20 Lut 2008, Śro 12:31, PID: 13044
Ogladanie zdjec mnie nie stresuje. Czasami mam ten problem przy niektorych programach telewizyjnych albo filmach, ale tak jest przewaznie wtedy, gdy ogladam cos w towarzystwie.
20 Lut 2008, Śro 12:31, PID: 13044
Ogladanie zdjec mnie nie stresuje. Czasami mam ten problem przy niektorych programach telewizyjnych albo filmach, ale tak jest przewaznie wtedy, gdy ogladam cos w towarzystwie.
28 Lut 2008, Czw 0:37, PID: 13861
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Mar 2008, Pon 19:34 przez Neira.)
Oglądanie zdjęć mnie również stresuje, i nie rozumiem stron typu fotka.pl, a nawet mnie one irytują. Sama nigdy nie umieściłam swojego zdjęcia w sieci, i nie zamierzam (zresztą nie mam żadnych aktualnych bo nie lubię jak mnnie fotografują).
Mam też "Ten wstyd za ludzi z telewizji", ciekawe czy to się jakoś nazywa. EDIT: Zmieniłam treść. Zdjęcia, okładki, plakaty również.
25 Mar 2008, Wto 0:12, PID: 16698
Ne ma problema, jak fotki sa czyjes, ale jak mam ogladac fotke ze mna w towarzystwie, to sie zmywam jak najdalej i nasluchuje, czy sie smieja. Jak tak, to juz do towarzystwa nie wracam.
05 Lis 2008, Śro 23:38, PID: 86453
Lightbulb napisał(a):A ja się często wtydzę za kogoś, oglądając tę osobe w telewizji, nawet na filmach czasami (być może przeraża mnie świadomość, że w podobnej sytuacji zachowałbym się identycznie ). Identycznie! Co do oglądania zdjęć znajomych mi osób w internecie, szczególnie gdy oglądam jakąś osobę, której normalnie nie mógłbym patrzeć w oczy - nie potrafię tego wytrzymać. Nawet mając świadomość, że to tylko zwykłe zdjęcie! Neira napisał(a):Mam też "Ten wstyd za ludzi z telewizji", ciekawe czy to się jakoś nazywa. Ja na to mówię empatia absolutna albo nieśmiałość absolutna.
09 Lis 2008, Nie 19:58, PID: 87713
Nieśmiałość absolutna - łał, niezłe. Ja czasem tak mam nie ze zdjęciami, ale np. w filmie niektóre sceny mnie niesamowicie peszą, a zwlaszcza jak oglądam z kimś, a ten ktoś jeszcze to komentuje. Jak sobie jakieś moje stare zdjęcia oglądam, to widzę że zawsze mnie stresowało pozowanie. Nawet na NK nie potrafię sobie zrobić zdjęcia, które bym uznał za stosowne, żeby tam pokazać. Chociaż w miarę siebie akceptuję, nie zniósłbym chyba komentów.
