14 Mar 2016, Pon 0:01, PID: 523276
Jak to się stało Patryk że byłeś najlepszym uczniem i pomimo tego nic nie osiągnąłeś?
14 Mar 2016, Pon 0:01, PID: 523276
Jak to się stało Patryk że byłeś najlepszym uczniem i pomimo tego nic nie osiągnąłeś?
14 Mar 2016, Pon 0:05, PID: 523278
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Mar 2016, Pon 0:06 przez Zasió.)
bo bycie najlepszym uczniem w szkole o niczym nie świadczy, i wcale nie jest najważniejsze, nie wiem, czy w ogóle jest ważne. bycie najlepszym we wszystkim... przecież to chore... nawet jeśli poziom szkoły jest, jaki jest (o ile faktycznie jest jakoś wybitnie zły, co mogą o tym wiedzieć stare pryki wspominające, jak to 15 lat temu bywało?)
14 Mar 2016, Pon 1:02, PID: 523304
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Mar 2016, Pon 1:07 przez mocart.)
Dokładnie, z tego co obserwuje to jest taka tendencja, niegdyś 2kowi i 3kowi uczniowie którym wróżono biedę i zamiatanie ulic, obecnie jeżdżą do uk, zarabiają tam bardzo grube hajsy, jeżdżą dobrymi samochodami, i żyją na bardzo przyzwoitym poziomie
Natomiast te orły co kiedyś wygrywaly wszystkie olimpiady matematyczne, teraz w wieku 24 lat siedzą u mamy i robią dziennie jakieś kiepskie studia i zaklinaja rzeczywistość Widzę to też po mojej siostrze, uczennica z najwyższej półki, zawsze przygotowana, ale można ją łatwo złamać, jednym pytaniem - DLACZEGO ? I tu już jest zonk,bo regułka w książce już nie opisała dlaczego. Póki ma schemat, ma instrukcję, jasne polecenia, to czuje się pewnie i wie co robić, Ale jeżeli zabierzesz jej tą instrukcję i kazesz się zdać na własną intuicję i kreatywność to już jest w czarnej dup*e, jest bezradna. To oczywiście nie jest jej wina, ale tego nauczyła ją szkoła, podporządkowania, nie wychodzenia poza szereg, schematycznosci. Jeżeli na tym ma polegać przygotowanie 16latki do dorosłego życia to coś tu jest nie teges. A z koleji uczniowie niższych lotów pamiętam u mnie zawsze byli szykanowani, wysylani do psychologa szkolnego, rozmowy z rodzicami, ; dlaczego Mariuszek tak nisko się opuścił z ocenami?, - no bo wie Pani, Mariuszek przychodzi ze szkoły, rzuca plecak w kąt , schodzi do garażu i do wieczora dłubie w starym silniku z Bentleya naszego dziadka..Chyba musimy pozbyć się tego grata..Powiem mężowi żeby sprzedał te części na giełdzie bo przez to tylko Mariuszek zaniedbuje obowiązki szkolne.., w ten sposób w tych dzieciach zabija się ich bogactwo, ich bezcenny potencjał i indywidualność i usilnie zmusza do wpasowania się w szereg (pomijam tu przypadki faktycznego lenistwa, obnizonego iq czy deficytu uwagi) Nie mówiąc już o wpływie szkoły na obniżenie pewności siebie, obnizonego poczucia wartości itp. W krajach bardziej świadomych, typu Norwegia, szwecja, szkoła funkcjonuje całkiem inaczej i te dzieci też inaczej funkcjonują
14 Mar 2016, Pon 18:17, PID: 523522
Mimo wszystko jestem bardzo ciekawy odpowiedzi Patryka. Tak wiem, że pewność siebie dziś jest cechą ważniejszą od systematyczności w nauce, że liczą się też znajomości oraz ogólno życiowa zaradność, której większość z nas fobików również nie posiada. Ale jednak znając po kolei osoby, które wybijały się u mnie z nauką w gimnazjum i technikum ciężko mi sobie ich wyobrazić w przyszłości z problemami zawodowymi. Przecież wysokie oceny świadczą o choćby pracowitości i inteligencji a to przecież cholernie ważne cechy u człowieka. Ciężko przyjąć mi do faktu że najlepszy uczeń w szkole która zajmuje 1/3 życia potem sobie nie radzi. Może Patryk przesadził z określeniem najwybitniejszy, no nie wiem...
