Hej, udalo mi sie wreszcie z tym nr gg, podaje: 9762193 Aha, mysle ze czesciej bede dostepna w dzien, a po poludniu i wieczorem to zobaczymy, pozdrawiam i do napisania
ooo nareszcie masz gg! dodałam sobię Ciebie do listy kontaktów, ale... ciągle Cię nie ma. chcę zagadać, ale tak na prawdę, to nie mam pojęcia od czego zacząć musimy omówić co z ta pracą jak chcesz możesz pierwsza zagadać, a co tam 8) moje gg: 10571103
Pozdrawiam!
dla mnie pojscie do pracy to prawdziwy dramat
do tej pory pracowalem od czasu do czasu w sklepie ogolnospozywczym u rodzicow, jednak to nie ma przyszlosci...
szukanie wlasnej pracy to prawdziwe pieklo, pierwszy problem to rozmowa kwalifikacyjna, nie udalo mi sie skonczyc studiow, wiec mam tylko srednie wyksztalcenie do tego nie mam zadnego doswiadczenia zawodowego
jak ognia unikam rozmowy kwalifikacyjnej ( na zadnej jeszcze nie bylem )
co gorsza praca wydaje mi sie jeszcze gorsza...ciagly kontakt z ludzmi, do tego wrazenie, ze sobie nie poradze, wiec w ogole nie warto probowac
Długo bałem się iść do pracy, rok po skończeniu studiów siedziałem w domu, pielęgnując uczucie, że jestem beznadziejny (bo boję się cv wysłać). Wreszcie wziąłem się troszkę w garść, wyjechałem nawet do innego miasta i zacząłem szukać pracy, co zresztą przyczyniło się do dalszej pielęgnacji niskiej samooceny (bo wszyscy zlewają moje aplikacje; zresztą jak pierwszy raz dostałem zaproszenie na rozmowę o pracę, to z lęku nie dotarłem, uciekając spod drzwi). Wreszcie pracę dostałem, nawet nienajgorszą...
aaaale
samoocena się nie poprawiła, bo w pracy radzę sobie przeciętnie - niesamowicie wręcz stresująco działa na mnie konieczność przebywania z innymi w jednym pomieszczeniu przez 8 godzin, a przez ten stres zdarzają mi się głupie błędy, zwykle dość błahe, ale to wystarcza do napędzania kolejnych wkrętów pt. "jestem do d*py". To wszystko prowadzi do tego, że o pracy myślę dobre 18 godzin na dobę (kiedy nie śpię), teraz na przykład odkładam pójście spać, żeby ukraść jeszcze te parę minut "bez pracy"... i jutro będę niewyspany, rozkojarzony i w jeszcze gorszym humorze, i tak w koło macieju, ech.
abstrakt napisał(a):teraz na przykład odkładam pójście spać, żeby ukraść jeszcze te parę minut "bez pracy"... i jutro będę niewyspany, rozkojarzony i w jeszcze gorszym humorze, i tak w koło macieju, ech.
Ja niestety nie miałem za bardzo wyboru. Chociaż zawsze jest wybór, mogłem powiedzieć pie***le, nie robie ale siedzenie w domu i świadomość, że pasożytuję na rodzicach, którym ciągle brakuje pieniędzy i słuchanie ich narzekań to też nic fajnego.
Jestem pracownikiem produkcyjnym, czyli potocznie jedna z odmian zwykłego robola. Lekko nie jest właśnie przez fobię. Fizycznie jakoś wyrabiam, choć często bolą różne części ciała i czasem "pot po d*pie leci".
Głównym problemem jest dla mnie ciągły kontakt z różnymi ludźmi. Przerwy mnie dobijają po prostu. Chciałbym odpocząć chwile, a się stresuje i uciekam gdzieś oczami,a to trudne bo w koło pełno ludzi. Czasem się trafi taka przerwa, że w palarnio-jadalnie siedzę sam z jedną osobą to już zupełnie. Martwa cisza z mojej winy, bo ze mną nie da się pogadać.
Sorki, że tak jęczę ale muszę się gdzieś wypłakać.
Takie pytanie mam. Jak tam idzie realizacja tego pomysłu o wspólnej działalności? Ja bardzo chętnie (o jeszcze jak ) zmienię pracę.
To zapisz się może na roznoszenie ulotek. Znajdziesz bez problemu teraz na wakacje, trochę sobie dorobisz, a przede wszystkim przełamiesz się Może jakiś ludzi ciekawych poznasz nawet
wtf?! napisał(a):To zapisz się może na roznoszenie ulotek. Znajdziesz bez problemu teraz na wakacje, trochę sobie dorobisz, a przede wszystkim przełamiesz się
Też tak kiedyś zarabiałem...i nie było to wcale takie trudne
Praca,którą obecnie wykonuję jest znacząco poniżej moich obiektywnych kwalifikacji (studia wyższe i dwa języki) jednak nie potrafię się zdobyc na aplikowanie na cokolwiek 'wyższego'. Chyba nie miałoby to większego sensu, gdyż nawet takie shitty shitish stanowisko jak moje czasem przerasta moje obecne zdolności umysłowe- tragiczne czasem w skutkach braki koncentracji, mentalne zawiechy, paraliżujący strach przed jakąkolwiek inicjatywą na własne konto - co w połączeniu z wrodząną nieśmiałością skutkuje pewnie tytułem największego zryciora w dziejach mej kompanii.
Tak naprawdę to nadal nie wiem, co dokładnie chciałbym robić w swym życiu - na pewno nie leżeć brzuchem do góry... ale jak rozwiązać problem konieczności interakcji z innymi osobami przez 1/3 dnia minimum.