08 Sty 2010, Pią 6:08, PID: 192578
O kurcze, a takie coś też mam i nawet nie pomyślałem chyba nie wiązałem tego z fobią (ale to dobrze wiedzieć, że nie "to mi dolega i tamto i jeszcze to i tamto" tylko wszystkie te rzeczy to różne przejawy tej samej dolegliwości )
Fanka_Franco napisał(a):Czy to u nas normalne, że stresuje Was oglądanie zwykłych zdjęć z neta?Jak mi ktoś przesyła zdjęcie mailem - to tak mam, takie nerwy jakieś (próbowałem sobie wmawiać, że to podekscytowanie ), ale jak mi daje linka do naszej-klasy czy fotki.pl itp, to nie mam tak, może dlatego, że nie ma tego poczucia, że tylko mi coś pokazuje, więc skoro inni widzieli, to ja też bez problemu Mam też tak z mailami ogólnie, że boję się przeczytać, choć to zwykła wiadomość (a tym bardziej jak poważniejsza). Czasem całymi dniami nie otwieram maili. Bo np. zapytałem kogoś o coś, a potem się boję tej odpowiedzi... nie wiem, może się boję, że mnie wyśmieje choć tego i tak nie zobaczę w mailu... Z forami rzadziej, ale też bywa, że się boję wejść. Np. napiszę jakiegoś mocno polemicznego posta, bo lubię dyskutować z ludźmi mającymi zupełnie różne zdanie, czasem nawet lekko prowokuję i jestem z siebie zadowolony, ale po takim poście też potrafię tydzień nie wejść na forum ze strachu A potem jak już zbiorę się w sobie, przeczytam posta (adrenalina w krwi na najwyższych obrotach ), to robię to samo Lightbulb napisał(a):A ja się często wtydzę za kogoś, oglądając tę osobe w telewizji, nawet na filmach czasami (być może przeraża mnie świadomość, że w podobnej sytuacji zachowałbym się identycznie ).Też tak mam, ale to chyba nawet nie koniecznie ta świadomość. W ogóle najpierw chciałem napisać, ze nie do końca tak mam, że mam tak tylko w przypadku obserwowania ludzi, na których mi zależy (w praktyce to chyba tylko mama, gdy razem gdzieś jesteśmy i ona mówi coś co mi się wydaje żenujące, to mi wtedy wstyd, nie wiem dlaczego, może dlatego, że mam wrażenie co do niej takie samo jak do mnie - że wyśmieją itp. a to byłoby i dla mnie przykre), i chciałem mówić że tak nie mam oglądając telewizję, ale... jeśli głupio zachowuje się mój ulubiony bohater jakiegoś filmu, albo bohater, z którym się utożsamiam poniekąd, to jego ośmieszenie odbieram jak swoje własne chyba
08 Sty 2010, Pią 13:58, PID: 192599
Jas napisał(a):Mam też tak z mailami ogólnie, że boję się przeczytać, choć to zwykła wiadomość (a tym bardziej jak poważniejsza). Czasem całymi dniami nie otwieram maili. Bo np. zapytałem kogoś o coś, a potem się boję tej odpowiedzi... nie wiem, może się boję, że mnie wyśmieje choć tego i tak nie zobaczę w mailu... Hehe, u mnie wygląda to identycznie Choć to chyba pewny rodzaj takiego irracjonalnego podniecenia że ktoś dla Ciebie poświęcił swój czas, i co w takim razie odpisze, jak długa będzie to wiadomość, a do tego jeszcze, zwykle nawet nie wiemy czego się można spodziewać U mnie sprawa ma się identycznie także z odbieraniem telefonów i sms-ów... Czasami potrafię nie odebrać cały dzień telefonu od kogoś, mimo że wydzwania cały dzień, tylko dlatego że nie wiem, czego taki osobnik może chcieć, i sobie muszę na początek rozważyć właśnie tą sprawę
08 Sty 2010, Pią 15:08, PID: 192600
Ja też bym chętnie nie otwierała maili ale stosuję inną metodę - robię to szybko, jakbym odrywała plaster. bo inaczej to mi nie da spokoju co jest w tej wiadomości.
09 Sty 2010, Sob 5:33, PID: 192730
tears in rain napisał(a):Choć to chyba pewny rodzaj takiego irracjonalnego podniecenia że ktoś dla Ciebie poświęcił swój czas, i co w takim razie odpisze, jak długa będzie to wiadomość, a do tego jeszcze, zwykle nawet nie wiemy czego się można spodziewaćTak, w pewnym sensie też tak o tym myślałem, że może trochę to takie podekscytowanie... ale chyba jednak bardziej zdenerwowanie w tym niezbyt pozytywnym sensie
09 Sty 2010, Sob 22:49, PID: 192808
A ja zupełnie takich objawów nie mam.. Szczerze mowiac to sie dziwie ze nawet takie moga byc...Co jak co ale nikt o tym nie wiem... Przynajmniej dla mnie to wytlumaczalne
09 Sty 2010, Sob 23:20, PID: 192811
Miałem kiedyś podobne objawy. Na przykład ojciec nagrał w pracy filmik aparatem i potem jak go oglądałem i widziałem jakąś sytuację, w której ciężko mógł sobie poradzić to czułem sie jakoś skrępowany. Wyobrażałem sobie że ja pewnie zrobiłbym tak samo i wyszedłbym na idiotę. Ale ogólnie robię duże postępy z fobią, myślę że już chyba doszedłem do granicy "tylko" nieśmiałości, a fobii już powiedziałem pa pa.
