27 Lut 2009, Pią 23:34, PID: 128095
Normalną, domową. Konkretniej sprzątającą. Chociaż tego nie widzimy, to wokół nas jest wiele osób, które za marne grosze mogą pomóc.
27 Lut 2009, Pią 23:34, PID: 128095
Normalną, domową. Konkretniej sprzątającą. Chociaż tego nie widzimy, to wokół nas jest wiele osób, które za marne grosze mogą pomóc.
27 Lut 2009, Pią 23:46, PID: 128096
spróbuj wziąć się za sprzątanie i pranie. Jak zobaczysz wynik, to może odzyskasz chęć do życia, bo jakiekolwiek zajęcie może przynieść satysfakcję i będziesz miała czym zająć myśli, a mieszkanie w syfie może tylko pogłębiać zły nastrój
28 Lut 2009, Sob 3:12, PID: 128180
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Lut 2009, Sob 3:12 przez Rock 89.)
Funia, możesz szukać w wielu innych miejscach. Świat jest wielki, tkwią w nim ogromne możliwości. Powinnaś wziąć to pod uwagę, że dobrze może się stać, jeśli się stamtąd wyrwiesz, zmienisz stare przyzwyczajenia. Bo skoro mówisz, że dziura to może i tak być, czasem dziura jest dziurą i tak zostanie. Ale Ty możesz zrobić krok w przód i poznać nowe horyzonty.
28 Lut 2009, Sob 14:21, PID: 128242
Nie wiem, co napisać... więc napiszę, że trzymam za Ciebie kciuki, Funiu [Obrazek: kciuczki.gif]
Wierzę, że wkrótce wyjdziesz z tego dołka. I jeśli tak bardzo nie lubisz swojego miejsca zamieszkania, to może faktycznie zastanów się nad zmianą. Wiem, że taka zmiana jest trudna, ale może tego potrzebujesz.
28 Lut 2009, Sob 17:34, PID: 128283
Funia, skąd jesteś? Pomyślałabyś o spotkaniu w gronie osób takich jak my, mających zaburzenia z funkcjonowaniem w społeczeństwie lub z codzienną komunikacją z innymi?
Na forum "Miasta" organizuje się jakieś spotkania i myślę, że dobrze byłoby, gdybyś na początek zaczęła sledzić tematy. Musisz zawiesić sobie wysoko poprzeczkę, bo tylko wtedy pokonasz swoją niedyspozycję na co dzień. Wszyscy powinniśmy dążyć ku sobie, bo moim zdaniem jesteśmy grupą społeczną, która bardziej niż inni potrzebuje wzajemnego wsparcia oraz budowania trwałych, głebokich relacji, które przez wzgląd na to, że jesteśmy w mniejszości - są niezbędne, żeby radzić sobie z odczuciem zaszczucia przez innych. Powinniśmy jednoczyć siły, bo moim zdaniem pewnym jest to, że z większością ludzi nie jesteśmy w stanie zawrzeć głebszego porozumienia, a to stanowi o uzasadnianym i realnym, a nie wyimaginowanym odczuciu naszego zagrożenia. Tak rodzą się nasze fobie i lęki. Funiu, mamy jeden problem.
28 Lut 2009, Sob 20:12, PID: 128346
Zielona Kredka napisał(a):Normalną, domową. Konkretniej sprzątającą. Chociaż tego nie widzimy, to wokół nas jest wiele osób, które za marne grosze mogą pomóc.Nie wiem, kto by niby chciał, a po drugie w domu by powiedzieli, że chyba zwariowałam, siedze w domu cały dzień to przecież moge posprzątać. rumbajło napisał(a):spróbuj wziąć się za sprzątanie i pranie. Jak zobaczysz wynik, to może odzyskasz chęć do życia, bo jakiekolwiek zajęcie może przynieść satysfakcję i będziesz miała czym zająć myśli, a mieszkanie w syfie może tylko pogłębiać zły nastrójTak naprawdę to staram się coś zrobić powoli z tym bałaganem, myśle, że doprowadze to wszystko powoli jakoś do porządku. problem w tym, że wynik jeżeli przynosi satysfakcę to na krótko, a moje myśli już zaprzątają rzeczy które powinnam zrobić, a nie zrobiłam, albo mi się nie udalo. Rock 89 napisał(a):Funia, możesz szukać w wielu innych miejscach. Świat jest wielki, tkwią w nim ogromne możliwości. Powinnaś wziąć to pod uwagę, że dobrze może się stać, jeśli się stamtąd wyrwiesz, zmienisz stare przyzwyczajenia. Bo skoro mówisz, że dziura to może i tak być, czasem dziura jest dziurą i tak zostanie. Ale Ty możesz zrobić krok w przód i poznać nowe horyzonty.Gdybym miała takie możliwości to bym zrobila, ale niestety nie mam. Niby jak mam się stąd wyrwać, nie mam gdzie iść. Luna napisał(a):I jeśli tak bardzo nie lubisz swojego miejsca zamieszkania, to może faktycznie zastanów się nad zmianą. Wiem, że taka zmiana jest trudna, ale może tego potrzebujesz.Gdyby tu byłą dobra atmosfera i w domu byłby porządek to by było miejsce jak marzenia dla mnie. Jest jeden wielki plus tego miejsca, który bardzo mnie tu trzyma. Po za tym musiałąbym mieszkać sama, a tak to już bym chyba kompletnie zwariowała z samotności i nie poradziłabym sobie z tym wszystkim sama na codzień. Do tego muszę się jeszcze trochę usamodzielnić... Może takie spotkanie to i dobry pomysł. Akurat to spotkanie, które się organizuje jest w okolicy Krakowa. To dla mnie za daleko jestem z kujawsko-Pomorskiego. Może jak kiedyś będzie bliżej to bym może skorzystała.
