06 Lut 2011, Nie 11:41, PID: 237889
LaFayette napisał(a):Byłem na terapi poz - beh.
Oto moje przemyślenia :
Gdyby człowiekowi z pękniętą kością w nodze kazać nie koncentrować się na objawach, kazać nie analizować sytuacji związanych z bólem (chodzenie bieganie skakanie) nie rozmyślać o tych sytuacjach po wydarzeniu, prowadzić dziennik pozytywnych zdarzeń i co najważniejsze co chwila powtarzać, że tak naprawde go nie boli tylko ma zniekształcenia poznawcze i uparcie wmawiać mu że to tylko jego złudzenie, że go boli że powinien spróbować myśleć inaczej to wydaje mi się że skuteczność leczenia byłaby taka jak przy fobii społęcznej.
A gdyby mu dać vicodin (fobikom się daje paroxetynę albo sertralinę np.) to skuteczność byłaby wprost fenomenalna.
... jaki z tego morał ? (mam nadzieje, że temat nie zdechł i ktoś przemyśli to co napisałem)
Pęknięta kość w nodze sugeruje organiczny uraz mózgu, tymczasem fobie, depresje i zaburzenia osobowości są wynikiem działania zdrowego mózgu, który musiał dostosować zachowanie do określonych trudnych warunków z przeszłości. Lepszym porównaniem była by wymiana software'u w komputerze na nowy lepszy, bardziej adekwatny do obecnych warunków. Terapia CTB polega właśnie na wczytaniu w mózg pacjenta nowych zdrowych schematów, a skoro układ nerwowy uczy się przez powtarzanie, to najlepszą metodą wczytania tego nowego softwaru jest zaprzestanie stosowania starych schematów i powtarzanie nowych, najlepiej z zaangażowaniem, wiarą, rzetelnie ze zrozumieniem ich sensu i aż do znudzenia... dopiero wtedy i tak na prawde tylko wtedy ma to szanse zadziałać.
U mnie zadziałało po około pół roku, wtedu po raz pierwszy zacząłem chodzić na siłownie. Wcześniej byłem osobą która bała się wyjść z mieszkania z obawy czy nie spotka sąsiada na klatce schodowej. Tylko że podszedłem do tego z bardzo dużą determinacją, dużo czytałem żeby zrozumieć jak to wszystko działą i stąd miałem też przekonanie, że jedyna droga do lepszego życia to zmiana schematów, nie było innej opcji. Stąd byłem gotowy wielokrotnie przekraczać granice lęku, nie kilka razy, ale setki razy, aż w końcu lęk przestał być moją normalną reakcją. Jeżeli czytam teraz takie posty jak wyżej, to moim zdaniem takiej osobie po prosru się nie chce pracować nad problemem i woli iść na łatwizne, faszerować sięchemią, która ma jednak skutki uboczne...