12 Kwi 2012, Czw 0:34, PID: 298167
A ja na zdjęciach wychodzę brzydko, jestem bardzo chuda i już zmarszczki widać, czasami zdjęcie poprawię na programie graficznym, bo nie mogę na siebie patrzeć
12 Kwi 2012, Czw 0:34, PID: 298167
A ja na zdjęciach wychodzę brzydko, jestem bardzo chuda i już zmarszczki widać, czasami zdjęcie poprawię na programie graficznym, bo nie mogę na siebie patrzeć
12 Kwi 2012, Czw 14:49, PID: 298208
potfur z bagien napisał(a):Też kiedyś byłam zazdrostna o osoby z którymi miałam najbliższy kontakt. Problem polegał na tym ze dla mnie to był najbliższy możliwy kontakt, a dla niech jeden z wielu i wcale pewnie nie najbliższy. Ech, miałem (teraz niemal zero znajomych... w sumie jak zawsze, ale rzadziej widywanych... )to samo, lepiej bym tego nie ujął...
12 Kwi 2012, Czw 21:20, PID: 298252
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Kwi 2012, Czw 21:25 przez araya.)
Mam takiego znajomego, jednego z dwóch może trzech najbliższych. No i właściwie dopiero ostatnio zdałem sobie sprawę, że ja jestem dla niego jednym z nie wiem, pewnie kilkunastu znajomych i też na bank nie najbliższym. Ale jako, że ostatnio staram się nie analizować i nie rozkładać wszystkiego na czynniki pierwsze to się specjalnie nie przejąłem tym faktem.
16 Kwi 2012, Pon 19:12, PID: 298770
ja również zazdroszczę innym. nie tylko zazdroszczę, czuje złość, nawet furię, frustrację, zniechęcenie, beznadzieję, żal, pustkę, przygnębienie, niesprawiedliwość. coraz częściej równiż nienawiść. mam depresję i myśli samobójcze. moje poczucie wartości i pewność siebie sa zniszczone.
wszystko stad że nie mam dziewczyny i nikt mnie nie kocha. dziewczyny - do tego stanu doprowadził mnie wasz chłód!
16 Kwi 2012, Pon 19:18, PID: 298772
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Kwi 2012, Pon 19:19 przez Zasió.)
Za te dziewczyny pij
Co kochac beda mnie Za te dziewczyny pij Co mowia o mnie zle Tym lepiej jesli te Dziewczyny zimne sa Upije wkrotce sie i milosc zgubie swa Sorry, tak mi sie przypomianło Lubie te piosenkę Z tej zazdrosci an pewno bysmy sie wyleczyli, budujac normalne relacje z ludxmi, takie, o jakich marzymy...
02 Maj 2012, Śro 18:15, PID: 300406
Z zazdrością bywa tak u mnie że mogłabym wkrecać sobie jaka to nie jestem szczęśliwa że jestem sama, że uczę się przecież itp.. to jednej osoby nie potrafię oszukać siebie. I nawet wchodząc na te forum mogę powiedzieć że najbardziej w moim życiu brakuje mi ludzi rozmowy z nimi i szczerych uśmiechów. Prawda jest taka że nie jesteśmy samo wystarczalni Czasem zazdrość opanowuje mnie bo inni mają już swoje poukładane życie a ja jestem na etapie dojrzewania do odcięcia się od rodziny, od aprobaty innych ludzi, która wcale nie jest mi ani innym potrzebna. Co innego aprobata co innego rozmawiać z kimś , a co innego kogoś naprawdę lubić ... 6 lat wegetacji mi to zajęło żeby to naprawdę zrozumieć :-D
02 Maj 2012, Śro 19:26, PID: 300415
Ja mam podobnie jak niektórzy z was. Jestem ciągle w tym samym punkcie swojego życia , a inni już zdążyli mnie dawno wyprzedzić. Odczuwam pewną frustrację z tego powodu, ale jednocześnie wiem,że jestem sama sobie winna bo mimo iż mi jest trudniej niż innym tak lekko wchodzić w życie to własnie dlatego, że jest mi tak trudno to powinnam dawać z siebie nie 100 a 200% wysiłku, ale często się poddaję i zniechęcam ( nienawidzę tego u siebie). Jestem przerażona niską jakością mojego życia. Zazdroszczę ludziom czasem, że potrafią po prostu żyć. Najbardziej chyba zazdroszczę ludziom którzy są z kimś w związku uczuciowym ( partnerskim) a ja ciągle sama. Czasem sama siebie nie mogę zrozumieć, bo mam predyspozycje, by o siebie walczyć. Czasem jest lepiej i kiedy myślę ze będzie już wszystko okej potem przychodzi ta sama rutyna......
