12 Wrz 2017, Wto 6:42, PID: 711086
Co byście mi poradzili?
Nie jestem zbyt pewny siebie i mam problemy ze zwykłymi relacjami.
Po prostu kiedyś w wieku 18 lat bardzo się bałem ludzi i siedziałem w domu.
Teraz 8 lat później nieco się zmieniło, ale nie potrafię radzić sobie w różnych sytuacjach.
Przykładowo, mam sąsiada nade mną - byłego wojskowego, który korzystając z prawa, poszedł na emeryturę w młodym wieku
Koleś chodzi z głową na karku - dosłownie, taki ważny jakby połknął kija
Jego 30 letnia żona nigdy nie pracowała i siedzi w domu. Koleś wychodzi o 8 na kilka godzin - ma jakąś fuchę.
Rozumiecie emerytura + fucha + 500 plus = żyć nie umierać, ale to nie wyjaśnia chamstwa
Sąsiedzi z góry są nie do wytrzymania. Pomijam ich głośne zabawy z dziećmi - rodzicom trudno jest wyjść z nimi na dwór, więc urządzają sobie plac zabaw w domu.
Głośne bieganie, skakanie, granie w piłkę potrafi dokuczać przez wiele godzin.
To jeszcze nie jest takie uciążliwe jak wczesne pobudki.
Mam kupione woskowe stopery.
Mimo wszystko w sobotę o godzinie 6:10 budzi mnie ryk szuranego krzesła.
Jeżeli szura się krzesło/stołek po kafelkach, powstaje głośny hałas.
Zresztą, skoro śpię i mam zatyczki w uszach, a dochodzi do mnie przeraźliwy jazgot szuranego krzesła to znaczy, że ktoś to musiał robić głośno.
I tego nie rozumiem. Skoro to jest takie głośne, że mnie to budzi, mimo zatyczek w uszach, to u sąsiada hałas musi być jeszcze większy.
Mimo to on z uporem maniaka hałasuje, dlaczego?
Inna sprawa. Oni mają łóżko z nóżkami. Jeżeli zamykają kanapę to nóżki dotykają podłogi.
Zdarza im się że zrzucają kanapę z całej siły przez co te nóżki z szybkością uderzają w podłogę a mój sufit i w efekcie o 6 rano potrafię być zbudzony. Skoro mam stopery w uszach i śpię, a budzi mnie głośne uderzenie to znaczy, że ten hałas jest naprawdę potężny.
Pytanie, kto i po co w taki sposób składa łóżko - koleś je pcha z premedytacją na podłogę i powstaje BUM
Rozmawiałem o szuraniu stołkami z sąsiadem, ten uśmiechnął się twierdząc, że to nie od niego, a z pewnością ktoś z innej klatki!
Nie dość, że hałasuje, to bezczelnie kłamie.
Co powinienem w takiej sytuacji zrobić, bo nie ukrywam w sobotę chcę sobie dłużej pospać, a nie wstawać o 6.
Do pracy mam na 10, i też nie chcę wstawać o 6 tylko dlatego, że ktoś uderza kanapą.
Tylko nie piszcie że wina leży po mojej stronie, bo on może u siebie robić co mu się podoba.
Idąc takim tokiem rozumowania mógłbym o 6 rano budzić wszystkich dookoła grą na trąbce.
Tylko czy byłoby to ludzkie? Prawo, prawem, a kultura i liczenie się z dobrem innych to drugie. Odnoszę wrażenie, że sąsiad patrzy poprzez pryzmat własnej wygody, a pozostałych ma zwyczajnie gdzieś.
Nie jestem zbyt pewny siebie i mam problemy ze zwykłymi relacjami.
Po prostu kiedyś w wieku 18 lat bardzo się bałem ludzi i siedziałem w domu.
Teraz 8 lat później nieco się zmieniło, ale nie potrafię radzić sobie w różnych sytuacjach.
Przykładowo, mam sąsiada nade mną - byłego wojskowego, który korzystając z prawa, poszedł na emeryturę w młodym wieku
Koleś chodzi z głową na karku - dosłownie, taki ważny jakby połknął kija
Jego 30 letnia żona nigdy nie pracowała i siedzi w domu. Koleś wychodzi o 8 na kilka godzin - ma jakąś fuchę.
Rozumiecie emerytura + fucha + 500 plus = żyć nie umierać, ale to nie wyjaśnia chamstwa
Sąsiedzi z góry są nie do wytrzymania. Pomijam ich głośne zabawy z dziećmi - rodzicom trudno jest wyjść z nimi na dwór, więc urządzają sobie plac zabaw w domu.
Głośne bieganie, skakanie, granie w piłkę potrafi dokuczać przez wiele godzin.
To jeszcze nie jest takie uciążliwe jak wczesne pobudki.
Mam kupione woskowe stopery.
Mimo wszystko w sobotę o godzinie 6:10 budzi mnie ryk szuranego krzesła.
Jeżeli szura się krzesło/stołek po kafelkach, powstaje głośny hałas.
Zresztą, skoro śpię i mam zatyczki w uszach, a dochodzi do mnie przeraźliwy jazgot szuranego krzesła to znaczy, że ktoś to musiał robić głośno.
I tego nie rozumiem. Skoro to jest takie głośne, że mnie to budzi, mimo zatyczek w uszach, to u sąsiada hałas musi być jeszcze większy.
Mimo to on z uporem maniaka hałasuje, dlaczego?
Inna sprawa. Oni mają łóżko z nóżkami. Jeżeli zamykają kanapę to nóżki dotykają podłogi.
Zdarza im się że zrzucają kanapę z całej siły przez co te nóżki z szybkością uderzają w podłogę a mój sufit i w efekcie o 6 rano potrafię być zbudzony. Skoro mam stopery w uszach i śpię, a budzi mnie głośne uderzenie to znaczy, że ten hałas jest naprawdę potężny.
Pytanie, kto i po co w taki sposób składa łóżko - koleś je pcha z premedytacją na podłogę i powstaje BUM
Rozmawiałem o szuraniu stołkami z sąsiadem, ten uśmiechnął się twierdząc, że to nie od niego, a z pewnością ktoś z innej klatki!
Nie dość, że hałasuje, to bezczelnie kłamie.
Co powinienem w takiej sytuacji zrobić, bo nie ukrywam w sobotę chcę sobie dłużej pospać, a nie wstawać o 6.
Do pracy mam na 10, i też nie chcę wstawać o 6 tylko dlatego, że ktoś uderza kanapą.
Tylko nie piszcie że wina leży po mojej stronie, bo on może u siebie robić co mu się podoba.
Idąc takim tokiem rozumowania mógłbym o 6 rano budzić wszystkich dookoła grą na trąbce.
Tylko czy byłoby to ludzkie? Prawo, prawem, a kultura i liczenie się z dobrem innych to drugie. Odnoszę wrażenie, że sąsiad patrzy poprzez pryzmat własnej wygody, a pozostałych ma zwyczajnie gdzieś.