14 Wrz 2017, Czw 19:14, PID: 711263
Cześć, nie wiem czy istnieje już temat poświęcony przemocy fizycznej w rodzinie, jeśli tak, to można podpiąć tam mojego posta.
Miała dziś miejsce nieprzyjemna sytuacja, po której odbyłam rozmowę z mamą. Na temat dawania dzieciom klapsów. Już mniejsza o to, że "zapomniała"(?!), iż byłam bita w dzieciństwie (no przecież tylko ręką i pasem, to co to za bicie, nie). Nie wiem czy udawała, że nie pamięta, czy serio takie rzeczy jej wyleciały z pamięci... Bo mi nie. W każdym razie powiedziała, że bicie dzieci to szkoła katolicka. Że wg katolicyzmu dzieci można bić. Że ją bito w dzieciństwie w ramach kary i to było w porządku.
Od razu poszłam do siebie i zaczęłam wertować strony katolickie w Internecie. I cóż mogę powiedzieć... Mama miała rację. Według katolicyzmu można bić dzieci w ramach kary.
Znalazłam tak żałosne artykuły, że aż nie chce mi się wierzyć, że wypowiadają się w nich osoby z tytułem profesora (linki wrzucam pod koniec posta).
Jeżeli to tak wygląda, to ja się chyba wypisuję z katolicyzmu. Mając ćwierćwiecze na karku nie uważam, że rodzice dobrze robili, karząc mnie biciem za niesłuchanie się. Pamiętam większość takich sytuacji i zamiast pokory odczuwałam potworne poniżenie, nienawiść do nich oraz nienawiść do siebie. Jestem wręcz pewna, że bicie dzieci (tak, ku#, nawet ten "symboliczny klaps" też jest biciem) ma znaczący wpływ na obniżenie samooceny, utratę poczucia własnej wartości.
Poza tym, według mnie to po prostu hipokryzja... Ojciec leje dziecko pasem, a godzinę później siedzi w kościółku i żarliwie modli się do Pana Boga. WTF(!)
A co wy sądzicie o takim sposobie wychowania? Zachęcam do dyskusji.
źródła:
http://gosc.pl/doc/3481525.Klaps-to-nie-bicie
http://www.niedziela.pl/artykul/1266/Czy-wolno-bic-d (polecam końcówkę tegoż artykułu)
http://biblista.pl/ukryte/pytania/295-py...iecko.html
Miała dziś miejsce nieprzyjemna sytuacja, po której odbyłam rozmowę z mamą. Na temat dawania dzieciom klapsów. Już mniejsza o to, że "zapomniała"(?!), iż byłam bita w dzieciństwie (no przecież tylko ręką i pasem, to co to za bicie, nie). Nie wiem czy udawała, że nie pamięta, czy serio takie rzeczy jej wyleciały z pamięci... Bo mi nie. W każdym razie powiedziała, że bicie dzieci to szkoła katolicka. Że wg katolicyzmu dzieci można bić. Że ją bito w dzieciństwie w ramach kary i to było w porządku.
Od razu poszłam do siebie i zaczęłam wertować strony katolickie w Internecie. I cóż mogę powiedzieć... Mama miała rację. Według katolicyzmu można bić dzieci w ramach kary.
Znalazłam tak żałosne artykuły, że aż nie chce mi się wierzyć, że wypowiadają się w nich osoby z tytułem profesora (linki wrzucam pod koniec posta).
Jeżeli to tak wygląda, to ja się chyba wypisuję z katolicyzmu. Mając ćwierćwiecze na karku nie uważam, że rodzice dobrze robili, karząc mnie biciem za niesłuchanie się. Pamiętam większość takich sytuacji i zamiast pokory odczuwałam potworne poniżenie, nienawiść do nich oraz nienawiść do siebie. Jestem wręcz pewna, że bicie dzieci (tak, ku#, nawet ten "symboliczny klaps" też jest biciem) ma znaczący wpływ na obniżenie samooceny, utratę poczucia własnej wartości.
Poza tym, według mnie to po prostu hipokryzja... Ojciec leje dziecko pasem, a godzinę później siedzi w kościółku i żarliwie modli się do Pana Boga. WTF(!)
A co wy sądzicie o takim sposobie wychowania? Zachęcam do dyskusji.
źródła:
http://gosc.pl/doc/3481525.Klaps-to-nie-bicie
http://www.niedziela.pl/artykul/1266/Czy-wolno-bic-d (polecam końcówkę tegoż artykułu)
http://biblista.pl/ukryte/pytania/295-py...iecko.html