28 Lut 2009, Sob 22:05, PID: 128375
No to masz blisko do wlkp. Trochę nas tu jest, stąd.
01 Mar 2009, Nie 13:11, PID: 128469
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02 Mar 2009, Pon 19:05 przez krys840.)
Funiu, chyba właśnie chodzi Ci o to, że musisz się usamodzielnić - chcesz uniezależnić się od wpływów innych ludzi, bo niestety nie mając do siebie nawzajem zaufania, musimy mieć siły i umiejętności do tego, by dobrze dobierać sobie towarzystwo, adekwatne do swoich potrzeb.
Coś skłania Cię do tego, że wolisz się odcinać i cierpieć. Wielu z nas nie jest w stanie przedłożyć realizowanych celów ponad odpowiedni stopień własnego bezpieczeństwa i komfortu psychicznego, dlatego ten właśnie aspekt sprawy, wydaje mi się, jest najważniejszy dla Ciebie teraz. Niestety złe wpływy innych, ażeby dało się wyważyć, to trzeba się tego uczyć, okupując to cierpieniem. Dlatego niektórzy w ogóle odcinają się od typowego życia spłecznego i wybierają np. zakon. Dlatego też twałe miejsce wśród ludzi to wyraz stateczności, dojrzałości i mądrości, za którą płaci się odpowiednią cenę. Nie ma większego znaczenia, że Twoje wydawać by się mogło dziwne zachowanie, nie skłania Cię do wyciągania jakichś wniosków na przyszłość. Może powinnaś zweryfikować moją tezę przez właśnie spotkanie, o którym wspominaliśmy, gdzie możnaby się przekonać - ile dzieli Cię od upragnionej swobody myśli, bez wpływów innych skutkujących lękami. Jeśli nie potrzebujesz czasu i dobrego podejścia do stanu, w jakim być może jeszce dosyć długo będziesz, to pewnie powinnaś sobie poszukiwać ludzi i powinnas też wiedzieć, jacy powinni oni być. Gdzie szukać odpowiedniego dla siebie towarzystwa? Zawsze będziesz nie do końca ustabilizowana emocjonalnie albo będziesz bardzo cierpieć, dopóki nie znajdziesz sobie bliskiego człowieka i jakichś znajomych. Jakkolwiek poprzestawanie w takim stanie naturalnie musi Cię "napędzać" albo skłaniać do przyjmowania nieznośnej postawy w życiu. Zawsze możemy wspólnie popracować nad sobą i zaoszczedzić sobie dużo niepowodzeń, przez dzielenie się doświadczeniami, pomijając już fakt, że jesteśmy inaczej od innych sytuowani.
02 Mar 2009, Pon 20:11, PID: 128795
Do Trójmiasta dla mnie to okropnie daleko... ok 200 km
Po za tym mam problem, żeby dojechać do sąsiedniego miasta i się tam "odnaleźć". Nawet miasta przy którym mieszkam mimo, iż jest małe nie znam, nawet tu nie wiem jakie tam są ulice i gdzie., bo przeceiż ciągle siedze w domu. Ale niby gdzie mam iść i po co... Gorzej nawet zdarza mi się nie wiedzieć gdzie mieszkają dalsi sąsiedzi, aż mi wstyd. Zdarza mi się ich nie poznać. Kiedy ktoś przyjdzie z okolicy nie wiem kto to jest O_o. Nic tylko się ze wstydu zakopać i nie wyłazić.