14 Mar 2016, Pon 18:46, PID: 523538
" Przecież wysokie oceny świadczą o choćby pracowitości i inteligencji"
albo chorym perfekcjonizmie i kuciu do upadłego.
19 Mar 2016, Sob 13:50, PID: 524782
Zas napisał(a):" Przecież wysokie oceny świadczą o choćby pracowitości i inteligencji" wydaje mi się że nic nie jest czarne albo białe, duzo zalezy od szkoly albo nawet od nauczyciela , od wymagan od tego w jakis sposob prowadzone sa zajecia czy zmuszaja uczniow do twórczej pracy, logicznego myślenia czy tylko kaza klepac regulki z ksiazek. duzo tez zalezy od rodzicow w jaki sposob rodzice pokazuja dziecku jak sie uczyc , w jaki sposob wykorzystywac dana wiedze.
19 Mar 2016, Sob 17:06, PID: 524832
mocart napisał(a):Dokładnie, z tego co obserwuje to jest taka tendencja, niegdyś 2kowi i 3kowi uczniowie którym wróżono biedę i zamiatanie ulic, obecnie jeżdżą do uk, zarabiają tam bardzo grube hajsy, jeżdżą dobrymi samochodami, i żyją na bardzo przyzwoitym poziomie Jeżeli ktoś skończył porządne studia (czyli nie jakąś tam socjologię czy coś podobnego) to powstały dystans nadrobi w bardzo krótkim czasie. Tymczasem ci, którzy wyjechali bez edukacji często nawet nie są w stanie przełamać bariery językowej. Mogą zatem żyć na dobrym poziomie, ale wyżej już nie awansują. Nie ma co się dziwić, skoro wiele osób mieszka na emigracji długo, a mimo to nie potrafi powiedzieć zdania w obcym języku, ponieważ odizolowali się w enklawie z polskimi emigrantami oraz polską telewizją satelitarną (często spotykane przypadki). W samym fakcie wyjazdu do pracy w innym kraju nie ma nic szczególnie wybitnego. Sztuką jest uzyskać na obczyźnie jakąś konkretną pozycję zawodową. Oczywiście osoba ambitna, która przyjechała wcześniej będzie miał przewagę nad tymi, którzy emigrowali później. Jednak pewien poziom ambicji jest wymagany. Nie widzę podstaw, aby autorytatywnie stwierdzać, że ci którzy poszli na studia marnują swój czas w porównaniu z tymi, którzy pojechali na zmywak. Piszę ponieważ mam doświadczenie w temacie.
19 Mar 2016, Sob 22:03, PID: 524946
"duzo tez zalezy od rodzicow w jaki sposob rodzice pokazuja dziecku jak sie uczyc , w jaki sposob wykorzystywac dana wiedze."
Najgorzej, gdy nie pokazują, bo sami nie posiadają żadnej wiedzy. Tak sobie myślę, ze z takiego domu nie można wyjść człowiekiem oczytanym, nie będąc geniuszem. Geniusze z biednych rodzin owszem, zdarzali się.
19 Mar 2016, Sob 23:19, PID: 524964
RedIsABeautiful napisał(a):Przecież wysokie oceny świadczą o choćby pracowitości i inteligencji a to przecież cholernie ważne cechy u człowieka. Ciężko przyjąć mi do faktu że najlepszy uczeń w szkole która zajmuje 1/3 życia potem sobie nie radzi.Bo tu jeszcze dochodzi fakt tego, że mogli być złamani przez kogoś. Wymagania rodziców, szykany rówieśników, etc. No i czasem nauka może być ucieczką...
21 Kwi 2016, Czw 17:55, PID: 533940
Ja zazdroszczę innym pieniędzy i optymizmu, tego napędu życiowego, że idą optymistycznie do przodu, nawet po trupach idą, ale idą do przodu, nie stoją w miejscu.
