17 Lut 2009, Wto 13:08, PID: 125216
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Lis 2009, Wto 22:17 przez krys840.)
EDYCJA:
Najczęściej jest tak, że spełniamy kryteria, które dostosowują naszą działalność do ogólnej działalności człowieka, która zagraża nie tylko środowisku, ale też indywidualnemu bezpieczeństwu i życiu. Korzystamy z zbyt wysokich standardów życia, czerpiąc z kapitału ekologicznego innych części świata. Pomimo rozwoju technologii, nauki, rujnujemy równowagę ekologiczną, której odzwierciedleniem jest również wewnętrzny kodeks moralny, nakazujący żyć oszczędnie, cnotliwie, z dużymi rystrykacajmi obyczajowo - moralnymi i nie pozwalający na degradowanie wartości sił fizycznych przez rozwój bezproduktywnych gałęzi gospodarki. Jest bowiem sposobem na wyznaczanie takiego stylu bycia uważam, który nie pozwala poprzez utratę dyscypliny obyczajowej na upadek moralny poprzez stosowanie nieużytecznych i niebezpiecznych rozwiązań społecznych. Zmusza do dużych rystrykcji, wyrzeczeń, wstrzemięźliwości, a nawet umartwiania się, co tu dużo mówić - heroiczności cnót w celu wycofania się z takiej działalności, która jest sposobem jedynie na bieżące zaspokajanie potrzeb. W innym wypadku równocześnie z tym, jak rośnie zagrożenie, że z frywolną działalnością społeczną może zabraknąć nam zasobów naturalnych środowiska, które bezmyślnie zużywamy na potrzeby konsumpcyjne, dochodzi do coraz silniejszych napięć egzystencjalnych, katastrof i plag społecznych.
Tracąc bowiem umiejetność racjonalnego gospodarowania, tracimy panowanie nad żywiołami począwszy od zdrowia po zdolności zapobiegania katastrofom, wypadkom. Stajemy się niemoralni, euforyczni albo zniechęceni, zdesperowani. Przejawiamy też silny lęk społeczny, wycofujemy się albo stajemy się samotni wśród innych z powodu nierozsądnej standaryzacji, technicyzacji, ponieważ mamy świadomość, jak nasza działalność oddaje obraz rzeczywistości codziennych dramatów, które prokurujemy stosując nieżyciowe rozwiązania. System społeczny jest tragiczny jeśli chodzi o użyteczność swojej działalności, a skoro marnujemy siły na bezproduktywne rozwiązania, to sami stanowimy dla siebie zagrożenie.
Przykładem są pandemie wirusowe, sytuacje bezmyślnej produkcji szczepionek na coraz nowsze i bardziej zmutowane wirusy, które nie uchronią ludzi od tragedii, bo one same w sobie nie rozwiązują problemów nieracjonalnej, wyniszczającej działalności i ekologicznej, zastraszającej eksploatacji środowiska łącznie ze zdrowiem. Także nigdy nie będziemy technologicznie w stanie zapanować nad sytuacją, w której produkcja i ulepszanie technologii będzie potęgować warunki do zachorowalności przez rozwijanie szkodliwych społecznie myśli o postępie, które niszczą absurdalnością nakładu środków ludzkich do otrzymywanych korzyści. Wirusy są wszędzie, a to sposób życia stanowi o możliwościach obrony przed zagrożeniem, ponieważ rolą naturalnych barier jest niejako zatrzymywanie pędu emocjonalnego, który może przybierać formę nadgorliwości czy żądzy. Dlatego zmusza do racjonalizacji pracy i oszczędności naturalnych zasobów ekologicznych. Podobnie rzecz się ma do sytuacji, w której żywioł, który jest spowodowany brakiem równowagii życia z otoczeniem, jakim jest rozgoryczenie społeczne i ruchy z tego wynikłe, powoduje, że tracimy naturalne hamulce moralne i prowokujemy dramaty nie tylko w postaci konfliktów, ale też tracimy panowanie nad zdrowiem fizycznym. Powodujemy katastrofy, wypadki itd. Dlatego konflikt zbrojny jest wtedy dosyć naturalną drogą przerwania wyniszczającej społeczność działalności, która objawia się jako szereg problemów m. in. upośledzenia odporności organizmu na infekcje wirusowe.