21 Maj 2012, Pon 23:07, PID: 302696
Doskonale wiem co wszyscy czują tutaj. Ja mam np konto na fb, i też patrzę, w każdy weekend wszyscy imprezy, zabawy, dyskoteki, wyjścia z przyjaciółmi, a ja siedzę przed kompem płacząc nad sobą. Wiem, że to może żałosne... Inni mają tyle znajomych, robią sobie z nimi zdjęcia, a to samo widzę w szkole. Oni się bawią, korzystają z życia, a ja płaczę po kątach. Nie jestem od nich jakaś gorsza, jestem zdrowa, mam normalną rodzinę, mam pasje ble ble ble, ale przez tą fobię nie mam żadnych znajomych. Czuję, że za kilkadziesiąt lat będę płakać, że przepłakałam całą młodość, że nie wykorzystałam życia. Smutne... ale niestety, ciężko jest znaleźć znajomych, których nie kręci tylko picie i palenie. Nie chodzi mi o to, by chodzić po dyskotekach. Po prostu... by mieć grupkę znajomych, wyjść gdzieś, pośmiać się... eh. Czasami czuję się już taka wyczerpana, jak staruszka, już zaczynam sobie wyobrażać, jak będę wyglądać mając 80 lat... smutne. I boję się tego że za parędziesiąt lat usiądę i będę nieszczęśliwa, bo wszyscy inni się bawili tylko ja smęciłam przed komputerem... pozdrawiam.
22 Maj 2012, Wto 12:09, PID: 302722
annette napisał(a):Ja mam podobnie jak niektórzy z was. Jestem ciągle w tym samym punkcie swojego życia , a inni już zdążyli mnie dawno wyprzedzić. Życie nie polega na ściganiu się. To że ktos robi co innego niz Ty, ma lepszą pracę, czy "zaszedł dalej" wcale nie swiadczy o tym, że jest lepszym człowiekiem. Najczęściej jest wręcz przeciwnie.
22 Maj 2012, Wto 12:41, PID: 302730
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Maj 2012, Wto 12:42 przez potfur z bagien.)
Oj, maciek333, nie przesadzaj!
Dlaczego normalna zaradność naszych rówieśników miałaby czynić z nich najczęsciej (jak piszesz) "gorszych" ludzi? Poza tym dlaczego zakładasz, ze to chodzi wyłącznie o ściganie sie? Wydaje mi sie, że cześciej chodzi o stracenie "wspólnego mianownika" ze znajomymi. Przynajmniej w moim przypadku tak jest - czuje ze nasze sciezki sie rozeszły. Nie uważam, zeby mniej osiągnęła, ale moje życie robi sie coraz bardziej "inne" niż moich znajomych. Inne przede wszystkim, niekoniecznie lepsze czy gorsze.
22 Maj 2012, Wto 12:51, PID: 302732
potfur z bagien napisał(a):Oj, maciek333, nie przesadzaj! Normalna, a nawet ponad-normatywna zaradnosc nie czyni nikogo gorszym, to oczywiste. Chęc scigania się za wszelką ceną, po to aby wyprzedzic innych nie zasługuje jednak na pochwałę. Nie zakładam, że chodzi o ściganie się. Mój post był tylko odpowiedzią dla annette , która uważa że większość osób ją prześcignęła. Więc ja twierdzę - nie ma wyscigu. A jesli jest taki wyscig - to nie ma obowiazku w nim startować.
