13 Kwi 2009, Pon 19:57, PID: 140497
Jak to z wami jest.. Często się podkochujecie? cierpicie? a może słyniecie z łamania serc?
13 Kwi 2009, Pon 19:57, PID: 140497
Jak to z wami jest.. Często się podkochujecie? cierpicie? a może słyniecie z łamania serc?
13 Kwi 2009, Pon 20:03, PID: 140504
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Kwi 2009, Pon 20:05 przez żelka.)
Zdecydowanie za często się zakochuje i niestety nieszczęśliwie . To są takie miłości platoniczne , dobrze , że już nie w aktorach itp , bo jak byłam młodsza często tak miałam. W sumie może bardziej to co przeżywam to jakaś chora fascynacja więc pozostają mi jedynie marzenia...odnośnie osoby w której jestem zauroczona. Nie jest to przyjemne uczucie jak się nie może być z tym z kim się chce być. Muszę spojrzeć na to bardziej z dystansu i wybić sobie z głowy takie chore miłości. i owszem trochę cierpię , ale wychodzi , że na własne życzenie.
13 Kwi 2009, Pon 20:07, PID: 140508
Ja częściej łamie serca,a raczej "łamałam",nie cierpiałam z miłości(może w podstawówce),jak chłopak starszy o 5 lat,nie zwracał na mnie uwagi :-(
Teraz jeśli chodzi o sprawy sercowe,jestem szczęśliwa :-)
13 Kwi 2009, Pon 20:09, PID: 140509
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Kwi 2009, Pon 20:16 przez trey.)
Kiedyś to bardziej teraz już mniej, ale przed pójściem spać bardzo lubiałem leżąc sobie owinięty kołdrą marzyć sobie o "kimś" wyobrażać sobie rózne sceny z nią, niekoniecznie erotyczne.. że jesteśmy razem, żyjemy ze sobą itp.
Ogólnie odnoście dziewczyn pamiętam że od małego byłem nieśmiały. To chyba było wrodzone. Zawsze to mi się we mnie nie podobało. Teraz już jest w sumie ok, ale ciężko znależć odpowiednią osobę..
13 Kwi 2009, Pon 20:23, PID: 140512
Cytat:Ja częściej łamie serca,a raczej "łamałam",nie cierpiałam z miłości(może w podstawówce),jak chłopak starszy o 5 lat,nie zwracał na mnie uwagi Hm to świetnie. Mam nadzieje , że kiedyś i mi będzie to dane Cytat:Kiedyś to bardziej teraz już mniej, ale przed pójściem spać bardzo lubiałem leżąc sobie owinięty kołdrą marzyć sobie o "kimś" wyobrażać sobie rózne sceny z nią, niekoniecznie erotyczne.. że jesteśmy razem, żyjemy ze sobą itp. Jej , Ty wiesz , że ja sobie tak właśnie marze jak jestem zakochana ops: mam już tak od września z przerwami. Teraz to się bardziej nasiliło , bo rozmawiam z tą osobą przez internet .
13 Kwi 2009, Pon 20:26, PID: 140514
W 1 i 2 klasie gimnazjum przeżywałam platoniczną miłość do brata koleżanki. Przychodziłam do niej do domu po to, żeby go zobaczyć. Oczywiście zdania z nim nie zamieniłam. A jak w końcu zaczął zwracać na mnie uwagę, tzn utrzymywaliśmy dłuższe spojrzenia, zaczął się ze mną witać raz na jakiś czas, to ja sobie odpuściłam. Wtedy cierpiałam. No ale miałam 13 lat, więc wiecie, jak to jest. Ile to ja łez wylałam.
