03 Lut 2009, Wto 17:44, PID: 120269
Nieśmiali wiedzą, co to cierpienie, więc zazwyczaj są wrażliwi.
03 Lut 2009, Wto 17:44, PID: 120269
Nieśmiali wiedzą, co to cierpienie, więc zazwyczaj są wrażliwi.
03 Lut 2009, Wto 18:11, PID: 120297
Bardzo często przy tym udają skały...
09 Lut 2009, Pon 15:47, PID: 122263
Najbardziej reaguje jak ktoś zwierzęta krzywdzi.
Kiedyś na tvnie było o przewozie koni do rzeźni, to świeczki miałem.Młody dzieciak wtedy byłem. Moim ulubionym gatunkiem filmowym są dramaty, jakoś najabrdziej mnie wciągają.Moze to ma jakiś związek z wrażliwością.
01 Mar 2009, Nie 1:25, PID: 128431
Wydaje mi się, że jestem wrażliwa, ale nie potrafię okazać mojej wrażliwości, tzn. nie umiem okazać komuś współczucia, mimo że mu współczuję. Tak samo z płaczem. W szkole na lekcji oglądaliśmy kiedyś poruszający film (za nic nie mogę przypomnieć sobie tytułu), wszystkie dziewczyny ryczały, a ja z kamienną twarzą wpatrywałam się w ekran, mimo że film mną wstrząsnął. Nie ruszają mnie sceny, które obrzydzają większość ludzi: krew, robactwo itp. Za to na cierpienie zwierząt patrzeć nie mogę; sama świadomość tego, że któreś z nich cierpi przeze mnie, skłoniło mnie do bycia wegetarianką.
01 Maj 2009, Pią 13:22, PID: 144967
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01 Maj 2009, Pią 14:03 przez krys840.)
Spójrzmy na życie trzeźwym, nieskrzywionym okiem. Człowiek, jako istota społeczna, jest uzależnoiny od szeregu wzajemnych wpływów, które pozwalają mu decydować o swoim losie, bo poprzez twórcze inwencje, może się realizować i panować nad ziemią. Twórcza kreatywność objawia się wychodzeniem z inicjatywami, a zatem oznacza komunikatywność i pokonywanie barier w komunikacji. Kreatywność to pozyskiwanie swobody twórczej, poprzez zwiększanie możliwości wynikających z zależności interpersonalnych, objawiających się jako niwelowanie zagrożeń i uprzedzeń (fobii), przez wzgląd wzajemnej współpracy. Kiedy nie darzymy się zaufaniem, wówczas nie możemy realizować swoich pragnień, bo jedno z nich, którym jest poczucie bezpieczeństwa, zostaje zachwiane. Jest ono natomiast fundamentalne w planowniu i decydowaniu o sobie. Kiedy nie mamy wglądu w swoją działalność, wówczas przestajemy być twórczy, zaczynamy szerzyć uprzedzenia i narasta poczucie wstydu i zniechęcenia, przez nierozumienie źródeł i motywów swoich zachowań. Musimy być znośni dla otoczenia - takie panuje przekonanie - by zyskać aprobatę swoich pomysłów i możliwość ich realizacji. Stąd wrażliwość albo nieśmiałość są chyba wyczuciem estetyki i piękna wzajemnej współpracy, jako jawnych i sprawiedliwych zależności, bez gorszących i niszczących myśli o nadrzędnym interesie jednostek. Jesteśmy nieuświdomieni sądząc, że możemy bez innych osiągać szczęście. Przestając ze sobą rozmawiać i nie weryfikując źródeł uprzedzeń, nie umożliwiamy sobie pokonywanie własnych słabości. Rozumiecie teraz, po co nam filozoficzno - twórczy aspekt życia? Chodzi o użyteczność twórczych zamierzeń ludzkich, o utylitaryzm. Scjentyzm nie jest poglądem zbyt służącym społeczeństwu, a przejawia się m.in. jako np. freudowski prąd myśli. Nie tędy droga do radosnej realizacji.