23 Maj 2012, Śro 13:30, PID: 302803
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Maj 2012, Śro 14:03 przez uno88.)
Ja tam uważam ,że tzw. wyścig to iluzja. Ludzie mają potrzeby => realizują je => mają kolejne potrzeby => więc znów je realizują ,albo starają się zrealizować. Tak na prawdę to ścigamy się sami ze sobą w zaspokajaniu własnych potrzeb ,których zaspokoić się raz na zawsze nie da. Rywalizacja jedynie zwiększa motywację ,ale i tak chodzi jedynie o egoistyczne robienie sobie dobrze. Więc skoro każdy goni za własną marchewką to znaczy ,że żadnego wyścigu nie ma. Medali też nie będzie... Gdy ktoś nie jest w stanie biec za swoją marchewką, wtedy rozgląda się na innych i czuje zazdrość. Wniosek: nie rozglądaj się na innych, oni mają swoje marchewki.
24 Maj 2012, Czw 11:39, PID: 302907
Ciekawa i sluszna jest twoaj obserwacja.
Ja zaś postuluję wyrzucic ze swego życia wszystkie marchewki... wtedy nie ma za czym już biec i jest dobrze. No i nie patrzeć na innych.
01 Cze 2012, Pią 12:20, PID: 303469
Dzisiaj uświadomiłam sobie z racji zbliżających się chyba wakacji, ze zazdroszczę ludziom tego ze maja tzn. ''paczkę'' znajomych przyjaciół z którymi wyjeżdżają gdzieś, chodzą na koncerty itp. tacy swoi ludzie na których można liczyć....
01 Cze 2012, Pią 14:16, PID: 303481
maciek333 napisał(a):annette napisał(a):Ja mam podobnie jak niektórzy z was. Jestem ciągle w tym samym punkcie swojego życia , a inni już zdążyli mnie dawno wyprzedzić. Ja to wszystko wiem, rozumiem Maciek. Tylko chodziło mi o to, że osoby, które mają jakieś problemy ze sobą, a w tym przypadku osoby z fobią społeczną robią wszystko wolniej, dużo rzeczy i fajnych chwil im umyka, przepada gdzieś. A wszystko przez to, że ciężko jest takim osobom z wiadomych względów. I tutaj chodziło mi o takie rzeczy jak właśnie kariera zawodowa, miłość itp. A wiadome jest, że sukcesy czy porażki życiowe nie świadczą o wartości człowieka. Człowiek sam w sobie jest jako wartość.
01 Cze 2012, Pią 15:44, PID: 303496
zazdroszczę innym niefobiczności
i paru innych rzeczy... bystrości, inteligencji, mądrości życiowej... ale to już zależy od danego osobnika niektórym zazdroszczę pieniędzy, które sami zarobili
01 Cze 2012, Pią 21:39, PID: 303533
uno88 napisał(a):Ja tam uważam ,że tzw. wyścig to iluzja. Ludzie mają potrzeby => realizują je => mają kolejne potrzeby => więc znów je realizują ,albo starają się zrealizować. Tak na prawdę to ścigamy się sami ze sobą w zaspokajaniu własnych potrzeb ,których zaspokoić się raz na zawsze nie da. Rywalizacja jedynie zwiększa motywację ,ale i tak chodzi jedynie o egoistyczne robienie sobie dobrze. Więc skoro każdy goni za własną marchewką to znaczy ,że żadnego wyścigu nie ma. Medali też nie będzie... Gdy ktoś nie jest w stanie biec za swoją marchewką, wtedy rozgląda się na innych i czuje zazdrość. Wniosek: nie rozglądaj się na innych, oni mają swoje marchewki. Nie do końca się zgadzam. W naturze człowieka leży porównywanie się do innych. Wynika to z bardzo podstawowej potrzeby - potrzeby akceptacji przez otoczenia. Chcemy, aby inni nas lubili, szanowali, poważali... i do tego w większości dążymy. To jest marchewka. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, i nie można powiedzieć - nie rozglądaj się na innych. Nie mają też oni "swoich" marchewek, bo jeżeli chodzi o cele społeczne - wszyscy dążą do tego samego. Są na pewno wyjątki od reguły, ale ja powiem szczerze - nigdy się jeszcze z taką osobą nie spotkałem.