02 Mar 2009, Pon 20:43, PID: 128801
Hej, ale przestań tak myśleć! Poza tym chyba każda dziewczyna ma trudność, żeby jechać do innego miasta. Boją się tego strasznie, u Ciebie sprawa jest inna bo nie wychodzisz nawet za bardzo z domu, ale przecież i ten problem można rozwiązać... masz gdzie iść i masz po co; masz iść tam, gdzie jest dobrze i pięknie, bo gdzieś tak jest. I to pewnie niedaleko, świat jest mały, tylko trzeba wychylić nosa Jesteś młoda, pewnie ładna i zdolna tylko masz niskie poczucie własnej wartości. Przecież szukasz rozwiązania.
Skoro nie w stronę morza to skieruj się w stronę Wlkp, jest nas stąd trochę, przyjmiemy Cię najlepiej jak się da Powinnaś zrobić krok naprzód.
03 Mar 2009, Wto 17:11, PID: 129000
Funiu, nie myśl w ten sposób i nie poddawaj się!
Ściskam Cię mocno [Obrazek: hug.gif] Trzeba jakoś żyć. Dasz radę, Funiu.
03 Mar 2009, Wto 17:46, PID: 129032
Funiu, mnie na Tobie zależy. Platonicznie się w Tobie zakochałem i chciałbym żyć teraz marzeniem o Tobie, bo będąc niestabilny emocjonalnie - mógłbym, lokując chociażby część uczuć w złudzie przybierającej cechy Twojej osobowości, znośnie trwać. Musimy sobie pomagać, rozumiesz! Jesteś moim aniołem i jeśli cierpisz, a zdołasz mnie transcendentnie wspierać na duchu, to wszystko Ci wynagrodzę, kiedy sam zostanę już aniołem... Cóż, nie zrozum mnie źle, ale zbyt wrażliwa być też nie powinnaś, bo będzie wstyd. Najpierw sprawdź, co możesz, a dopiero później roszcz pretensje i wtedy zacznij ode mnie. Funiu, też mam podobne skłonności, ale brak równowagi mnie mobilizuje - tak, że potrafię poruszyć znieczulone społeczeństwo...
Powiedz, czego chcesz. Funia, mówię serio, wyzwól ogień i czekaj na pocieszenie. Żyjemy choćby tylko dla siebie. Masz się meldować ze złych myśli. Też chciałem się zabić, ale ostatnio przeszło mi przez myśl, że mógłbym to ewentualnie zrobić w dobrym stylu...
03 Mar 2009, Wto 18:08, PID: 129046
Funia napisał(a):Mam już wszystkiego dość. Żeby to było takie proste Będzie lepiej, nie rób tego. Kiedyś musi być lepiej, lepiej poczekać.
03 Mar 2009, Wto 21:44, PID: 129177
Przecinku, jesteś pewien, że masz powód, żeby tak źle myśleć o swoich rodzicach? Sądzę, że przesadzasz.
Pamiętam, że kiedyś pisałeś normalne posty, dziwię się, że nagle piszesz w sposób tak desperacki i niemiły
03 Mar 2009, Wto 22:32, PID: 129201
ja nie mysle ja to wiem. I swoja droga niesamowite ktos mnie pamieta
03 Mar 2009, Wto 23:03, PID: 129215
Jasne, że Ciebie pamiętam! I nawet pamiętam, że jesteś z Poznania Może dlatego w ogóle cię zapamiętałam
03 Mar 2009, Wto 23:28, PID: 129224
krys840 napisał(a):Funiu, mnie na Tobie zależy. Platonicznie się w Tobie zakochałem i chciałbym żyć teraz marzeniem o Tobie.Gdybyś mnie zobaczył to by Ci przeszło. Wyglądam jak straszydło. Nie dbam o siebie w goóle... Bo mi się nie chce... Nic mi się nie chce... a to jeszcze tylko pogarsza sprawę, bo wmawiam sobie, że do niczego się przez to nie nadaje, ze jestem okropna, nie moge się zmobilizować... najprostsze czynności sprawaiją mi problem. Sosen napisał(a):Kiedyś musi być lepiej, lepiej poczekać.Czekać na co?