Przyjmując więc bezkrytycznie standardy zdobywania wysokich kwalifikacji i morderczej rywalizacji w zakładach pracy, nie niwelujemy problemu żyjących poanad stan ludzi. Głowiąc się, jakie standardy wprowadzić, by pomóc, jakie technologie wprowadzić, zazwyczaj ograniczamy się do objawowego tuszowania problemów, które przybierają niekontrolowany obrót. Pomijam kwestie upadku obyczajowego i utraty wartości, a nawet poczucia osobistego zniewolenia na rzecz rzekomego postępu cywilizacji. Skutkiem takiego stanu rzeczy są plagi od chrób cywilizacyjnych po tragedie utraty panowania nad życiem np. w wypadku samochodowym, które jest odbiciem patologicznych rozwiązań społecznych. A te mijając się z celem rozwoju, muszą przytłaczać ludzi nie mogących uporać się z bieżącymi problemami społeczno - ekologicznymi na rzecz utraty manulanych zdolności oraz oceny sytuacji środowiskowej i równowagii emocjonalnej. Samobójstwa, morderstwa, alkoholizm to wyniki systemu, który z góry odrzuca grupy ściśle zabiegające o zdobycie standardów wyznaczanych przez plan społeczny, który nie gwarantuje sprawiedliwości i ładu społecznego.
Lęk egzystencjalny może przybierać zatem skrajną postać, dlatego nie dziwią mnie zniechęcenie i marginelizacja co poniektórych albo euforyczne, bezkrytyczne hołdowanie obecnym wartościom, na których opiera się rzeczywistość obfitująca w dramaty. Trudno jest też uciec przed szerzeniem mitycznego wyobrażenia na temat rosnącej wiedzy na tamat świata oraz rzekomo zwiększającego się bezpieczeństwa i komfortu życia.
Gdybyśmy wdrażali np. rozwiązania oparte na odnawialnych źródłach energii i czystej technologii, to bylibyśmy w stanie do 2050 roku zaspokoić potrzeby energetyczne ludzkości bez konieczności wykorzystywania tradycyjnej energetyki węglowej czy jądrowej - donoszą instytucje. - Ale to tak na marginesie.
Najczęściej jest tak, że spełniamy kryteria, które dostosowują naszą działalność do ogólnej działalności człowieka, która zagraża nie tylko środowisku, ale też indywidualnemu bezpieczeństwu i życiu. Korzystamy z zbyt wysokich standardów życia, czerpiąc z kapitału ekologicznego innych części świata. Pomimo rozwoju technologii, nauki, rujnujemy równowagę ekologiczną, której odzwierciedleniem jest również wewnętrzny kodeks moralny, nakazujący żyć oszczędnie, cnotliwie, z dużymi rystrykacajmi obyczajowo - moralnymi i nie pozwalający na degradowanie wartości sił fizycznych przez rozwój bezproduktywnych gałęzi gospodarki. Jest bowiem sposobem na wyznaczanie takiego stylu bycia uważam, który nie pozwala poprzez utratę dyscypliny obyczajowej na upadek moralny poprzez stosowanie nieużytecznych i niebezpiecznych rozwiązań społecznych. Zmusza do dużych rystrykcji, wyrzeczeń, wstrzemięźliwości, a nawet umartwiania się, co tu dużo mówić - heroiczności cnót w celu wycofania się z takiej działalności, która jest sposobem jedynie na bieżące zaspokajanie potrzeb. W innym wypadku równocześnie z tym, jak rośnie zagrożenie, że z frywolną działalnością społeczną może zabraknąć nam zasobów naturalnych środowiska, które bezmyślnie zużywamy na potrzeby konsumpcyjne, dochodzi do coraz silniejszych napięć egzystencjalnych, katastrof i plag społecznych.
Tracąc bowiem umiejetność racjonalnego gospodarowania, tracimy panowanie nad żywiołami począwszy od zdrowia po zdolności zapobiegania katastrofom, wypadkom. Stajemy się niemoralni, euforyczni albo zniechęceni, zdesperowani. Przejawiamy też silny lęk społeczny, wycofujemy się albo stajemy się samotni wśród innych z powodu nierozsądnej standaryzacji, technicyzacji, ponieważ mamy świadomość, jak nasza działalność oddaje obraz rzeczywistości codziennych dramatów, które prokurujemy stosując nieżyciowe rozwiązania. System społeczny jest tragiczny jeśli chodzi o użyteczność swojej działalności, a skoro marnujemy siły na bezproduktywne rozwiązania, to sami stanowimy dla siebie zagrożenie.