W 3 klasie gimnazjum nikt mi się nie podobał, za to dobry kolega zaczął zapraszać mnie do kina. Zawsze odmawiałam. Nie wiem, dlaczego. W pierwszej klasie liceum podobał mi się jeden chłopak, i ja jemu najwidoczniej też, bo zdobył mój numer GG. Byłam przeszczęśliwa. Ale przybrałam oczywiście zaraz pancerz ochronny. Zawsze służył mi pomocą (im bardziej on chciał poznać moje problemy, tym bardziej go odtrącałam), zapraszał mnie na imprezy, a ja zawsze odmawiałam. Potem on dowiedział się, że mi się podoba (ja oczywiście nie dałam po sobie poznać, żadnych komplementów, nic.). I się zaczęło. Zapraszał mnie tym bardziej, a ja tym bardziej odmawiałam. Bo się bałam. I znajomość się urwała. Potem, całkiem niedawno, spodobał mi się jeden facet. Widuję go raz na tydzień. Przełamałam się, i uśmiechnęłam się do niego. Żadnej odezwy. Nie zwrócił na mnie uwagi. Podoba mi się kolega z klasy. Miałam z nim bardzo dobry kontakt, dowiedziałam się, że on ma o mnie bardzo dobre zdanie (). I znowu, zaczęłam się wycofywać. I zrobiłam się wredna i ironiczna. Wydaje mi się, że już coraz bardziej niechętnie ze mną rozmawia. Po drodze poznawałam tez dużo facetów przez internet. O. I do nich to też były takie platoniczne miłości. Wzdychałam, wylewałam łzy, a w życiu żadnego na oczy nie widziałam. ;] Potem już nie. Im starsza jestem, tym robię się chłodniejsza, uczucia do mnie nie trafiają, i ja nie czuję z taką mocą. Może taki wypracowałam sobie system obronny - nikt mnie nie zrani, jak nikomu nie dam tak naprawdę się omotać. I zawsze, jak już wiem, że może cośby wyszło, to ja się wycofuję. Boję się z kimś związać. Jednocześnie nienawidząc swojej samotności, zawsze uciekam. I tylko rozpaczam, jak to mi jest źle samej, jak to chciałabym kogoś mieć. A jak tylko nadarza się okazja, to ja uciekam. żałosne. Dżizu. Nigdy tego nikomu nie powiedziałam.
13 Kwi 2009, Pon 21:08, PID: 140532
Niestety ja już nie wierze w miłość, chyba za dużo cierpienia mi to zadaje. W podstawówce podkochiwałam się w koledze z klasy, można i tak ale nigdy mu tego nie powiedziałam, niewiele i tak to zmieniłoby zresztą, i długo długo nic potem zdawało mi się że któryś z chłopaków z klasy w gimnazjum mi się podoba ale to było chyba była tylko taka potrzeba kogoś kochać, wtedy największy miałam problem ze sobą. W liceum był chłopak mojej koleżanki z klasy który zauroczył mnie, ale dałam sobie spokój. A potem był chłopak ze szkoły ale nigdy nie udało mi się z nim pogadać. Wstydziłam się ops: strasznie No i niedawno jakies 2 lata temu facet w którym byłam zabujana na maxa i który ze mną był troszkę, a że kobiety bywają ślepe i wiele faktów się pomija. Dostałam za swoje. Czar prysł. Kobiety jednak są głupie.... No i znów próbowałam z kimś ale znów nie wyszło ale przynajmniej jestem o doświadczenie mądrzejsza. Stare rany jednak są rozdrapane
13 Kwi 2009, Pon 21:28, PID: 140546
Cytat:Czy macie szczęście w miłości? haha żartujesz
13 Kwi 2009, Pon 21:31, PID: 140551
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Kwi 2009, Pon 21:31 przez KoktajlTruskawkowy.)
Nie mam szczęścia w miłości ani w kartach, to nie sprawiedliwe, zostałabym przynajmniej hazardzistką a tak nic.
13 Kwi 2009, Pon 21:37, PID: 140555
Żeby wygrać trzeba grać. Z miłością jest analogicznie...