Czy ludzie mający fobie społeczną są znośni dla społeczeństwa?
09 Maj 2009, Sob 0:09, PID: 147151
Kocham muzykę i ona zawsze mnie poruszała. Często miewałem łzy w oczach słuchając... teraz grywam trochę dla siebie, to też na mnie działa. Są filmy, na których też miewam świeczki w oczach. U mnie średnio-zaawansowana fobia idzie w parze z wrażliwością.
09 Maj 2009, Sob 14:06, PID: 147315
Sosen napisał(a):Wielu fobików, jednak mimo swoich lęków to raczej mało wrażliwi ludzie. Dlaczego?
09 Maj 2009, Sob 14:41, PID: 147324
Nie pamiętam dlaczego tak napisałem. Teraz chyba bym tak nie napisał.
09 Maj 2009, Sob 14:55, PID: 147332
A ja bym napisał Przy zaznaczeniu, że wielu nie znaczy wszyscy.
Generalnie, wielu fobików których spotkałem skupia się niesamowicie na sobie i bardzo mocno intelektualizuje, wyłączając emocję i obserwację tego co na zewnątrz. A w efekcie trudno uznać ich za wrażliwych - co najwyżej przewrażliwionych.
09 Maj 2009, Sob 15:29, PID: 147350
Być może coś podobnego miałem na myśli.
09 Maj 2009, Sob 15:31, PID: 147352
Artur Król napisał(a):A ja bym napisał Przy zaznaczeniu, że wielu nie znaczy wszyscy.Ale czy to nie wynika z tego, że w relacjach z innymi ludźmi odczuwamy lęk i kierujemy uwagę do wewnątrz, zamiast na zewnątrz? Po prostu przez lęk tak skupiamy się na sobie, że już brakuje tej naszej uwagi dla innych, przez co sprawiamy wrażenie obojętnych? Mi się wydaje, że jak ktoś jest wrażliwy to jest nim niezależnie od tego czy ma fobię czy nie. Tylko po prostu w niektórych sytuacjach ta jego wrażliwość jest przytłumiona czy zablokowana przez inne wpływy (np. lęk). Natomiast ta wrażliwość jest cały czas obecna tylko manifestuje się w inny sposób, kiedy nie jest zablokowana, w postaci np. wrażliwości na muzykę, przyrodę, itp.
09 Maj 2009, Sob 16:04, PID: 147362
mc napisał(a):Ale czy to nie wynika z tego, że w relacjach z innymi ludźmi odczuwamy lęk i kierujemy uwagę do wewnątrz, zamiast na zewnątrz? Po prostu przez lęk tak skupiamy się na sobie, że już brakuje tej naszej uwagi dla innych, przez co sprawiamy wrażenie obojętnych? To nie kwestia wrażenia obojętności - jeśli nie masz uwagi dla innych, to po prostu jesteś obojętny. Natomiast co do wynikania - to nie jest taki prosty, jednostronny układ. Tak, to może z tego wynikać... A jednocześnie gdybyś w relacji z innymi skupił się na innych, nie odczuwałbyś tego lęku - a więc jednocześnie wynika i nie wynika. Po prostu nasz mózg działa równolegle, symultanicznie, a nie liniowo - wszystko wpływa na wszystko i nie ma jednej przyczyny i jednego skutku, cały czas jest między nimi interakcja, a każda przyczyna jest jednocześnie skutkiem i na odwrót. mc napisał(a):Mi się wydaje, że jak ktoś jest wrażliwy to jest nim niezależnie od tego czy ma fobię czy nie. Jak dla mnie nikt stale nie jest żaden. Wrażliwy, niewrażliwy, dobry, zły, itp. To wszystko to procesy, zachowania, a nie stałe cechy. W danym momencie możesz robić wrażliwość, albo jej nie robić.
