lejdi napisał(a):To już duży plus, że wiesz że sobie poradzisz Za słaba? Dlaczego?To jest tylko założenie, do tej pory radziłam sobie ze wszystkim, przeszłam przez rzeczy, które wydawały mi się nie do pokonania. Dlatego z pracą pewnie byłoby tak samo. A za słaba... Nie wiem dlaczego, zawsze tak było, że oceniałam się źle. Nie wierzę, że coś umiem.
24 Gru 2012, Pon 1:07, PID: 331568
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Gru 2012, Pon 1:15 przez Niered.)
Anikk. Nie zrozum mnie źle. Piszesz, że boisz się pracy. Moim zdaniem powinnaś się bać jedynie tego, co Ci podsunie własna głowa, bo codziennie wyrządza Ci ogromną krzywdę. Jesteś bezbronna wobec pomysłów własnej głowy.
To w ogóle powinno być forum dla ludzi, którym najbardziej szkodzi własna głowa. Gdyby nie ona, moglibyście normalnie żyć. Strona powinna się nazywać: skazaninawlasnaglowa.pl
24 Gru 2012, Pon 1:28, PID: 331577
Nierad, no Ameryki nie odkryłeś
Boję się pracy właśnie dlatego, że moja głowa fiksuje (nie tylko w temacie pracy, upodobała sobie kilka). Co ja poradzę, jakiś trefny egzemplarz Ale skazana to ja nie jestem.
24 Gru 2012, Pon 1:56, PID: 331578
Jak to nie jesteś skazana? Pewnie odłożysz ją zaraz na półkę i udasz się na bezstresowy odpoczynek
Trefny - ma swoje wady i zalety.
24 Gru 2012, Pon 2:23, PID: 331583
Spadnę z konia i wszystko się zacznie od nowa
Nie wiem, czuję, że będzie jeszcze coś dalej, głowa mi się samoistnie podmieni. Mam takie przekonanie, jak nie to trudno, z niektórych odchyleń płyną korzyści. Powiem wam coś w tajemnicy, byłam w tv i łapałam jakiegoś kalafiora, dobrze płacili, ale nie wpiszę tego do cv
24 Gru 2012, Pon 2:38, PID: 331588
@Niered,
A jakież to zalety może mieć trefny egzemplarz głowy? Jestem ciekawa, bo chcę zrobić coś ze swoim egzemplarzem, skoro jest już tak oporny w przerabianiu go na pełnowartościowy, to może da się coś ugrać w taki sposób. Zwłaszcza, że większą dziwaczką to już chyba nie będę, więc co mi szkodzi. Nie chcę zmieniać tematu w wątku, ale może zobaczenie konkretnych zalet da energii do nie stania w miejscu.
24 Gru 2012, Pon 13:06, PID: 331608
Cytat: jeśli nie przyciśnie? Masz rodziców, nie wiem może męża..W każdym razie najbliżsi będą Ci pomagać mimo wszystko i możesz nawet nie odczuć tego, że musisz iść do pracy.No tak, ale rodzice nie będą mi pomagać wiecznie... Nie mam męża, trudno mi sobie nawet wyobrazić, że mogłabym mieć partnera. To się dobrałyśmy, wszystkie marzymy o podróżach... :-D krist napisał(a):Takie błędne koło gdyby była oferta pracy w takim miejscu które by mi odpowiadało mysle że nie balabym ale że takich ofert nie ma to klops. To samo gdybym dostala prace w fajnym miejscu nie odpusciłabym ale ze takiej pracy nie ma to też klopsRacja. Może na Święta spłynie na nas dobra energia i w przyszłym roku będziemy miały więcej odwagi, energii i możliwości do pojścia do pracy : )
26 Gru 2012, Śro 21:24, PID: 331846
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Gru 2012, Śro 23:01 przez Niered.)
Zamiast trefny proponuję użyć słowa szkodliwy. Twoja głowa Ci szkodzi. Opiszę Twoje zalety i wady, ale najpierw zjedzmy razem beczkę soli.
Nic na nas nie spłynie, chyba że deszcz spod rynny. |
|