Unikałem oglądania tych filmów żeby się nie stresować. Ale postanowiłem że już inaczej postrzegam rzeczywistość i nie rozpamiętuje już jakbym się zachował w podobnych sytuacjach. Zacząłem oglądać te filmy i uczucie skrępowania zniknęło dosyć szybko
14 Cze 2010, Pon 19:55, PID: 210264
Mi wydaje się, że przesiadywanie w internecie ogólnie bardzo nie sprzyja temu, żeby zawiązać jakieś głębsze relacje. Ale może się mylę, bo właściwie nie szukałem jeszcze podobnych sobie ludzi poza netem, a próbuję niejako na forach. Przeważnie siedząc na forach frustrowałem się, denerwowało mnie wszystko, bo skupiałem się nad zasadnością chyba szukania wrażeń w tak desperacki sposób, jakim jest rozpisywanie się na forum. Rozczarowuje mnie to bardzo i myślę sobie, że stąd bierze się ten lęk, opisany w wątku, że boimy się, że marnotrawimy siły na poszukiwania poprzez przełamywanie tysiąca barier, jakie stawia net. Że właściwie to relacje tutaj są powierzchowne, bo może wolimy się oszukiwać, że szukamy, a wolimy na fundamencie powierzchowności odciąć się od realiów i rzeczywistości. Zajmujemy się otoczką takich relacji, tzn., głównie językiem forumowym, anegdotami, a to nie prowadzi nas za bardzo do jedności. Nigdy chyba też nie uda się nam stworzyć adekwatnego sytemu porozumiewania się, który odda nasze potrzeby głębi przeżyć, bo poprzez twierdzę internetu poprzestaniemy jedynie na przedmiocie, który potencjalnie miałby nas do siebie zbliżyć. Potrafimy rozmawiać na tysiące tematów, a to w ogólnym kontekście jest g... warte. W sumie bardzo nieadekwatnie do korzyści poszukujemy zrozumienia, a kończy się a tym, że stajemy się egoistycznymi, wyobcowanymi na świat hedonistami pławiącymi się we własnych zmysłach, skupionych na tysiącach uroków internetu.
Zastanawiam się, co mogłoby być podstawą dla każdego z nas, żeby skutecznie rozsądzić, czy uda nam się zwieńczyć powodzeniem taką inicjatywę. Tracimy życie, żeby przekonać się, jak odnaleźć to, czego nam trzeba, a już może być za późno. Zastanawiam się, czy poznam tu kogoś, z kim mogę się nawzajem budować. Choć potencjalnie mam kogoś takiego. Uznałem też, że muszę uzasadnić też sobie, siedząc na forach sam i nie mając namiastki tego, co mają - dajmy na to - nawet sztuczni przyjaciele, dlaczego desperacja mnie tu zawodzi. Jakby lepsze było penetrowanie własnego świata niż odnalezienie kogoś z kim można byłoby dzielić. Jakby to chroniło mnie przed czymś, bo nie wszystko można zaaprobować, a jeśli nie można na zewnątrz, to aprobuje relia internetu, dosyć oderwanego od rzeczywistości. W sumie wychodzi na to, że wszytko, co mnie zajmuje w internecie jest złe, bo wydłuża drogę do poznania człowieka, ale w szerej rzeczywistości być może panuje adekwatna sytuacja, więc lepiej tu niż tam. Przynajmniej dajemy sobie czas na poznanie, a poznanie to doświadczenie i może raczej wstrzemięźliwość początkowo, czyli to, czego nie ma wszędzie indziej... I pytanie: Na jakim fundamencie budować. Czy to są wspólne problemy z "macochą fobika", czyli społeczeństwem?