25 Kwi 2016, Pon 19:19, PID: 535068
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Kwi 2016, Pon 19:30 przez blurge.)
To nie geniusze, ale osoby, które pod wpływem tych wszystkich stresorów wykształciły w sobie umiejętność 'radzenia sobie, cokolwiek się nie zdarzy', taką reakcję-ucieczkę, jak np. Camus czy Cortazar
u mnie fobia koreluje trochę z tą wieczną rywalizacją, porównywaniem do innych, czyli wszystkim tym, czym nasiąkamy za czasów szkolnych. Poza tym 'prawdziwe życie' zaczyna się już po zakończeniu edukacji i zazwyczaj jest to zderzenie z rzeczywistością. Szkoła to oceny nigdy nie obiektywne i ludzie zajmujący wysokie pozycje względem uczniów(którzy nie mają prawa veta lub w ogóle nie znają swoich praw) co prowadzi do naduzyc, szkoła daje tylko nikłe rozeznanie, a co dalej-czas pokazuje.
14 Wrz 2016, Śro 17:30, PID: 576959
Jedyne o co potrafię być zazdrosny to płeć przeciwna, często mi się to zdarza, pewnie dlatego bo wiem, że prawie każda jest poza moim zasięgiem, nie znoszę tak się czuć, wstyd mi, że ulegam tak prymitywnym uczuciom i nie potrafię się ich wyzbyć.
15 Wrz 2016, Czw 12:08, PID: 577241
Mówiąc szczerze i niechętnie zarazem, to jest właśnie druga, ciemna strona tego forum, która mnie uderza od wczoraj czyli od momentu mojej rejestracji. Spoglądanie na innych, frustracja i zazdrość z powodu czyjegoś szczęścia. Razem z osobami, których fobia idzie w parze z krytyką podstawowych społecznych mechanizmów tworzy to wręcz obrzydliwą strukturę. Jestem społecznym niedojdą, ale takim podejściem do życia wręcz gardzę i nigdy nie chciałbym się otaczać ludźmi reprezentującymi takie wartości. Podoba mi się to forum i lekkość z jaką można pisać posty na swój temat, ale moneta ma dwie strony. To jest właśnie ta druga, z którą styczności najlepiej unikać, bo droga do pokonania fobii wiedzie daleko stąd.
15 Wrz 2016, Czw 14:18, PID: 577255
hope_ napisał(a):Jestem społecznym niedojdą, ale takim podejściem do życia wręcz gardzę i nigdy nie chciałbym się otaczać ludźmi reprezentującymi takie wartości. Podoba mi się to forum i lekkość z jaką można pisać posty na swój temat, ale moneta ma dwie strony. To jest właśnie ta druga, z którą styczności najlepiej unikać, bo droga do pokonania fobii wiedzie daleko stąd. Zgadzam się, zawiść z powodu czyjegos szczescia nawiedza mnie sporadycznie i świadczy tylko i wyłącznie o pogorszeniu stanu psychicznego po jakiejś porażce. Bardzo dawno tego nie czułam, za co jestem wdzięczna. Też się brzydzę, w tym samej siebie jeśli mam takie odruchy.
28 Gru 2016, Śro 19:11, PID: 605217
Zimna nie jestem , takie emocje nie wykluczają faktu, że kogoś bardzo lubię i cieszę się z jego sukcesów - o ile nie dotyczą one sfery, którą uznaję za "moją". I nie chodzi mi o jakieś ogólne obszary życia, tylko coś konkretnego. Zastanawiam się wtedy, czy osoba celowo wybiera dane działanie, żeby mi udowodnić, że ona potrafi, a ja nie, pokazać swoją przewagę. I przede wszystkim mam dziwne poczucie, że kradnie mi część tożsamości. Ona włącza "ukradzione" marzenie do swojego "ja" i to marzenie przestaje w pełni należeć do mnie.
Trochę to chore Za bardzo mi zależy na zachowaniu swojej indywidualności, nie byciu czyjąś marną kopią i tak dalej. To chyba wynika z faktu, że często miałam obok kogoś, kto grał pierwsze skrzypce w relacji, był bardziej wygadany i dominujący, przez co bałam się zatracić własną osobowość i wszystko, co czyniło mnie odrębną od tego kogoś jednostką.