02 Cze 2012, Sob 0:10, PID: 303543
zapomniananazawsze napisał(a):w każdy weekend wszyscy imprezy, zabawy, dyskoteki, wyjścia z przyjaciółmi, a ja siedzę przed kompem płacząc nad sobą. Wiem, że to może żałosne... Inni mają tyle znajomych, robią sobie z nimi zdjęcia, a to samo widzę w szkole. Oni się bawią, korzystają z życia, a ja płaczę po kątach. Nie jestem od nich jakaś gorsza, jestem zdrowa, mam normalną rodzinę, mam pasje ble ble ble, ale przez tą fobię nie mam żadnych znajomych. Czuję, że za kilkadziesiąt lat będę płakać, że przepłakałam całą młodość, że nie wykorzystałam życia. Smutne... ale niestety, ciężko jest znaleźć znajomych, których nie kręci tylko picie i palenie. Nie chodzi mi o to, by chodzić po dyskotekach. Po prostu... by mieć grupkę znajomych, wyjść gdzieś, pośmiać się... eh. Czasami czuję się już taka wyczerpana, jak staruszka, już zaczynam sobie wyobrażać, jak będę wyglądać mając 80 lat... smutne. I boję się tego że za parędziesiąt lat usiądę i będę nieszczęśliwa, bo wszyscy inni się bawili tylko ja smęciłam przed komputerem... Ja staram się nie użalać nad sobą, ale czasem już naprawdę nie mam siły się starać, żeby było lepiej. I tak jak piszesz, nie chcę od razu co weekend walać się po imprezach, tylko mieć jakąś grupkę, z którą można gdzieś wyjść itd. Chyba bardziej niż zazdrość odczuwam bezsilność, że nie potrafię zyc tak jak inni ludzie z mojego otoczenia. Jeżeli już jest to zazdrość to wynika ona z porównywania się z innymi, szczególnie z moją siostrą, bo wiem jak wyglądało jej życie w wieku nastu lat i trochę mnie to złości, że ja takiego nie mam. Wiem, że to złe i nie powinnam tak myśleć, bo nic mi to nie da, no ale... Pocieszam się myślą, że nie każdy musi spędzać lata młodości na imprezowaniu i że potem bedzie jeszcze szansa zabawić się w życiu, jednak jezeli moj stan sie nie zmieni to chyba i z tego nic nie wyjdzie.
02 Cze 2012, Sob 7:53, PID: 303550
ale to ładnie pionek21 zanalizował, aż musiałem napisać .
02 Cze 2012, Sob 12:36, PID: 303573
pionek21 napisał(a):jeżeli chodzi o cele społeczne - wszyscy dążą do tego samego. To prawda. Jednak spójrzmy na fenomen polskich, prywatnych uczelni wyższych po ,których w większości przypadków nie ma dobrze płatnej pracy. Po co wszyscy się pchają? Bo nie chcą być gorsi od innych, bo przyjęło się ,że trzeba kończyć studia. Ale ,czy studiuje się po to by nie być gorszym, czy po to by mieć potem dobrze płatną pracę? Moja teoria jest taka ,że ludzie jako jednostki sami nie wiedzą czego chcą ,lub jeśli wiedzą to mylą się im drogi do celów. Chcą kasy i dobrej pracy ,a robią coś co da im tylko akceptację. O szacunku i podziwie można zapomnieć ,gdy nie wybijasz się ponad przeciętność. A kim jesteś ,gdy robisz to co wszyscy? Przeciętniakiem. Jeśli robisz to co wszyscy ,by zdobyć to czego wszyscy chcą, to na pewno tego nie zdobędziesz.