09 Maj 2009, Sob 16:38, PID: 147369
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Maj 2009, Sob 16:39 przez krys840.)
W momencie, kiedy ktoś kieruje do nas jakieś intencje, my skupiamy się na ich jawności, obserwując swoje wnętrze i weryfikując je z dotychczasowymi spostrzeżeniami. To bardzo naturalne, kiedy mamy uprzedzenia, bądź kiedy przyjmujemy postawę powściągliwą i zarazem wstrzemięźliwą, co jest nazywane nieśmiałością. Relacje mają charakter stały, dlatego nie zbyt wyważane emocje, kierowane ku nam podczas wyrażania intencji, powodują nasze uzasadnione obawy co do tego, czy nie jesteśmy traktowani instrumentalnie. Możemy słusznie obawiać się, że ktoś, próbując narzucić nam swoje racje, chce się dowartościować i uzyskać aprobatę swojego postępowania, wynikającego często z położenia utożsamianego mylnie z drugim człowiekiem... Cnotliwa postawa umożliwia nam wgląd i ocenę sytuacji, nie jest staroświeckim prądem myśli, ale użyteczną formą obrony własnej tożsamości i osiągania radości. Trwajmy więc w cnotach, bardziej boskich, jako form kształtowania odpowiednich postaw.
09 Maj 2009, Sob 16:48, PID: 147376
krys840 napisał(a):Relacje mają charakter stały,Tego nijak nie mogę zrozumieć, widzę już drugi raz w Twojej wypowiedzi to sformułowanie. Dla mnie stały jest tylko brak stałości... Artur Król napisał(a):to nie kwestia wrażenia obojętności - jeśli nie masz uwagi dla innych, to po prostu jesteś obojętny.No tak. Artur Król napisał(a):Jak dla mnie nikt stale nie jest żaden. Wrażliwy, niewrażliwy, dobry, zły, itp. To wszystko to procesy, zachowania, a nie stałe cechy.Tak, ale jeżeli u kogoś pewne zachowania dominują bardziej od innych to można to uznać za jego cechę.
09 Maj 2009, Sob 17:02, PID: 147378
Można - tyle tylko, że on sam może te zachowania zmienić i sprawić, że zaczną dominować inne.
09 Maj 2009, Sob 18:35, PID: 147395
Może, ale zazwyczaj tego nie robi, więc uznaje się pewne rzeczy za stałe, tak jak cechy charakteru. Ludzie, którzy się zmieniają są w mniejszości i dlatego to, że człowiek może się zmienić nie jest normą. Jednak mamy jakiś kręgosłup, który się w nas utrwala. Takim tokiem myślenia nie moglibyśmy nikogo opisać, ocenić jego cech charakteru. Marek od wczoraj od 10 do 11 był zły, ale już o 12 był dobry. Chore to trochę.
09 Maj 2009, Sob 18:40, PID: 147399
Oj Sosen nie kłóć się, przecież Artur zawsze ma rację. Ty się znasz tylko na Richardsie a tu masz prawdziwego geniusza NLP. Le roi est mort, vive le roi!
