24 Lip 2017, Pon 20:57, PID: 707864
Cześć wszystkim!
Nosiłem się z założeniem tego wątku chwilę, aby stworzyć nam miejsce do wymiany poglądów i zobaczenia co inni myślą na temat "słabej generacji".
Powiedzmy roczniki od 80 do teraz (mogą być i te późniejsze, ale podobno "milenialsi", "pokolenie Y" to właśnie od lat 80, a nawet od 84).
Chodził mi ten temat po głowie ze względu na bezcelowość życia i problem z samym życiem. Jako, że jestem autorem tego wątku to zacznę od siebie.
Rocznik 90, szkoły pokończyłem, te początkowe z czerwonym paskiem, a później już poniżej średniej 4.0 (hehehe), jestem rocznikiem eksperymentów, więc gimnazjum także skończyłem, potem studia Nie mam własnego mieszkania, tylko wynajmuję, ale dzieki temu nie mam kredytu na głowie. Nie mam żony, ani dzieci, nie mam żadnych zobowiązań, ani większych problemów, ale jednak.... coś jest nie tak.
Dziewczynę miałem, ale jakoś nie czułem się bardziej szczęśliwy z nią niż bez niej, więc sie rozeszliśmy. Jej oczekiwania co do mnie były inne po zauroczeniu, a ja myślałem, że dziewczyna wszystko zmieni, także to nie był czas i miejsce.
Zacząłem się zastanawiać po co tak naprawdę żyję. Dzieci jakoś mnie nie kręcą, zakładanie rodziny tym bardziej. Zacząłem się zastanawiać o tu chodzi.Może chodzi o czasy w jakich żyję, w których nie musiałem stać w kolejkach, wszystko było dostępnę, o nic nie trzeba było walczyć (nie że podane na tacy). Wizja kredytów mnie nie jara, tylko po to aby mieć własne mieszkanie, w którym będę siedział tak jak w obecnie wynajmowanym. Jakoś wolę być mobilny i zmieniać te mieszkania.
Może to pokolenie przede mną, które żyło w innych czasach miało jakieś cele i walczyło o coś, o tą wolność, o przekraczanie granic. Żyło w kraju, w którym nie było za dobrze, nie tak jak my.
Takie mam przemyślenia. Może ktoś zechce dodać coś od siebie, bo w internecie każdy anonimowy i napisze więcej niż w realu.
Nosiłem się z założeniem tego wątku chwilę, aby stworzyć nam miejsce do wymiany poglądów i zobaczenia co inni myślą na temat "słabej generacji".
Powiedzmy roczniki od 80 do teraz (mogą być i te późniejsze, ale podobno "milenialsi", "pokolenie Y" to właśnie od lat 80, a nawet od 84).
Chodził mi ten temat po głowie ze względu na bezcelowość życia i problem z samym życiem. Jako, że jestem autorem tego wątku to zacznę od siebie.
Rocznik 90, szkoły pokończyłem, te początkowe z czerwonym paskiem, a później już poniżej średniej 4.0 (hehehe), jestem rocznikiem eksperymentów, więc gimnazjum także skończyłem, potem studia Nie mam własnego mieszkania, tylko wynajmuję, ale dzieki temu nie mam kredytu na głowie. Nie mam żony, ani dzieci, nie mam żadnych zobowiązań, ani większych problemów, ale jednak.... coś jest nie tak.
Dziewczynę miałem, ale jakoś nie czułem się bardziej szczęśliwy z nią niż bez niej, więc sie rozeszliśmy. Jej oczekiwania co do mnie były inne po zauroczeniu, a ja myślałem, że dziewczyna wszystko zmieni, także to nie był czas i miejsce.
Zacząłem się zastanawiać po co tak naprawdę żyję. Dzieci jakoś mnie nie kręcą, zakładanie rodziny tym bardziej. Zacząłem się zastanawiać o tu chodzi.Może chodzi o czasy w jakich żyję, w których nie musiałem stać w kolejkach, wszystko było dostępnę, o nic nie trzeba było walczyć (nie że podane na tacy). Wizja kredytów mnie nie jara, tylko po to aby mieć własne mieszkanie, w którym będę siedział tak jak w obecnie wynajmowanym. Jakoś wolę być mobilny i zmieniać te mieszkania.
Może to pokolenie przede mną, które żyło w innych czasach miało jakieś cele i walczyło o coś, o tą wolność, o przekraczanie granic. Żyło w kraju, w którym nie było za dobrze, nie tak jak my.
Takie mam przemyślenia. Może ktoś zechce dodać coś od siebie, bo w internecie każdy anonimowy i napisze więcej niż w realu.