28 Gru 2016, Śro 19:13, PID: 605219
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18 Sie 2018, Sob 10:25 przez vesanya.)
vesanya napisał(a):... Nie mam pojęcia, jak można być Wiesią i widzieć w sobie same wady (a przynajmniej tylko na nich się skupiać). Jeżeli miałaś nadzieję, że uznamy Cię za potwora, to muszę Cię rozczarować Uczucia jakich doświadczasz w takich sytuacjach nie są przecież Twoją winą. Pojawiają się automatycznie. Wydaje mi się, że można nad nimi pracować, ale nie będę się produkować, bo znasz się na tym o wiele lepiej ode mnie. Dopóki nie robisz niczego negatywnego dla innych, to bez względu na to, co w głowie, pozostajesz pozytywną bohaterką.
28 Gru 2016, Śro 20:20, PID: 605237
W sumie nie miałam nadziei, że mnie ktoś uzna za potwora, po prostu potrzebowałam napisać o swoich emocjach. Dzięki za "pozytywną bohaterkę". Też uważam, że o człowieku świadczą przede wszystkim jego czyny.
28 Gru 2016, Śro 21:41, PID: 605251
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Gru 2016, Śro 22:04 przez L1sek.)
Veska, dużo osób ma takie elementy w swojej naturze i instynkty, do których się nie przyzna, bo są nieetyczne. Tzn. niektórzy je nawet manifestują otwarcie, ale ja nie o tym. Jesteśmy ludźmi, bo potrafimy przezwyciężyć swoje instynkty. Kierując się pewnymi wartościami, potrafimy rozpoznać, które są złe, a które dobre i te złe powstrzymywać, a dobre manifestować. I to nas czyni ludźmi dobrymi lub złymi (pod względem "dobroci" charakteru, a nie że lepszy sort człowieka i gorszy).
My tych złych instynktów nie wybraliśmy. Wcale nie chcielibyśmy tacy być. Np., załóżmy, że zazdroszczę bratu, że ma firmę i jest w lepszej sytuacji finansowej ode mnie. Niestety, niekiedy myślę sobie, że fajnie by było jakby konkurencja mu urosła i nie odnosił takich sukcesów, albo zbankrutował i zapier***ał na etacie, bo ma lepiej ode mnie i wiem, że to złe, ale to silniejsze ode mnie. Ale gdyby się nadarzyła okazja, że mógłbym mu jakoś pomóc podwyższyć dochód jego firmy to bym to zrobił, bo wiem że należy się tak zachować. Inaczej miałbym też wyrzuty sumienia.
28 Gru 2016, Śro 23:34, PID: 605281
Ja zazdroszczę prawie każdej osobie z mojego otoczenia. To chore.
29 Gru 2016, Czw 20:38, PID: 605429
piekarnik napisał(a):Często zapominam, że ci towarzyscy, ładni ludzi też mają pewne problemy i ich idealizuje swoim kosztem. Właśnie takie idealizowanie kogoś jest bardzo szkodliwe, a z reguły tacy ludzie nie są skorzy do publicznego pokazywania ciemnych stron życia. Zauważyłam, że pewna grupa fobików przejaskrawia zalety płynące z takiego stylu życia czy wyglądu. W momencie gdy ktoś bardziej zorientuje się w sytuacji wyżej wspomnianych osób, to zauważa, że oni też posiadają całkiem spory bagaż emocjonalny i borykają się może nawet z groźniejszymi problemami, niż pozornie by się wydawało. Często spotykam się też z bagatelizowaniem innego typu i rangi problemów mniej fobicznych osób(czasami też się łapię na takim czymś), co może być tylko potwierdzeniem jak bardzo wznosi się na piedestał, to co jest nieznane i jednocześnie idylliczne.