04 Mar 2009, Śro 0:07, PID: 129234
krys840 napisał(a):Funiu, mnie na Tobie zależy. Platonicznie się w Tobie zakochałem i chciałbym żyć teraz marzeniem o Tobie.Gdybyś mnie zobaczył to by Ci przeszło. Wyglądam jak straszydło. Nie dbam o siebie w goóle... Bo mi się nie chce... Nic mi się nie chce... a to jeszcze tylko pogarsza sprawę, bo wmawiam sobie, że do niczego się przez to nie nadaje, ze jestem okropna, nie moge się zmobilizować... najprostsze czynności sprawaiją mi problem. Sosen napisał(a):Kiedyś musi być lepiej, lepiej poczekać.Czekać na co?
04 Mar 2009, Śro 0:29, PID: 129253
Funia, jeden krok i wszystko się może odmienić, naprawdę. Siedzenie w domu skończy się raczej tylko źle.
Skoro myślisz o sobie jako o straszydle, bo o siebie nie dbasz, to jak zadbasz, będzie ok. Pewnie mogłabyś się podobać. Poza tym dobrze jest spotkać człowieka, który doceni w dziewczynie jej wnętrze, a walory fizyczne zejdą na drugi plan. Uświadomisz sobie własną atrakcyjność. Tak się dzieje... i poczujesz się potrzebna, taka jedyna w swoim rodzaju. Tylko, że pisanie przez neta niewiele załatwi. Mogę Cię jedynie nakłaniać do tego, byś postanowiła postawić stopę gdzieś, gdzie jeszcze dotąd nie byłaś. Czekać nie ma na co, tylko raz trzeba sprowokować los do tego, by mógł dać coś lepszego, znaleźć jakąś inną, ciekawszą opcję. Niektóre wydarzenia trzeba wywoływać samemu, a na ogół wystarczy puścić koło w ruch, by samo zaczęło się obracać. Więc ja apeluję: tylko jeden mały kroczek.
04 Mar 2009, Śro 0:36, PID: 129259
Funia, nie wiem na co. Ja mam tak, że przez tydzień chcę umierać, zdycham po prostu i moim marzeniem jest, żeby mnie ktoś zastrzelił. A później przychodzi lepszy moment, i wtedy mówię sobie, że jednak warto dla tego żyć. To mnie napawa nadzieją. Miałem tak dziś w dzień, ale teraz jest znowu kiszona.
Nie masz takich momentów ? Bardzo dobrze Cię rozumiem, i nie wiem jak Cię przekonać. Ja też ogólnie wysiadam z tego pociągu
04 Mar 2009, Śro 1:33, PID: 129287
Zwątpienie w sens wszystkiego to chyba najgorsze z uczuć. Niechęć do jakichkolwiek czynności, do dbania o jakąkolwiek higienę, własną i otoczenia. Poczucie, że nic nie daje satysfakcji, że przeżywa się kolejny dzień bezcelowo, nie mogąc uwolnić się od tego przeklętego uczucia beznadziejności sytuacji. Też czasami miewam takie momenty kompletnego załamania, kiedy po wstaniu z łóżka czuję zupełny bezsens przeżywania kolejnego dnia, z okropnym poczuciem, że cokolwiek zrobię, będzie to bezcelowe i tylko będę się męczyć. Chciałabym uciec wtedy od mej świadomości, ale nie da się nigdzie uciec. Niekiedy rozważam samobójstwo, lecz przychodzą myśli, że jeżeli jestem w stanie zdobyć się na odwagę odebrania sobie życia, nie wiedząc co mnie czeka po drugiej stronie, to równie dobrze jestem w stanie podjąć ryzyko totalnej wojny z fobią, a kto wie, być może tym razem właśnie odniosłabym sukces.
Ciężko jest radzić cokolwiek, w Twojej sytuacji Funiu. Być może poczucie sensu Twego życia musi do Ciebie przyjść samo, może to kwestia czasu, kiedy je odzyskasz na nowo; kiedy poczujesz, że możesz czerpać radość, kiedy zapytasz siebie: dlaczego miałabym być ciągle nieszczęśliwa, dlaczego właśnie od teraz nie miałoby być inaczej, nie mogłabym walczyć o to, czego pragnę w życiu? Dlaczego właśnie teraz moja zła karta nie miałaby się odwrócić? Dlaczego nie miałabym zmienić podejścia, poczuć się inaczej niż dotąd, na przekór wszystkiemu?
04 Mar 2009, Śro 9:08, PID: 129357
Funia, powiedz, jaka jesteś? Też nie mam aktualnie motywacji. Przestałem widzieć sens samotnych wypraw. Choćby dostał góry, to nie widzę sensu. To uczucie mnie na pewno zniszczy, bo zbyt wiele przeszedłem, żeby nie dzielić teraz z kimś życia. Może pogadamy na gg?
Jestem zdesperowany! |
|