13 Kwi 2009, Pon 21:41, PID: 140559
Hektor napisał(a):Żeby wygrać trzeba grać. Z miłością jest analogicznie...
14 Kwi 2009, Wto 6:55, PID: 140574
Ja to zakochuj sie jak jakiś debil. Co spojrzę na jakąś dziewczynę to wyobrażam sobie, że to "Ta" Zresztą mam zawyżone wymagania co do dziewczyn więc trudno mi kogoś znaleźć. Niestety dziewczyny tak nie wariują na moim punkcie
14 Kwi 2009, Wto 12:11, PID: 140639
14 Kwi 2009, Wto 12:34, PID: 140651
Nie popsułaś przez NIEŚMIAŁOŚĆ(widocznie nie dostrzegł twego wnętrza),
NIGDY NIE OBWINIAJ SIEBIE! Uwierz(wiem że to trudne),ale będąc nieśmiałą,fobiczką czy mając nie taką figure,jak gwiazdy filmowe,można znaleść tego jedynego. Znajdziesz ja to wiem :-)
14 Kwi 2009, Wto 12:50, PID: 140662
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Kwi 2009, Wto 12:51 przez KoktajlTruskawkowy.)
jestem zakochana od czterech lat w tym samym i wszystko popsułam przez nieśmiałość[/quote]
Ten ktoś o tym wie? O zakochaniu, nie mówię o fobii, prawda jest taka że dwoje musi chcieć, to że Ty jesteś zakochana nie znaczy że ta druga osoba też a do miłości jej nie zmusisz.
14 Kwi 2009, Wto 14:21, PID: 140711
14 Kwi 2009, Wto 18:33, PID: 140780
Cytat:jestem zakochana od czterech lat w tym samym i wszystko popsułam przez nieśmiałość Cytat: ale to juz i tak ehm zamierzchła przeszłość jest Hmmm... Jesteś zakochana w kimś od 4 lat, ale... jest to zamierzchła przeszłość??? Ludzie mają ogromną zdolność do komplikowania prostych spraw...[/code]
14 Kwi 2009, Wto 19:39, PID: 140823
14 Kwi 2009, Wto 19:42, PID: 140832
Najtrudniejsze problemy mają najprostsze rozwiązania... O ile jesteś w stanie pozbyć się emocji.
14 Kwi 2009, Wto 19:43, PID: 140833
Skoro już jesteś świadome tego co Ci dolega , może się leczysz nie możesz zmienić tej sytuacji ? Jeśli dalej Ci zależy.
14 Kwi 2009, Wto 19:55, PID: 140839
14 Kwi 2009, Wto 20:05, PID: 140843
Wypowiadanie się tutaj świadczy o stopniu zaawansowania naszej fobii? Wiesz czasem pisanie od życia trochę się różni.
14 Kwi 2009, Wto 20:06, PID: 140844
Zacznę od tego, że pomoże Ci słuchanie ludzi dojrzałych. Nie słuchaj tej Truskawkowej Propagandy .
Cytat:tutaj tez sie tak wypowiadacie bez problemu, to jaka wy macie do cholery ta fobie? Nie chciałbym wypowiadać się za Innych, ale ja mam fobię "kierunkową", że tak powiem. Mam ogólną fobię społeczną, aczkolwiek stosunkowo łagodną i silną fobię społeczną związaną z konkretnymi sytuacjami społecznymi np. potrafię przełamać lęk i podrywać dziewczyny, ale jeżeli dziewczyna mnie podrywa, to spalam buraka ops: Cytat:Hektor jesli byles kiedys zakochany Ciężki temat. Byłem kiedyś zauroczony. Jakieś dwa tygodnie. Czuje bardzo silne emocje związane z kobietami, do których się przywiązuje, ale nie mogę tego nazwać miłością. Cytat:powinienes wiedziec ze pozbyc sie emocji nie jest tak latwo, nawet dlatego ze bardzo sie tego chce. Też tak myślałem, ale to nieprawda. |
|