09 Maj 2009, Sob 19:48, PID: 147415
post usunięty przez autora
09 Maj 2009, Sob 23:06, PID: 147478
Sosen napisał(a):Może, ale zazwyczaj tego nie robi, więc uznaje się pewne rzeczy za stałe, tak jak cechy charakteru. Ludzie, którzy się zmieniają są w mniejszości i dlatego to, że człowiek może się zmienić nie jest normą. I tak i nie. Tak, ludzie którzy się zmieniają są w mniejszości. Ale normą nie będzie w związku z tym "to, że człowiek się zmienia". Możliwość ma każdy (za wyjątkiem skrajnych przypadków -biologiczne uszkodzenia mózgu), więc jest to normą. To, że ludzie nie korzystają ze swoich możliwości - zgoda, to też jest normą, niestety. Ale tylko od nich zależy, czy zaczną. Sosen napisał(a):Jednak mamy jakiś kręgosłup, który się w nas utrwala. Takim tokiem myślenia nie moglibyśmy nikogo opisać, ocenić jego cech charakteru. Marek od wczoraj od 10 do 11 był zły, ale już o 12 był dobry. Chore to trochę. I po prawdzie - nie możemy nikogo opisać. Co więcej - większość ludzi jest tego świadoma co do siebie, ale gorzej co do innych. Siebie traktuje jako zmiennych miedzysytuacyjnie, natomiast od innych oczekuje stabilności. Nie ma to wiele wspólnego z faktami, natomiast ma bardzo dużo wspólnego z ułatwieniami poznawczymi - łatwiej po prostu kogoś zakwalifikować do jednej kategorii i szukać dowodów na potwierdzenie swojej kategoryzacji, niż regularnie te kwalifikacje korygować. Wymaga to mniej wysiłku i zwykle jest równie skuteczne. Tylko zwykle to nie zawsze. Dodatkowo, jest też kwestia poczucia bezpieczeństwa - zaliczenie kogoś do określonej kategorii buduje większe poczucie bezpieczeństwa niż "nie wiem jak on zareaguje". Konkretna wizja jakiejś sytuacji, nawet najgorsza, wywołuje zwykle dużo mniejszy strach, niż niepewność co do tego, co się wydarzy. Dlatego zresztą jedna z paradoksalnych, ale bardzo skutecznych metod do pracy z atakami paniki w różnych sytuacjach jest KAZANIE ludziom, żeby CELOWO starali się wywołać atak paniki w problematycznej sytuacji. Zwykle nie są w stanie - bo tym, co faktycznie napędzało ataki nie byłą sama obawa co do jakiegoś scenariusza, ale niepewność co się wydarzy. Gdy pojawiła się pewność - znika panika. Notabene, w podobny sposób wygląda podejście do grup - swoją grupę traktuje się jako bardzo zróżnicowaną i bogatą, natomiast obce jako bardzo jednolite i podobne. Działa to nawet na poziomie rozpoznawania twarzy - porównaj jaką różnorodność twarzy ludzi rasy białej i rasy żółtej potrafisz sobie wyobrazić.
22 Maj 2009, Pią 16:51, PID: 150991
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Maj 2009, Pią 21:00 przez krys840.)
Jesteśmy nieśmiali, czyli - można byłoby powiedzieć, stosując odpowiedni tok argumentacji - że jesteśmy uprzedzeni do jakichś określonych sytuacji, związanych z stycznością z innymi. Nasze możliwości poznawcze są ograniczone, w danym miejscu i czasie, a zatem trudno nam przewidzieć i uzmysłowić sobie wszelki możliwy scenariusz, podczas spotkań z innymi. Mając ugruntowaną tożsamość na bazie odpowiednich i powszechnych stereotypów, wiemy, jak bardzo nasze obawy mogą być uzasadnione. Zdajemy sobie sprawę z zagrożeń i skutków stresogennych sytuacji, spowodowanych nieprzewidzianymi okolicznościami. Próbujemy wyobrazić sobie wiele hipotetycznych ciągów wydarzeń, ale nie możemy zaprzeczyć, że nasze postrzeganie różni się od innych. Dlatego mając mniejsze możliwości, na jakimś etapie czasu, do realizacji tego samego planu, musieliśmy okupić błędy i zaniedbania innych swoją postawą nieśmiałości. Jesteśmy wrażliwi, bo wyczuleni na przejawy niesprawiedliwości, które odbierają nam możliwość komunikatywności, przełamywania barier i nie obciążającej nas zbyt współpracy. Nasze siły są ograniczone, nasze możliwości nierówne, a zatem