04 Cze 2012, Pon 17:07, PID: 303817
Też tak wszystkim zazdroszczę. Ale niby dlaczego? Nie wiem, ale i tak uważam ze maja więcej znajomych, lepsze oceny, ładniejsze domy, lepsze życie...
05 Sie 2012, Nie 20:45, PID: 311421
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05 Sie 2012, Nie 20:46 przez mery.)
Ja jak oglądam profile na nk lub fotce to nie mogę pojąć jak inni mogą mieć takie beztroskie życie, w kostiumie pozują, zrelaksowani, w tle morze, ciągle odpoczywają, są ładni, szczupli, opaleni, umalowani, więc pewnie też bogaci i w ogóle wszystko mają, są szczęśliwi, tak wynika ze zdjęć... Nie mogę tego pojąć jakim cudem oni to wszystko mają i chwalą się tym Ja nienawidzę siebie i swojego życia i na pewno nie zamieszczałabym swoich ponurych zdjęć, no chyba żeby kogoś wystraszyć na śmierć. Jak widzę szczęście innych mam myśli samobójcze, patrzenie na to to prawdziwa tortura, nie będę skracać swojego życia, samo się kiedyś skończy, mam katolicką rodzinę, wiadomo, że nie mogę się zabić, nie mogę bo to grzech.
20 Lip 2015, Pon 10:34, PID: 454724
Zazdroszczę innym ludziom ich szczęścia i co z tego, że to co widzę to tylko fotografie? Dlaczego mam w nie nie wierzyć, przynajmniej mają odwagę je wrzucić, narazić się na jakikolwiek brak odzewu i publiczne odsłonięcie tego, że nikogo to ich życie, tak naprawdę nie obchodzi, budować jakąś swoją osobę, istnieć w świadomości innych ludzi. Przynajmniej cokolwiek im się chce, a ja w swoje wolne dni, nie robię prawie nic z tego co mógłbym teoretycznie robić, nawet ze swoją fobią. I nie rozumiem dlaczego, nie mogę wziąć się dosłownie za nic, tylko wszystko wypełnia taka bezładna aktywność, która do niczego nie prowadzi.
Nie chciałbym spotkać tych wszystkich ludzi, których znałem i tłumaczyć się z tego kim jestem teraz. A już najgorsze w tym wszystkim jest to, że niektórzy z tych ludzi również mieli fobię, a jednak idą dalej i nie wiem czy mój lęk jest bardziej paraliżujący niż ich, czy oni mają w sobie więcej determinacji lub zwyczajnie odwagi.
20 Lip 2015, Pon 13:19, PID: 454748
Gollum napisał(a):Zazdroszczę innym ludziom ich szczęścia i co z tego, że to co widzę to tylko fotografie? No nie, ta myśl, że miałbyś problem nawet z porobieniem ściemnianych fotografii, bo niby gdzie i z kim? Z mamą i tatą? W swoim smutnym pokoiku?
20 Lip 2015, Pon 22:09, PID: 454828
Ale ludzie zamieszczają fotografie nawet ze swojego samotnego życia, gdzie byli, co widzieli, jaką zupę ugotowali, o tym ile przebiegli dzisiaj kilometrów, co im się podoba, co ciekawego przeczytali itd.
Po prostu nie rozumiem tej różnicy między mną a nimi, ale wygląda na to, że oni mają jakieś życie (albo potrafią stworzyć pozory),i mimo , że nie mają właściwie żadnych prawdziwych znajomych, (nie wiem jak to ująć, bo przyjaciół to za duże słowo ) umieją jakoś cieszyć się życiem. Jakoś wyrażają siebie, są kimś. I nie wiem na czym polega ta różnica bo teoretycznie też mógłbym się czymś zająć i mógłbym coś tam też umieszczać, ale tego nie robię. Mam tyle czasu, a nie mogę się za nic konkretnego wziąć i to nie jest przecież kwestia fobii? Tylko czego? Tego, że mi się nie chce? Prozaicznego lenistwa? Ale przecież jak coś muszę zrobić, to moje całe lenistwo znika, zaczyna mi się chcieć. |
|