Nie wiem, jak ja to zrobiłam, ale przepracowałam dwa lata w szkole. Jestem nauczycielką. Pierwsze lekcje to był koszmar. Musiałam stać naprzeciwko wpatrzonych we mnie kilkunastu par oczu i do nich przemawiać, dbając przy tym o dyscyplinę. Wiadomo, jak to teraz jest w szkołach. Dzieciary nie są już tak ugrzecznione, jak my kiedyś Poza tym miałam kilka hospitacji - na lekcjach siedział dyrektor szkoły oraz mój opiekun stażu (pierwszy rok pracy). Najgorsze jest to, że nie widzę siebie w innym zawodzie, takim, który nie wymagałby pracy z ludźmi (tzn. nie umiem robić nic innego). Jeśli nie będę nauczycielem, to nie zarobię na życie. Innymi słowy, jestem skazana na pracę w szkole.
Ja bym poszedl do roboty, tylko nigdzie nie chca mi placic 20 pln za godzine.
W sumie to w ogole bym poszedl ale jakos malo gdzie chca mnie zatrudnic, moze kwestia, nie takiego listu motywacyjne.
Niedlugo bede znowu szukal pracy, bo jakos mi sie bardzo zredukowala moja fobia, w sumie to chyba do 0 hehehe. 8)
Ja pracuje w szkole u siebie w mieście. Jestem po szkole ogólnokształcącej. Dostałem się rok temu na studia ale nie poszedłem bo się bałem że nie dam rady. Jestem na stażu. Zarabiam trochę ponad 600 zł. Praca niby łatwa. Prawie nic się nie robi bo są wakacje. Ale z ludźmi i tak jest ciężko
ja złożyłem papiery na studia moze mnie przyjmą, zaoczne, na dziennych nie dał bym rady
też myśle o stażu w jakimś urzędzie, dają 650pln, kurde mało ale zawsze coś i się nie napracujessz
u mnie w mieście są zakłady pracy gdzie np składasz jakieś częsci , śrubka do śrubki (monotonia, na łeb mozna upaść) i pracujesz jako początkujący i dostajesz 1200pln, no ale kurde ja bym na łeb upadł, więc rezygnuje
pójde na staż i bede jeszcze jakoś dodatkowo dorabiał
No ciezko, dlatego troche zajmuje mi szukanie pracy, ale jakies tam doswiadczenie mam heh 1500 to nie jest majatek, kelnerki w hotelu gdzie pracowałam zarabiały srednio 2000 - z napiwkami, ale zawsze hehe
Teraz przyjełam sie do pracy, gdzie wynagrodzenie to wlasnie 1500 netto. Ponizej tej kwoty nie mam ochoty wstawac rano z lozka. Lubie spac.
Przez pierwszych dziesięć miesięcy pracowałam za 755 zł na rękę, ponieważ nie byłam zatrudniona na pełen etat. Drugi rok: ok. 1 100 zł. Mnóstwo pieniędzy wydawałam na dojazdy, więc się zbytnio nie dorobiłam Ciekawe, jakie wynagrodzenie dostanę od września. 1 500 zł mogłoby być, o!
1500 bez doświadczenia? Da się zrobić, tylko trzeba parę sobót albo niedziel poświęcić. Tam gdzie pracuję szukają nawet pracowników na stałe, tyle, że to praca fizyczna i ze swojego doświadczenia nie polecam fobikom. Sam chyba niedługo się z tej roboty wypiszę.
No i właśnie. jak rzucę tą robotę bo nie daję rady psychicznie to znaczy, że się poddałem, że przegrałem? Ile tak można?
I pytanie do państwa. Do bezrobotnych. Z czego żyjecie kochani, że macie tan komfort przebierania w ofertach?
Ja na szczęście nie mam problemu z pieniędzmi bo znalazłem sobie dość dobre zarobki w necie,kosztowało mnie to dużo czasu ale już kilka lat sie utrzymuje z tego i ogólnie rachunki place etc.Niby wszystko jest ok ale tu jest paradoks.Siedzenie ciągle w domu jest na dłuższa metę meczące dla młodego człowieka.Dlatego nie wiem co dalej zrobić a wiem ze mam dużo czasu.Problem irytujący bo pozornie banalny a ja nie wiem co z tym zrobić
Wiem ze mam lepiej od tych co muszą isc do pracy albo nie sa w stanie pojsc do szkoły ale...przynajmniej maja jakąś presje,motywacje.Chciałbym zaapelować do tych co zawalają szkołę,prace,kończy im sie kasa itp.,żeby zbytnio nie martwili bo ja bylem w takiej sytuacji i wyszedłem zupełnie z problemów finansowych tj. 250zl na miesiąc,co ciekawe mój ojciec który mnie zawsze gnębił żałował mi 300zl(na 18 urodziny chciał sie pozbyć alimentów,kiedy nie miałem żadnej szkoły itp. a co dopiero mówić o pracy i mówimy tu o kwocie 280zl/mc co stanowi mniej niz 20% jego dochodów - a jest na lewej emeryturze(starszy pan symulacja II grupy inwalidzkiej,człowiek który ma dosłownie końskie zdrowie naprawdę jak mało kto...q*wa śmiech na sali kabaret made in Poland).
Nie potrzebnie sie rozpisałem ale taki jestem przecież gdyby nie FS. Skoro już zacząłem to napisze ze pochodzę z południowo wschodniej Polski jak większość tutaj(coś jest na rzeczy,chodzi mi o tą ankietę skąd pochodzicie,1 miejsce to moja lokalizacja)