27 Kwi 2018, Pią 19:00, PID: 743874
Niestety biję się z takimi myślami jak Wy, nie w pełnym zakresie ale w dużej części na pewno tak. Nie , to wcale nie oznacza że jest ze mną lepiej, wręcz przeciwnie.
Biorę jakieś leki, czasami na mnie działają, czasami czuję jakiś napęd, poprawę samopoczucia ale zaraz przychodzi kryzys. Choćby na przykład teraz. Na studiach nigdy nie byłem, nawet na poważnie ich nie planowałem. Teoretycznie mógłbym ale generalnie nie wierzę w sens tego. Nie widzę żebym doczłapał do końca, nie widzę żebym odnalazł się na rynku pracy. Nawet z wyborem kierunku nie jest zbyt łatwo. Humanistyczne są zbyt mało perspektywiczne, większość kierunków to jest niestety marnowanie czasu albo tylko dla samego hobby, zgłębiania danej dziedziny a nie w kierunku zawodowym. W kwestii technicznych to nie mam predyspozycji, nigdy mnie to nie kręciło, nawet gdybym się tego nauczył, skończył takowe studia to czy jest sens wykonywania czegoś dajmy na to przez 35 lat jak się tego nawet nie lubi? Mechanicznie? Jak robot? Lata temu wyparowały ze mnie całkowicie jakiekolwiek ambicje, nie potrafiłem ich wskrzesić. Chociaż nawet nie wiem czy były nimi. Chyba nie. Ogólnie moja historia jest tak żałosna że szkoda tutaj zamieszczać jej dalsze fragmenty. Czuje się już skończony.
Tak, tak, powalam optymizmem
PS. Pewnie będę żałował tego posta...
Biorę jakieś leki, czasami na mnie działają, czasami czuję jakiś napęd, poprawę samopoczucia ale zaraz przychodzi kryzys. Choćby na przykład teraz. Na studiach nigdy nie byłem, nawet na poważnie ich nie planowałem. Teoretycznie mógłbym ale generalnie nie wierzę w sens tego. Nie widzę żebym doczłapał do końca, nie widzę żebym odnalazł się na rynku pracy. Nawet z wyborem kierunku nie jest zbyt łatwo. Humanistyczne są zbyt mało perspektywiczne, większość kierunków to jest niestety marnowanie czasu albo tylko dla samego hobby, zgłębiania danej dziedziny a nie w kierunku zawodowym. W kwestii technicznych to nie mam predyspozycji, nigdy mnie to nie kręciło, nawet gdybym się tego nauczył, skończył takowe studia to czy jest sens wykonywania czegoś dajmy na to przez 35 lat jak się tego nawet nie lubi? Mechanicznie? Jak robot? Lata temu wyparowały ze mnie całkowicie jakiekolwiek ambicje, nie potrafiłem ich wskrzesić. Chociaż nawet nie wiem czy były nimi. Chyba nie. Ogólnie moja historia jest tak żałosna że szkoda tutaj zamieszczać jej dalsze fragmenty. Czuje się już skończony.
Tak, tak, powalam optymizmem
PS. Pewnie będę żałował tego posta...