15 Cze 2010, Wto 0:49, PID: 210327
krys840 napisał(a):I pytanie: Na jakim fundamencie budować. Czy to są wspólne problemy z "macochą fobika", czyli społeczeństwem? Będąc poza społeczeństwem czujemy się bardzo osamotnieni. Ja żeby nie czuć się samotna potrzebuję zrozumienia, zatem szukam podobieństw... To dość mocny fundament do budowania relacji. A wracając do przestraszających/ stresujących fotek Też dosyć często miałam stresa-ale wiem czemu tak się działo-> Fotografię otrzymujemy zwykle po wymianie choć kilku zdań. To niewiele ale nam wystarcza do zbudowania sobie wyobrażenie o człowieku (w tym jesteśmy naaaaaprawdę dobrzy: jak rozbuchaną mamy wyobraźnię wie każdy z nas)) ). To lęk przed konfrontacją wyobrażeń (a może nawet oczekiwań) z rzeczywistością. Zupełnie zwyczajny i odczuwany przez każdego-tyle, że nasze lęki są zwykle większych rozmiarów. Proporcjonalne do wyobrażeń Podobny stres (choć chyba natężenie jest dużo wieksze) odczuwamy gdy mamy się spotkać z kimś kogo znamy tylko z netu. O bogowie! Pamiętam jak dziś, ze musiałam usiąść z wrażenia ui nie mogliśmy się ruszyć z ławki, bo na długi czas nogi odmówiły mi posłuszeństwa gdy wreszcie spotkałam się z - do dziś ważnymi dla mnie-człowiekiem/osobami
15 Cze 2010, Wto 13:02, PID: 210398
Zoe napisał(a):To lęk przed konfrontacją wyobrażeń (a może nawet oczekiwań) z rzeczywistością. Zupełnie zwyczajny i odczuwany przez każdego-tyle, że nasze lęki są zwykle większych rozmiarów.Może na tym rzecz, że internet chroni nas przed bezpośrednią konfrontacją, daje nam odpowiednio dużo czasu, by dojrzeć do odpowiedzialności za potencjalnie zawierane znajomości i relacje. A kiedy już zbyt spoufalamy się z drugim człowiekiem to ogarnia nas niechęć i lęk, bo nie po to zbudowaliśmy taki mur, żeby go teraz sforsować. Po coś te lęki są i są raczej adekwatne do sytuacji na zewnątrz, od której staramy sie stronić, więc zbyt duży tryb poznania nas odstręcza od siebie. Na zewnątrz nie kwapimy się do zawarcia znajomości, które mogą być pomyłką, stąd świat internetu, gdzie adekwatne bariery do zewnątrz w postaci samej istoty netu, który jest jakąś barierą na drodze poznania. Może to czasem więcej korzyści, ale wydaje mi się, że długoterminowo to będzie błędem przełożenie swoich nadziei na system dosyć odbiegający od życia i relacji jeden na jeden. Pytanie, czy nie zamykamy się tu na innych zajmując się właśnie nowinkami, zdjęciami i wszystkim, co zajmuje, a nie pozwala się skupić i duchowo rozwinąć. Przyznam szczerze, że samo czytanie cierpliwe wątków frustruje mnie. Każdy ma coś zawsze mądrego do powiedzenia, ocean słów, a szukam czegoś, co mogłoby mi wskazywać na jakąś jednomyślmność. I jak zweryfikować to, że to nie iluzja, jeśli ktoś tworzy system oderwany od życia, czyli oddaje myśli i wrażenia, które w realnym świecie są już tylko nieistotną składową.
25 Kwi 2018, Śro 0:19, PID: 743433
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Kwi 2018, Śro 0:20 przez paranormal987.)
Zdarza mi się, że stresuje mnie patrzenie na zdjęcie kobiety. Pojawia się wstyd i poczucie, że nie jestem ani trochę godny, by patrzeć na to zdjęcie. Czasem dochodzą paranoiczne odczucia, że ta kobieta poznała mnie telepatycznie i wie, że jestem psychicznie beznadziejny oraz wie, że w tym momencie patrzę na jej zdjęcie, a nie życzy sobie, by na jej zdjęcie patrzała taka osoba, jak ja.
|
|
Podobne wątki… | |||||
Wątek: | |||||
Wszyscy mnie denerwują! | |||||
fobia społeczna? to mnie przerasta | |||||
Prześladuje mnie uczucie duszności brak powietrza! |