Przykładem są pandemie wirusowe, sytuacje bezmyślnej produkcji szczepionek na coraz nowsze i bardziej zmutowane wirusy, które nie uchronią ludzi od tragedii, bo one same w sobie nie rozwiązują problemów nieracjonalnej, wyniszczającej działalności i ekologicznej, zastraszającej eksploatacji środowiska łącznie ze zdrowiem. Także nigdy nie będziemy technologicznie w stanie zapanować nad sytuacją, w której produkcja i ulepszanie technologii będzie potęgować warunki do zachorowalności przez rozwijanie szkodliwych społecznie myśli o postępie, które niszczą absurdalnością nakładu środków ludzkich do otrzymywanych korzyści. Wirusy są wszędzie, a to sposób życia stanowi o możliwościach obrony przed zagrożeniem, ponieważ rolą naturalnych barier jest niejako zatrzymywanie pędu emocjonalnego, który może przybierać formę nadgorliwości czy żądzy. Dlatego zmusza do racjonalizacji pracy i oszczędności naturalnych zasobów ekologicznych. Podobnie rzecz się ma do sytuacji, w której żywioł, który jest spowodowany brakiem równowagii życia z otoczeniem, jakim jest rozgoryczenie społeczne i ruchy z tego wynikłe, powoduje, że tracimy naturalne hamulce moralne i prowokujemy dramaty nie tylko w postaci konfliktów, ale też tracimy panowanie nad zdrowiem fizycznym. Powodujemy katastrofy, wypadki itd. Dlatego konflikt zbrojny jest wtedy dosyć naturalną drogą przerwania wyniszczającej społeczność działalności, która objawia się jako szereg problemów m. in. upośledzenia odporności organizmu na infekcje wirusowe.
Przyjmując więc bezkrytycznie standardy zdobywania wysokich kwalifikacji i morderczej rywalizacji w zakładach pracy, nie niwelujemy problemu żyjących poanad stan ludzi. Głowiąc się, jakie standardy wprowadzić, by pomóc, jakie technologie wprowadzić, zazwyczaj ograniczamy się do objawowego tuszowania problemów, które przybierają niekontrolowany obrót. Pomijam kwestie upadku obyczajowego i utraty wartości, a nawet poczucia osobistego zniewolenia na rzecz rzekomego postępu cywilizacji. Skutkiem takiego stanu rzeczy są plagi od chrób cywilizacyjnych po tragedie utraty panowania nad życiem np. w wypadku samochodowym, które jest odbiciem patologicznych rozwiązań społecznych. A te mijając się z celem rozwoju, muszą przytłaczać ludzi nie mogących uporać się z bieżącymi problemami społeczno - ekologicznymi na rzecz utraty manulanych zdolności oraz oceny sytuacji środowiskowej i równowagii emocjonalnej. Samobójstwa, morderstwa, alkoholizm to wyniki systemu, który z góry odrzuca grupy ściśle zabiegające o zdobycie standardów wyznaczanych przez plan społeczny, który nie gwarantuje sprawiedliwości i ładu społecznego.
Lęk egzystencjalny może przybierać zatem skrajną postać, dlatego nie dziwią mnie zniechęcenie i marginelizacja co poniektórych albo euforyczne, bezkrytyczne hołdowanie obecnym wartościom, na których opiera się rzeczywistość obfitująca w dramaty. Trudno jest też uciec przed szerzeniem mitycznego wyobrażenia na temat rosnącej wiedzy na tamat świata oraz rzekomo zwiększającego się bezpieczeństwa i komfortu życia.
Gdybyśmy wdrażali np. rozwiązania oparte na odnawialnych źródłach energii i czystej technologii, to bylibyśmy w stanie do 2050 roku zaspokoić potrzeby energetyczne ludzkości bez konieczności wykorzystywania tradycyjnej energetyki węglowej czy jądrowej - donoszą instytucje. - Ale to tak na marginesie.