30 Gru 2016, Pią 1:14, PID: 605549
Z jednej strony zgodzę się z tym, że wielu fobikom czy ludziom zwyczajnie nieatrakcyjnym, prowadzącym "zwykłe" życie, wydaje się, że ci atrakcyjni mają zawsze dobrze, manna z nieba im spada i nie mają problemów. Te wszystkie bogate modelki wrzucające ciągle zdjęcia z wakacji, zawsze z uśmiechem na twarzy, dają złudzenie idealnego życia. Ale z drugiej strony - życie atrakcyjnej osoby rzeczywiście jest lepsze. Nie jest wolne od złych doświadczeń, ale jakby mieć wybór, to zawsze lepiej i wygodniej mieć ładną buźkę niż brzydką. Zresztą, jest wiele badań, które potwierdzają, że ładni ludzie więcej zarabiają, osiągają więcej sukcesów, nawet dłużej żyją.
30 Gru 2016, Pią 18:28, PID: 605653
LittleMermaid napisał(a):Z jednej strony zgodzę się z tym, że wielu fobikom czy ludziom zwyczajnie nieatrakcyjnym, prowadzącym "zwykłe" życie, wydaje się, że ci atrakcyjni mają zawsze dobrze, manna z nieba im spada i nie mają problemów. Te wszystkie bogate modelki wrzucające ciągle zdjęcia z wakacji, zawsze z uśmiechem na twarzy, dają złudzenie idealnego życia. Ale z drugiej strony - życie atrakcyjnej osoby rzeczywiście jest lepsze. Nie jest wolne od złych doświadczeń, ale jakby mieć wybór, to zawsze lepiej i wygodniej mieć ładną buźkę niż brzydką. Zresztą, jest wiele badań, które potwierdzają, że ładni ludzie więcej zarabiają, osiągają więcej sukcesów, nawet dłużej żyją.Według mnie to może iść w zestawie z innymi cechami zależnie od środowiska na jakie się trafi, oczekiwań i tym podobnych czynników... Przede wszystkim działa tu efekt pierwszeństwa i podstawowe błędy atrybucji. Osoba, którą powszechnie uznaje się za piękną, raczej nie będzie korzystnie postrzegana, gdy będzie posiadać jakieś niszowe zainteresowania i będzie skrajnie nieśmiała. Z własnego doświadczenia zauważyłam, że takie osoby skazywane są na alienację, bo nie wpasowują się w ogólny wzór postrzegania takich osób. Dodatkowo wszystkie sukcesy przypisywane są wyglądowi i bagatelizuje się wiedzę takiej osoby. Zazdrość także robi swoje i atrakcyjna osoba może spodziewać się ataków na swoją osobę, jeśli ktoś zauważy, że lepiej jej się powodzi(bo przecież nie można mieć wszystkiego, co nie? XD). Do negatywnych aspektów miłej aparycji mogę również dodać konieczność wyrobienia sobie różnych(często niemoralnych) metod selekcji kontaktów społecznych(np. czasami takie osoby muszą uciekać się do obelżywych komentarzy, żeby uwolnić się od grupki niechcianych adoratorów). Także sukces i powodzenie życiowe nie oznacza, że inne problemy nie idą w pakiecie razem z tym. Wspomniane przez Ciebie zarobki i udane życie zawodowe może i przyczyniają się do dostatniego bytu, ale nie zapewniają życia wolnego od obowiązków, stresu, lęku i samotności. Co kto woli i z czym godzi się mierzyć...
30 Gru 2016, Pią 23:09, PID: 605785
Ja najbardziej zazdroszczę innym ludziom tego, że potrafią się dobrze czuć ze sobą, często dzień gdy przez chwilę czuję się dobrze i bezpiecznie z innymi dostarcza mi dużą dawkę endorfin i momentalnie poprawia mi humor, z drugiej strony być może ja tak reaguje bo tego typu odczucia są mi obce, ale też gdzieś przeczytałam mało pocieszające zdanie, że nasze szczęście w największym stopniu zależy od naszych relacji z innymi. Nie uważam, że to prawda absolutna ale chyba niestety sporo prawdy w tym jest.
Zazdroszczę innym też większych możliwości i tego, że jednak mają bogatsze życie, mimo, że wiem że nie ma idealnie szczęśliwych ludzi, że jest mnóstwo osób które ma dużo gorzej niż ja, to nie umiem się pozbyć tego uczucia. |
|