konfrontacja i poznawanie tego, co dobre, oddala się, kiedy relacje między nami nie są wyważone. W określonych sytuacjach jesteśmy wyprowadzani z równowagi, dlatego dysponujemy mniejszymi możliwościami poznawczymi i jesteśmy przewrażliwieni, obciążeni. By natomiast dotrzeć do źródeł nieporozumień formuujemy zasady, jako formę oddającą charakter naszych relacji i sposób zapobiegania nieporozumieniom w przyszłości. Kształcimy pamięć na podstawie zależności intra i interpersonalnych, które powodując w danych okolicznościach nasze rozdarcie i napięcie emocjonalne, uwarunkowało nas do stworzenia całego systemu moralnego, opartego na własnych doświadczeniach. Pracując ciężej, by dotrzeć do zalążków napięć, poświęcaliśmy swoje możliwości poznawcze analizie historii danych wydarzeń, by mieć wgląd na przyszłość - na możliwość zapobiegania i planowania swojego życia. Tworzymy też styl bycia, który miałby nam umożliwić przełamywanie barier i komunikatywność, pozwalającą nam na zjednywanie otoczenia i uzasadnianie swoich postaw. Nabawiamy się kompleksów, podczas niewyważonych i niesprawiedliwych stosunków, relacji międzyludzkich. Dlatego śmiało można powiedzieć, że - kolokwialnie mówiąc - widząc dziurę w całym, w trybie nerwicy zgłębiamy meritum nieporozumienia, przechodząc przez proces argumentacji. Czyli abstrahując: przedstawiamy w wyobraźni logiczny ciąg wydarzeń, opisany zjawiskami materialnych zależności - takich, które oddają cechy towarzyszące podmiotowości scalonych faktów. Oznacza to, że kształcąc pamięć skutków danych wydarzeń, planujemy i wybiegamy myślą z ich konsekwenacjami oraz szukamy środków perswazji, by wymóc odpowiednie działania zapobiegające naszemu radykalizmowi. Innymi słowy: nie robimy nic poza analizowaniem sytuacji i poszukiwaniem dróg ku porozumieniu. Rozwijamy w takich okolicznściach język, jako nośnik naszych myśli, uczuć i emocji, historii i pamięci i źródeł uprzedzeń. Chcemy w odpowiednim stylu, umożliwiającym bezsporne rozwiązanie konfliktu, regulować więzi, na zasadach mających odzwierciedlenie w języku. Te zasady są ściśle określone, zatem jezyk jest nośnikiem uprzedzeń, fobii, niechęci, bo może wiązać się z bynajmniej nie bezsporną i obiektywną oceną sytuacji, wymuszającą na innych określone działania. Działania te są sednem naszych uprzedzeń. Wiążą się z poświęceniem innych, które wyprowadzać może potencjalnych adresatów z równowagi, bo owe powiązania i zależności są formą dawnych zoobowiązań... W stanie nerwicy, przyjmując powściągliwą i nieśmiałą postawę kształtujemy cały system moralny, obierając odpowiedni styl, który jest ogniwem pomagającym rozumieć jednocześnie swoją tożsamość przez innych. Tych, którzy nie chcąc praworządnie - w procesie decyzyjnym, poprzez merytoryczny dialog - poznawać swoich korzeni, zaszczuwają nas swoją arogancją i zaściankowymi uprzedzeniami, uwsteczniając myśl ludzką i zacierając sedno spraw i nieporozumień.
Ponieważ po wielu lokalnych i globalnych napięciach międzyludzkich ludzie prestali regulować zasady wzajemnej, wyważonej współpracy, zaczęły szerzyć się myśli o kierunkach anarchicznych, takie jak seksualna rewolucja - przejaw swawoli i zniechęcenia i źródło wewnętrznych rozterek. Myślę, że ludzie wrażliwi i "wyczuleni na prawdę", są naturalnie predestynowani do osiągania wewnętrznego ładu i poznawania kształtu problemów, a także niesienia pomocy zagubionym. Tacy są znerwicowani ludzie z określonym natężeniem fobii społecznej, którzy w mimowolnym procesie - nie uświadamiając sobie tego często - analizują rzeczywiste źródła niepowodzeń. Jesteście naukowcami! EDYCJA: KOSMETYCZNIE EDYTOWANY EDYCJA: formułujemy Hej, naukowcy. Język narzędziem komunikacji i osiągnia tego, co szczyci się mianem "dobre". Tak mi dobrze...
21 Cze 2009, Nie 1:04, PID: 158444
W moim przypadku nieśmialość idzie w parze z wrażliwością, a ma to swoje minusy i plusy
21 Cze 2009, Nie 14:17, PID: 158577
jestem bardzo wrażliwy(czasem aż za bardzo) i chyba przez moją wrażliwość robię się bardzo nieśmiały
24 Cze 2009, Śro 1:50, PID: 159375
krys840 napisał(a): Tych, którzy nie chcąc praworządnie - w procesie decyzyjnym, poprzez merytoryczny dialog - poznawać swoich korzeni, zaszczuwają nas swoją arogancją i zaściankowymi uprzedzeniami, uwsteczniając myśl ludzką i zacierając sedno spraw i nieporozumień. Piękne i ważne słowa i święta prawda! Świat, człowiek traci wrażliwość, traci "ducha" i przez to upada. ...cóż, jestem nadwrażliwa i mam nawet na to papiery (od urodzenia)
27 Cze 2009, Sob 10:37, PID: 160111
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Gru 2009, Pon 20:25 przez krys840.)
edycja:
Nieśmiałość w moim wypadku ma skrajną postać wycofania społecznego w ogóle na rzecz analizowania rzeczywistości, uwrażliwienia na ludzi, a przede wszystkim na motywy ich postepowania. Chodziło mi o ukojenie lęku i panowanie nad sobą.
27 Cze 2009, Sob 16:09, PID: 160190
krys840 napisał(a):Ludzie wrażliwi są idealistami i ich nieśmiałość jest wynikiem ambicji oraz altruistycznych dążeń. Wrażliwość na piękno idzie ściśle w parze z sprawiedliwością, równowagą i harmonią współpracy, czyli charakterystyką świata, na której opisie poprzestaje reszta tych, którzy nas rozczarowują swoją prostotą. Twoje słowa potwierdzają tylko, że wrażliwość oraz psychosomatyczne ograniczenia, jakie w pewnym momencie rozwoju człowieka jej towarzyszą są dane i zadane: krys840 napisał(a):Odszczepieńcy, którzy prezentują bezbożną postawę obojętności na bardziej wyszukaną formę przekazu, są ograniczeni do ram symbolicznych analogii ich bytu, czyli samego materializmu. Dla nich sztuka jest sztuką samą w sobie, jak przedmiot, który jest martwy. Materialiści, którzy zatrważają nas swoimi aspiracjami, który nie chcąc albo nie mogąc wyważyć, przybierają postać dziką - żądzy i wynaturzeń egoistycznych dążeń. Zastraszają nas i zmuszają do obrony duchowego dorobku, za który płacimy izolacją albo niemiałością. To jest warte podkreślenia. Piękna apologia. krys840 napisał(a):Jesteśmy trochę jak krytycy, którzy cierpieniem okupują wiedzę na temat piękna współpracy, ale niestety najczęściej zostajemy zmarginelizowani wymogami piastowania doskonałych konwencji. Wkład w kulturę, który jest naszym pośrednim dziełem jest bezcenny, dlatego po okresie alienacji stać wrażliwego człowieka na ambitną i czytelną ekspresję. ...jak prorok - jeśli odpowie na swoje powołanie zabije go świat, jeśli się go wyprze - zabije go jego własna niespełniona natura. krys840 napisał(a):Indeferentne postawy są do czasu aż doświadcza Bóg. Mnie już nagrodził. Czyżbyś już przeszedł przez Noc ciemną? krys840 napisał(a):Clarissa, jesteś estetką? |
|